Areszt dla właściciela kawiarenki internetowej
Sąd Rejonowy w Pszczynie aresztował na trzy miesiące 34-letniego właściciela kawiarenki internetowej w Czechowicach-Dziedzicach, w której w poniedziałek bandyci zastrzelili dwóch policjantów.
U właściciela kawiarenki Piotra Z. po napadzie znaleziono nielegalny alkohol i sfałszowane znaki akcyzy. Prokuratura Rejonowa w Pszczynie podkreśla, że nie należy łączyć tej sprawy z zabójstwem policjantów - postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Apelacyjna w Katowicach. W tym śledztwie Piotr Z. występuje jako pokrzywdzony.
Najpoważniejszy zarzut, jaki postawiliśmy podejrzanemu, dotyczy sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia poprzez wyrabianie i wprowadzanie do obrotu szkodliwych substancji i artykułów spożywczych - powiedział w czwartek Andrzej Wąsik z pszczyńskiej prokuratury. Za to przestępstwo Piotrowi Z. grozi nawet do ośmiu lat więzienia.
Po zabójstwie policjantów, w garażu, samochodzie i pomieszczeniach przy kawiarence znaleziono ponad tysiąc litrów alkoholu bez znaków akcyzy lub ze sfałszowaną akcyzą. Policjanci znaleźli też około 1,2 tys. fałszywych znaków skarbowych akcyzy. Alkohol był skażony metanolem. Rozprowadzany był w butelkach po wódce i spirytusie. Straty Skarbu Państwa to co najmniej 70 tys. złotych.
Z dotychczasowych ustaleń prokuratury wynika, że motywem działania sprawców, którzy w poniedziałek nad ranem napadli na kawiarenkę, było dokonanie rozboju na jej właścicielu. Wcześniej domniemywano, że mogło chodzić o wymuszenie haraczu albo zwrot długu.
We wtorek katowicki sąd aresztował na trzy miesiące trzech spośród czterech sprawców napadu na kawiarenkę. Czwarty bandyta, raniony podczas napadu, w stanie ciężkim jest w szpitalu. Nie został jeszcze przesłuchany, więc nie można było wnioskować o jego aresztowanie.
Do strzelaniny doszło w poniedziałek w nocy. Bandyci mieli na głowach kominiarki i pończochy. Wchodząc do kawiarenki pobili właściciela lokalu. Nie zrezygnowali z napadu, choć właściciel krzyczał, że wewnątrz są policjanci. Wówczas otworzyli ogień.
Policjanci, którzy zginęli - 40-letni podkomisarz Mirosław M. i 32-letni sierżant sztabowy Tadeusz Ś. - byli w cywilnych ubraniach. Prawdopodobnie przyszli do kawiarenki, żeby napić się kawy podczas nocnej służby lub prowadzili działania operacyjne. W piątek odbędą się uroczystości pogrzebowe obu funkcjonariuszy. (jask)