Australijska armia likwiduje kangury
Odstrzał 15.000 kangurów rozpoczął się
na terenie bazy wojskowej Puckapunyal niedaleko Melbourne na
południu Australii. Populacja torbaczy na tym obszarze szacowana
jest na 80-100 tys. Obrońcy praw zwierząt zapowiedzieli protesty.
Przez kilkanaście lat kangury mogły bez przeszkód rozmnażać się na bezpiecznym terenie bazy. Jednak, wg armii, obszar 42 tys. hektarów nie jest już w stanie wyżywić torbaczy, których liczba rośnie coraz szybciej. W poszukiwaniu żywności i wody zwierzęta masowo uciekają do pobliskich farm i osad. Wiele zwierząt zdycha z głodu.
Armia dostała pozwolenie na zabicie w ciągu najbliższych dwóch tygodni 15 tys. tych zwierząt, które są narodowym symbolem Australii. Odstrzał mają nadzorować przedstawiciele służb bezpieczeństwa oraz inspektorzy z Królewskiego Towarzystwa Zapobiegania Okrucieństwu wobec Zwierząt.
Do poniedziałku armia wynajęła 10 myśliwych. Każdy ma zabić około 100 kangurów dziennie. Docelowo tamtejsza populacja kangurów ma zostać zredukowana do ok. 40 tys.
Obrońcy praw zwierząt domagają się zrezygnowania z odstrzału i zamiast tego wzniesienie wokół terenu wojskowego płotu, który powstrzymałby inwazję kangurów na obszary zamieszkane przez ludzi. Aktywiści grożą, że staną między myśliwymi a zwierzętami.
Niektórzy utrzymują, że w programie odstrzału chodzi bardziej o pieniądze niż o dobro zwierząt. Ich zdaniem, jest to część planu wprowadzenia zabijania kangurów w Puckapunyal w celach komercyjnych. Armia zaprzecza tym zarzutom, jednak, jak podaje BBC, jeden z wysokich przedstawicieli wojska powiedział, że stanowisko w sprawie komercyjnego odstrzału torbaczy może w przyszłości ulec zmianie.
Wg szacunków, w zamieszkanej przez ok. 19 milionów ludzi Australii żyje ok. 50 mln kangurów - tyle co nigdy dotąd. Co roku zabija się w celach komercyjnych około pięć milionów zwierząt. Handel mięsem kangurzym przynosi miliony dolarów zysku. Mięso eksportowane jest do Europy i Japonii, gdzie cieszy się dużą popularnością.(ck)