Atak zimy w Skandynawii
W Skandynawii od wtorku trwa atak zimy, z
temperaturami niespotykanymi od pół wieku i opadami śniegu. W
Norwegii zanotowano 38,8 stopnia Celsjusza poniżej zera, w Szwecji
39,7 stopnia.
Mróz i opady śniegu sparaliżowały w środę praktycznie całą Szwecję. Na południu, w okolicach Malmoe, powstały gigantyczne korki po kilku wypadkach ciężarówek. Trasa E-6 była przez wiele godzin zablokowana. Kłopoty miały lotniska i komunikacja autobusowa. W wielu szkołach odwołano zajęcia, ponieważ nie jeździły autobusy szkolne. Pociągi były opóźnione, gdyż zamarzały zwrotnice.
Centrala ratownicza w Ystad w środę radziła mieszkańcom, by pozostali w domach. Zarząd dróg ostrzegał mieszkańców południowej Szwecji, że nie nadąża z odśnieżaniem i mniejsze drogi mogą być nieprzejezdne.
Najniższą temperaturę zanotowano w północnej Laponii, gdzie słupek rtęci spadł do 39,7 stopnia poniżej zera. W Uppsali temperatura w środę rano wynosiła minus 25 stopni i był to najzimniejszy dzień od 60 lat.
Meteorolodzy zauważyli, że ptaki, które już powinny przylatywać na południe Szwecji, gdzie o tej porze zwykle zaczyna się wiosna, zawracają na granicy.
"Zauważyliśmy tylko kilka szarych gęsi, które normalnie o tej porze roku już przylatują, lecz całe stada ptaków zawracają na naszych oczach" - powiedział dziennikowi "Aftonbladet" Anders Lunguist ze szwedzkiego stowarzyszenia ornitologicznego.
W Norwegii, gdzie śniegu i mrozów nie było praktycznie od listopada, w Oslo w środę rano notowano 20 stopni poniżej zera. 250 kilometrów na północ, w Roeros, zanotowano minus 38,8 stopnia.
Na Spitsbergenie natomiast - jak mówią mieszkańcy tego archipelagu - panuje lato, ponieważ temperatura wynosi zaledwie siedem stopni poniżej zera. Na Wyspach Lofockich w nocy z wtorku na środę było plus 3,1 stopnia.
Zbigniew Kuczyński