Atak na Adamowicza. Gdański dziennikarz o procesie Stefana W.
- Butny, niezbyt przejmujący się całą sytuacją, fan militariów - tak Stefana W. zapamiętał Piotr Weltrowski, dziennikarz Trójmiasto.pl. To on pięć lat temu relacjonował rozprawę sądową z udziałem mężczyzny, który w niedzielę zaatakował nożem Pawła Adamowicza.
14.01.2019 | aktual.: 14.01.2019 14:01
29 maja 2014 r. w Gdańsku Stefan W. został skazany na pięć i pół roku bezwzględnego więzienia za zorganizowanie i udział w czterech napadach na banki i kasy SKOK.
W ostatnim skoku pomagał mu Tobias Ł. W jego przypadku zastosowano nadzwyczajne złagodzenie kary – dostał rok i 10 miesięcy więzienia oraz zasądzono mu grzywnę w wysokości 2 tys. zł
- Można powiedzieć, że ta sprawa była wyjątkowa z kilku względów - mówi w rozmowie z WP Piotr Weltrowski, dziennikarz portalu Trójmiasto.pl.
- Przede wszystkim Stefan W., który odpowiadał za cztery napady podchodził do sprawy bardzo poważnie. To nie były napady desperata. Dokładnie się do nich przygotowywał, do banków wchodził zamaskowany, a po samym napadzie wyrzucał ubrania, w których dokonywał skoku. Działał metodycznie: każdą część garderoby wyrzucał do innego kosza, w innym miejscu.
Już podczas procesu jego kompan relacjonował przed sądem, że Stefan W. miał plan, który zakładał łącznie dokonanie aż 10 napadów. Ostatni z nich miał być "skokiem życia". Stefan W. chciał napaść i obrabować kasyno.
Jak zachowywał się przed sądem napastnik, który w niedzielę 14 stycznia zadał prezydentowi Gdańska trzy ciosy nożem?
- Raczej butnie, nie było po nim widać specjalnej skruchy. To raczej jego kompan opowiadał o wszystkim, on wypowiadał się lakonicznie, półsłówkami. Natomiast właśnie z zeznań złożonych przez Tobiasa Ł. można było skonstruować obraz Stefana W. Był pewny siebie, nie krył się w swoim środowisku ze swoimi wyczynami, przechwalał się wręcz nimi - wspomina Weltrowski.
Za zrabowane pieniądze Stefan W. m.in. grać w kasynie, ale też wyjechać na wakacje na Wyspy Kanaryjskie. Założył amatorską siłownię, w której trenował.
- Według zeznań znajomych był też miłośnikiem militariów. Lubił broń i znał się na niej - dodaje dziennikarz
Weltrowski mówi, że z całej sprawy najbardziej zapamiętał wyraźny kontrast między skruszonym Tobiasem Ł, a butnym i niezbyt przejmującym się całą sytuacją Stefanem W.
Przypomnijmy: do ataku na Pawła Adamowicza doszło w niedzielę na Targu Węglowym w Gdańsku, tuż po godzinie 20.00 podczas finału WOŚP i "Światełka do nieba". Napastnik wbiegł na scenę i kilkakrotnie ugodził Adamowicza nożem. Po ataku mężczyzna został obezwładniony i zatrzymany. Nożownik krzyczał, że siedział w więzieniu za rządów Platformy Obywatelskiej.
Prezydent Gdańska był reanimowany, a potem operowany przez pięć godzin. Ok 2.30 w nocy lekarze przekazali, że pacjent żyje, ale jego stan jest bardzo ciężki i o jego życiu i zdrowiu zdecydują najbliższe godziny. Adamowiczowi przetoczono 41 jednostek krwi (jedna jednostka to prawie pół litra krwi). Pisaliśmy o tym TUTAJ.