Arkadiusz Kraska. Sąd w Szczecinie nie chce rozpatrywać jego sprawy
Nowe fakty ws. Arkadiusza Kraski. Okazuje się, że Sąd Okręgowy w Szczecinie chce oddać prowadzenie sprawy innej placówce. Motywują to tym, że duża część opinii publicznej podważa rzetelność wyroku wydanego w tej sprawie przez szczeciński sąd.
Prokuratura Regionalna w Szczecinie złożyła wiosną w Sądzie Najwyższym wniosek o uniewinnienie Arkadiusza Kraski. Wirtualna Polska jako jedyna dotarła do jego treści. Napisano w nim, że mężczyznę w dwa zabójstwa wrobili policjanci wraz z gangsterami. Po 20 latach mężczyzna opuścił więzienie i rozpoczęła się batalia sądowa. W październiku informowaliśmy, że Sąd Najwyższy uchylił wyrok dożywocia, a sprawa Arkadiusza Kraski wraca do ponownego rozpatrzenia.
Teraz onet.pl donosi, że szczeciński sąd powołując się na art. 37 Kodeksu Postępowania Karnego chce, by sprawę przejął inny Sąd Okręgowy w Polsce. W wyjaśnieniu padają argumenty, że sprawa ma charakter medialny i od samego początku "była szeroko komentowana". "W odbiorze społecznym funkcjonuje przekonanie, że nie zostanie w sposób obiektywny i bezstronny rozpatrzona przez Sąd Okręgowy w Szczecinie" - czytamy.
Skąd takie obawy sądu? Przypomnijmy, że prezesem SO w Szczecinie jest Maciej Strączyński - sędzia, który w 2001 roku przewodniczył składowi skazującemu Arkadiusza Kraskę. Byłego skazanego pytano już, czy chciałby przeniesienia sprawy do innego miasta. Stanowczo odpowiadał, że nie, bo to w Szczecinie zaczęły się jego problemy i to miasto powinno je rozwiązać.
Kaseta VHS i nagranie podważające wcześniejsze zeznania świadków
Nowym dowodem w sprawie jest przede wszystkim kaseta VHS, na której uwieczniono wydarzenia z 8 września 1999 roku. Wcześniej była w dokumentach, ale śledczy uznali, że nie zawiera nic wartościowego. Na nagraniu wyraźnie widać, że Marek C. i Robert S., za zabójstwo których został skazany Arkadiusz Kraska, zostali zastrzeleni na terenie stacji benzynowej.
Tymczasem sąd – skazując Kraskę na dożywocie – uwierzył dwóm świadkom incognito, którzy twierdzili, że do strzelaniny doszło w zupełnie innym miejscu.
Źródło: onet.pl