Krzysztof Trelski i Magdalena Kalkowska z sąsiadującego z Nowym Jorkiem stanu Connecticut opisują dla Wirtualnej Polski atmosferę, jaka zapanowała w ich stanie po wczorajszym ataku na Word Trade Center.
"Mieszkańcy Connecticut mocno przeżywali to, co się działo w sąsiednim New York City (NYC). Wielu mieszkańców Connecticut pracuje w tym mieście. Praktycznie w każdym mieście południowej części stanu można spotkać kogoś, kto ma członka rodziny pracującego w lub w pobliżu Word Trade Center (WTC).
Dzieci szkolne opowiadają o swych kolegach lub koleżankach, których bliscy byli w tym dniu w NYC.
W stolicy Connecticut, Hartford, otrzymano kilka pogróżek bombowych, w związku z czym zamknięto wszystkie budynki rządu federalnego i stanowego. Pogróżki skierowane były także przeciwko budynkom firmy telefonicznej AT&T i stacji kolejowej Union Station. Zamknięto kilka wieżowców, min. CityPlace.
Wszystkie szkoły pozostałe otwarte, ale odwołano zajęcia popołudniowe. Wszystkie autostrady prowadzące do NYC zostały zamknięte.
W środę wszystkie szkoły i budynki biurowe są otwarte."
Krzysztof Trelski PoloniaNews.com
"Cała Ameryka zamarła, tą tragedię czuje się wszędzie. W sklepach panuje cisza, nawet dzieci się nie śmieją. Niebo puste bez samolotów, co dla nas mieszkających blisko lotnisk nie jest normalne. Na parkway nikt nikogo nie wyprzedza wszyscy zachowują dozwoloną prędkość samochodu.
Szkoły pozamykano wcześniej. Tragedia. 50 tys. ludzi nagle zginęło ot tak, bo tego ktoś chciał i ktoś to z premedytacją przygotował."
Magdalena Kalkowska