Atak na polską rodzinę w Wielkiej Brytanii
• W Plymouth podpalono magazyn przylegający do domu imigrantów z Polski
• Polacy otrzymali też list z pogróżkami
• Napisano w nim: "wracajcie do swojego kraju"
07.07.2016 | aktual.: 07.07.2016 22:07
Policja w południowo-zachodniej Anglii bada podpalenie przybudówki ogrodowej w domu polskiej rodziny w Efford, wschodniej dzielnicy Plymouth. Podpalacze zostawili kartkę z groźbą: "wynocha do swojego p...go kraju, następna będzie wasza rodzina".
Do podpalenia doszło w nocy ze środy na czwartek.
W budynku przylegającym do składziku znajdowało się dwoje dorosłych i czworo dzieci. Lokalny dziennik "Plymouth Herald" cytuje 22-letnią Ewę Banaszak, córkę właściciela podpalonego budynku, która opisała przebieg incydentu. Gdy jej ojciec walczył z pożarem, młodsza siostra odkryła list z pogróżka.
Córka poszkodowanych mówi, że było o krok od jeszcze większej tragedii. - Bardzo możliwe, że zajęłaby się cała tylna ściana domu. To mogło się skończyć o wiele gorzej - dodaje.
- Moja młodsza, czternastoletnia siostra czekała na straż pożarną i przed drzwiami znalazła kopertę. Kiedy ją otworzyła, w środku znalazła list - opowiadała Banaszak. - Od razu wiedzieliśmy, że to jest związane z podpaleniem - powiedziała. - Boimy się o życie swoje i naszych dzieci. Nie jesteśmy pewni czy następnym razem nie wydarzy się coś gorszego - przyznaje pani Ewa.
Polka podkreśliła, że to nie pierwszy atak na polską społeczność w Plymouth po referendum z 23 czerwca w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Jak relacjonowała, dwa dni wcześniej jej 11-letni bracia bliźniacy byli obrażani i obrzucani kamieniami w pobliskim parku.
- Wiem też, że pojawił się napis na polskim sklepie, a podobne incydenty zdarzały się też w innych częściach kraju, nie tylko wobec Polaków - powiedziała.
Przedstawiciel lokalnej policji inspektor Darren Green zaznaczył w przesłanym PAP oświadczeniu, że służby porządkowe wierzą, że podpalenie "zostało dokonane celowo, było motywowane rasowo i stanowiło bezpośrednie zagrożenie życia".
"Jesteśmy zniesmaczeni tym przestępstwem. Incydenty na tle nienawiści, takie jak ten, są traktowane przez moich funkcjonariuszy priorytetowo. Nie ma miejsca na tego rodzaju przestępstwa w Plymouth i zrobimy wszystko, co możliwe, aby znaleźć odpowiedzialnych za podpalenie i list wysłany do ofiar" - podkreślił.
Policja zaapelowała do świadków o zgłoszenie się na najbliższy komisariat. Polska ambasada w Londynie potwierdziła, że otrzymała zawiadomienie o incydencie i w pełni współpracuje ze służbami porządkowymi. W piątek jeden z konsulów uda się do Plymouth w celu dalszego zbadania sprawy i rozmowy z ofiarami podpalenia.
To najpoważniejszy z serii incydentów motywowanych nienawiścią na tle narodowościowym wobec Polaków i innych grup imigranckich w Wielkiej Brytanii po czerwcowym referendum.
Lokalne oddziały policji zgłaszały nawet przeszło pięciokrotny wzrost przestępstw o podobnym charakterze, które jednak w większości polegały na groźbach i obraźliwych komentarzach pod adresem mniejszości narodowych mieszkających w Wielkiej Brytanii. Według sondażu Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych, aż 12 proc. Polaków mieszkających na Wyspach spotkało się z jakąś formą wrogiego zachowania w następstwie referendum.
Blisko dwa tygodnie temu, w weekend tuż po ogłoszeniu wyników, doszło do namalowania obraźliwego graffiti na fasadzie Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego w zachodnim Londynie, a polskie rodziny mieszkające w hrabstwie Cambridgeshire otrzymały ulotki wzywające "polskie robactwo" do opuszczenia kraju. Policja bada obie sprawy; wciąż nie znalazła jednak sprawców.