Australijski rząd nie fałszował dokumentów ws. irackiej broni
Specjalna komisja australijskiego parlamentu oczyściła rząd z zarzutów zafałszowania dokumentów na temat irackiej broni masowego rażenia. Dokumenty te stanowiły podstawę decyzji o udziale Australijczyków w interwencji w Iraku.
Z doniesień wtorkowej prasy australijskiej wynika, że komisja parlamentu uznała, iż winę za błędne dane o zapasach zakazanej broni w Iraku ponosi wywiad. Cytując źródła, zbliżone do autorów raportu komisji parlamentarnej, dziennik "Sydney Morning Herald" pisze, że parlamentarzyści nie stwierdzili, by którykolwiek z polityków ponosił winę za "manipulowanie faktami, usprawiedliwiającymi udział w irackiej wojnie".
Australijski minister obrony Robert Hill odmówił skomentowania doniesień prasowych na temat raportu, który ma zostać opublikowany nie wcześniej niż 1 marca.
Działacz opozycji, rzecznik ds. zagranicznych australijskiej Partii Pracy Kevin Rudd zapowiedział natomiast, że deputowani opozycyjni domagać się będą, żeby rząd wziął na siebie odpowiedzialność za błędy wywiadu i tym samym - za decyzję podjętą w sprawie Iraku.
Podobnie jak prezydent USA George W. Bush czy premier Wielkiej Brytanii Tony Blair, również i premier Australii John Howard krytykowany jest za wysłanie wojsk do Iraku pod pretekstem, że kraj ten, mający posiadać broń masowego rażenia, może stanowić zagrożenie dla społeczności międzynarodowej. W Iraku ostatecznie nie znaleziono jak do tej pory takiej broni.
Howard w momencie interwencji w Iraku wysłał do tego kraju dwa tysiące australijskich żołnierzy.