Astrid Lindgren: na zawsze pozostałam dzieckiem
Hannes Gamillscheg, od lat piszący korespondencje do niemieckiej prasy ze Skandynawii, dopiero teraz opublikował swój wywiad z Astrid Lindgren. To ostatnia rozmowa przeprowadzona ze słynną szwedzką pisarką. W tym roku obchodziłaby swoje setne urodziny.
17.12.2007 | aktual.: 17.12.2007 12:20
Pamiętam kod do jej domofonu: 1632. Przyrzekłem, że nikomu go nie zdradzę. Ale teraz, tyle lat po jej śmierci, chyba już mogę. Także numeru telefonu – 32 20 92 – strzegłem jak skarbu. Tego numeru już nie ma. – Proszę spróbować, ale nie ma pan właściwie żadnych szans, ona nie chce już udzielać wywiadów – powiedziała mi wówczas rzeczniczka jej szwedzkiego wydawnictwa, od której, wykorzystując wszystkie moje wdzięki, wyciągnąłem numer telefonu Astrid Lindgren. To było jesienią 1987 roku, na krótko przed osiemdziesiątymi urodzinami pisarki. – O ja biedna, stara kobieta – zaczęła narzekać Astrid Lindgren, gdy zadzwoniłem. – Wszyscy chcą ze mną rozmawiać. A potem dodała ciepłym tonem: Ale skoro już specjalnie dla mnie przyjechał pan do Sztokholmu, to proszę przyjść.
Dalagatan 46 – to był jej adres. Trzypokojowe mieszkanie, w którym mieszkała już wtedy, gdy nie mogła nawet przeczuwać, że na świecie pojawi się Pippi Langstrumpf. Kiedy zadzwoniłem, sprawiała wrażenie z lekka zagubionej: Ach, to pan, myślałam, że przyjdzie pan jutro. – Mam przyjść jutro? – Nie, niech pan już wejdzie. Prawie nic już wtedy nie widziała, ale nie pozwoliła wyręczyć się w zaparzeniu kawy.
Siedzieliśmy w pokoju, który wyglądał jak wszystkie szwedzkie pokoje: sofa, stoliczek, fotel, zdjęcia na komodzie. Tylko regał z książkami nie był taki jak wszędzie. Stały na nim wyłącznie jej własne książki – 90 tytułów przetłumaczonych na 60 języków. Ja sam jedną jej przyniosłem, „Ronja Räubertochter” (Ronja, córka zbójnika) – po niemiecku. Zawsze podśmiewałem się z dziennikarzy, którzy po przeprowadzonym wywiadzie proszą rozmówcę o autograf. Ale kiedy skończyliśmy rozmawiać, poprosiłem ją o dedykację dla mojej ośmioletniej wówczas córki. Napisała ją, nie bez trudności ze względu na bardzo słaby wzrok: „Dla Ann-Christine. Twoja Astrid Lindgren”.
Hannes Gamillscheg
Żródło: FrankfurterRundschau
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".