Atak nożownika w Londynie. Ciała czterech ofiar leżały w "kałuży własnej krwi"
Gdy funkcjonariusze policji metropolitalnej weszli do domi w południowo-wschodnim Londynie, gdzie otrzymali zgłoszenie o "zakłócaniu spokoju", odkryli scenę jak z horroru: ciała trzech kobiet oraz mężczyzny w wieku około 60 lat leżały w kałużach własnej krwi. Wstępne ustalenia wskazują na atak nożem bądź innym ostrym przedmiotem.
Do zdarzenia doszło około godz. 1.40 w nocy z niedzieli na poniedziałek 25 kwietnia, przy Delaford Road w Londynie. Wysłane na miejsce ekipy ratunkowe potwierdziły doniesienia o zgłoszeniu "zakłóceniu spokoju". We wskazanym domu funkcjonariusze znaleźli ciała czterech osób: trzy kobiety w wieku 30, 40 i 60 lat oraz mężczyzny w wieku 60 z ranami kłutymi, leżące w "kałuży własnej krwi". Zgon wszystkich czworga został stwierdzony na miejscu zbrodni.
Policja metropolitalna uspokaja mieszkańców, że Londynie nie ma do czynienia z grasującym szaleńcem. 20-latek, który znał wszystkie ofiary i został już aresztowany pod zarzutem dokonania tego brutalnego morderstwa.
Londyn. Krwawe morderstwo u sąsiadów zza płotu
- Jestem w kontakcie z władzami policyjnymi. Trwa śledztwo i jeden mężczyzna został aresztowany. Wzywam każdego, kto ma informacje, które mogłyby się okazać istotne, do tego by natychmiast zgłosił się na policję — wezwał burmistrz Londynu Sadiq Khan.
Jak twierdzą sąsiedzi, ofiary to była czteroosobowa rodzina — para 60-latków i ich dwie córki. Gdy za drzwiami domu rozgrywał się horror, sąsiedzi słyszeli krzyki.
- To wstrząsające. Słyszysz o tym, ale nigdy nie zakładasz, że to się wydarzy na twoim progu — powiedziała Guardianowi 60-letnia Anne Birkett, która jest najbliższą sąsiadką domu, w którym doszło do morderstwa. Około 2 w nocy Birkett obudziły policyjne syreny i odgłos policyjnego helikoptera patrolującego okolicę. Niedługo później dowiedziała się o krwawych wydarzeniach u sąsiadów.
Czytaj także: Ławrow straszy wojną światową
Źródło: Fakt.pl / The Sun/Gurdian