Armagedon pogodowy w Gnieźnie. Synoptyk o "nieszczęśliwym zdarzeniu"
Przez Gniezno przetoczyła się w poniedziałek gwałtowna burza. Miasto zostało niemal całkowicie sparaliżowane. - Gdyby burza wystąpiła nawet kilka kilometrów dalej, ale poza miastem, to skutki byłyby dużo mniejsze. To było nieszczęśliwe zdarzenie - ocenił synoptyk IMGW Mateusz Barczyk.
22.05.2024 | aktual.: 22.05.2024 06:12
Sprawdź prognozę pogody dla swojego regionu na pogoda.wp.pl
W poniedziałek, w okolicach południa, przez Gniezno przetoczyła się gwałtowna burza. Wyładowaniom towarzyszyły intensywne opady deszczu i gradu.
Strażacy byli zmuszeni do interwencji aż 190 razy, aby poradzić sobie ze skutkami nawałnicy, z czego aż 146 przypadków dotyczyło samego Gniezna.
W wyniku gwałtownych opadów, wiele części miasta, w tym ulice, budynki mieszkalne, placówki edukacyjne oraz inne obiekty użyteczności publicznej, zostały zalane.
Synoptyk IMGW, Mateusz Barczyk, podkreślił, że "nic nie wskazuje na to, żeby 40 mm opadów to było wszystko, co spadło na Gniezno". Zaznaczył, że istnieją doniesienia, które sugerują, iż "mogło spaść nawet dwa razy tyle". Jednakże Barczyk zastrzegł, że te informacje pochodzą z nieoficjalnych źródeł i stacji, które nie są autoryzowane przez instytut.
Synoptyk zauważył, że "można powiedzieć, że właściwie bez większych przerw, w Gnieźnie występowały opady przez dwie godziny". Kluczowym czynnikiem było to, że na terenach północnej Wielkopolski panował wyjątkowo słaby wiatr, który "nie miał takiej siły, żeby szybko zepchnąć burze".
Wysoka wilgotność powietrza w połączeniu ze słabym wiatrem spowodowała, że intensywne opady deszczu utrzymywały się długotrwale na jednym obszarze. Warunki te sprzyjały również powstawaniu drobnego gradu.
Barczyk określił burzę nad Gnieznem jako "nieszczęśliwe zdarzenie". Zauważył, że gdyby burza przeszła kilka kilometrów dalej, ale poza miastem, skutki byłyby znacznie mniejsze.
Synoptyk podkreślił, że w poniedziałek zagrożenie intensywnymi opadami deszczu burzowego dotyczyło prawie całej Polski. Tzw. zbieżność wiatru, która sprzyja powstawaniu burz, obejmowała obszar od okolic Konina, aż po Szczecin, w tym wiele miejsc w Wielkopolsce.
Klastry wielokomórkowe. Coraz częstsze zjawisko w Polsce
Barczyk wyjaśnił, że w Gnieźnie mieliśmy do czynienia z klastrem wielokomórkowym, czyli "strukturą, w której występuje jedna burza, która przechodzi, ale wokół niej pojawiają się kolejne burze z różnych stron".
Synoptyk zaznaczył, że w różnych miejscach w Polsce od około 5 lat obserwujemy podobne zjawiska.
- Bardzo częstymi zjawiskami burzowymi są właśnie takie wolno przemieszczające się, bardzo intensywne burze, również z gradem, które charakteryzują się bardzo dużymi sumami opadu - ocenił Barczyk. - Na szczęście, te burze mają ograniczoną zdolność do przemieszczania się. Niestety, skutki tych burz są zazwyczaj skoncentrowane na jednym obszarze, co zwiększa ich destrukcyjny wpływ - dodał.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Lato, jakiego nie było. Prognozy są jednoznaczne