Asłahanow: terroryści postawili warunki nie do spełnienia
Terroryści, którzy zaatakowali szkołę w rosyjskim Biesłanie postawili warunki nie do spełnienia - powiedział doradca prezydenta Rosji, specjalista ds. terroryzmu Asłambek Asłahanow, który przebywał w
Krynicy jako gość Forum Ekonomicznego. Asłahanow pojechał do
Biesłanu negocjować z porywaczami.
Z trzech warunków, jakie postawili terroryści, dwa były niewykonalne. I oni doskonale o tym wiedzieli - powiedział Asłahanow. Jak poinformował, chodziło o całkowite wycofanie wojsk rosyjskich z Czeczenii w ciągu dwóch dni. Jak ujawnił Asłahanow, terroryści zagrozili, że o ile warunek ten nie zostanie spełniony, po upłynięciu terminu ultimatum codziennie będą rozstrzeliwać 15 zakładników.
Taki sam warunek postawili terroryści na Dubrowce. Kiedy spotkałem się z nimi w czasie negocjacji mówiłem, że to jest niemożliwe, bowiem taka operacja (wycofania wojska z Czeczenii) musiałaby potrwać 4 miesiące. Oni odpowiadali wtedy, że ich to nie obchodzi - powiedział Asłahanow.
Według doradcy prezydenta Putina, władze nie mogły również wypełnić drugiego warunku, czyli uznać republiki Iszkerii, czego domagali się terroryści.
Asłahanow powiedział jednak, że Kreml był skłonny negocjować trzeci warunek, czyli "wymieniać bandytów na dzieci".
W zależności od tego, jak groźny był bandyta, chcieliśmy w zamian więcej zakładników - powiedział. Jednak - zdaniem Asłahanowa - terrorystom z Biesłanu nie zależało na wymianie więźniów na dzieci. Teraz w śledztwie jest jasne, że oni (porywacze) chcieli zabić maksymalnie jak najwięcej ludzi - powiedział.
Pytany o grupę porywaczy Asłahanow powiedział, że to było międzynarodowe towarzystwo. Jestem szczęśliwy, że to nie jest żaden ślad czeczeński, bo przez to co się stało, cierpią Czeczeni - powiedział.
Jego zdaniem, organizatorzy ataku na szkołę w Biesłanie chcieli doprowadzić do tego, by wybuchły walki między Osetyńcami, Inguszami i Dagestyńczykami.
Doniesienia władz rosyjskich i mediów świadczą o tym, że po niemal tygodniu od tragedii w Biesłanie w Osetii Północnej, Rosja wciąż nie może ustalić ostatecznej liczby ofiar. Nieznanych jest też wiele szczegółów dotyczących terrorystycznego komanda, które od 1 do 3 września przetrzymywało w biesłańskiej szkole zakładników.
Nie jest np. sprecyzowana dokładna liczba terrorystów, którzy zajęli budynek i przetrzymywali przez 52 godziny zakładników. Władze długo mówiły o 32 terrorystach zabitych i jednym aresztowanym. Prokurator generalny Rosji Władimir Ustinow twierdzi, że rebeliantów było "około 30".
Początkowo miało być rozpoznanych 12 z nich, jednak w czwartek agencja AP, powołując się na anonimowe źródła w północnoosetyjskich służbach specjalnych, pisze o 10 zidentyfikowanych trupach terrorystów. Wśród nich - twierdzi -jest sześciu Czeczenów i czterech Inguszy.
Rosyjskie władze oskarżają o zamach w Biesłanie przywódcę czeczeńskich separatystów Asłana Maschadowa i radykalnego komendanta polowego Szamila Basajewa. Żaden z nich nie przyznał się do winy, a Maschadow potępił zamach.