PolskaAreszt dla pseudopolityków

Areszt dla pseudopolityków

Jak odróżnić markowy ciuch od podróbki mniej więcej wiemy. Nie mamy też problemów ze zdecydowaniem, co jest oryginalną płytą, a co piracką kopią. Jak jednak odróżnić prawdę od pseudoprawdy tak na co dzień, w życiu? Istnieje nadzieja, że i o to wkrótce nie będziemy musieli się martwić.

Areszt dla pseudopolityków
Źródło zdjęć: © AFP

22.11.2006 | aktual.: 22.11.2006 06:54

W poniedziałek, jak co rano do mojej skrzynki pocztowej wpadła „piguła” z informacjami o różnych policyjnych dokonaniach. Oprócz wiadomości o nauczycielce serwującej uczniom narkotyki, uprawie konopi w szafie i pobiciu autostopowicza, w „pigule” znalazła się informacja pozornie błaha, która po głębszym jednak w nią wniknięciu okazuje się być szalenie interesująca. Otóż policjanci z Białegostoku zatrzymali pseudokibiców. I tyle. Pseudokibice we Wrocławiu zostali zatrzymani na przykład za to, że okradli stację benzynową. Jest przestępstwo – jest sankcja. Z „piguły” nie wynika jednak nic na temat wykroczenia pseudokibiców z Białegostoku. Poza tym, że byli pseudo. Czyli podrabiani. Mam nadzieję, że już wkrótce więzienia zapełnią się nielegalnymi podróbami. Kibiców, policjantów, nauczycieli, dziennikarzy, kierowców, działaczy sportowych i polityków.

Oczywiście wasze serca zabiły mocniej dopiero przy ostatnim słowie. Najbardziej chcielibyśmy, by zatrzymano wszystkich pseudopolityków. I skazano ich w ramach sądu dwudziestoczterogodzinnego na więzienie o zaostrzonym rygorze bez możliwości warunkowego zwolnienia.

Pewnym problemem jest oczywiście to kto i na jakich zasadach będzie orzekał, czy dany element jest prawdziwy czy pseudo. Policjanci mają swoje metody rozpoznawania pseudokibiców. Pseudokibic różni się od kibica wyraźnie: zamiast krzyczeć „Polska pany!” krzyczy „policja ten-tego!” a zamiast rzucać konfetti i balonikami, rzuca kamieniami i krzesełkami. Istotne są zapewne również takie oczywiste w temacie podrób niuanse, jak liczba pasków w dresie albo naszywka Adidos zamiast Adidas.

No dobra – to pseudokibice – organizmy małoskomplikowane. Jak jednak odróżnić profesora z prawdziwej elity od jakiegoś pseudoprofesora z łże-elity? Można się zastanowić wprawdzie nad wprowadzeniem jakichś specjalnych oznaczeń, które pomogą w rozeznaniu. Prawdziwi politycy (kibice, malarze pokojowi, kucarze etc) mogą mieć hologramy, znaki wodne, symbole recto-verso, niepowtarzalne kody kreskowe i jakieś fikuśne certyfikaty. To na pewno ułatwiłoby każdemu obywatelowi i pseudoobywatelowi poruszanie się w dżungli kłamstwa i podróby. Czy jednak mamy specjalne organa i odpowiednią liczbę specjalistów, by skutecznie proces weryfikacji przeprowadzić? Nie. Czy w takim razie skazani jesteśmy na permanentną paradę pseudospecjalistów? I na to pytanie na szczęście również możemy odpowiedzieć: „nie”.

Do tego optymizmu upoważnia choćby fakt posiadania takiego kipera prawdy, jakim jest premier RP Jarosław Kaczyński. Podczas jednej tylko, poniedziałkowej, konferencji prasowej był on w stanie dokonać trzech błyskotliwych rozróżnień:

- na kandydata i pseudokandydata w wyborach na prezydenta Krakowa. Ten pierwszy jest popierany przez PiS, ten drugi – mówi „knajackim językiem”.

- na politykę zagraniczną i pseudopolitykę pseudozagraniczną. Ta pierwsza jest prowadzona dopiero od roku (przez PiS), a ta druga, mimo że wprowadziła nas do NATO i UE, w ogóle nie dbała o nasze interesy (tylko o swoje pseudointeresy).

- na łapówkę i pseudołapówkę – ta pierwsza – to oczywiste: wielkie przestępstwo o którym samo wspomnienie wywołuje spektakularną akcję pościgową w wykonaniu funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego (wielkiego sukcesu PiS). Ta druga, to taka mało poważna propozycja darowizny (od której podmiot obdarowany odprowadziłby należny podatek).

Jak widzimy, paskiem lakmusowym podróby we wszystkich wyżej wymienionych przypadkach jest PiS. Mam więc niewzruszoną nadzieję, że dopóki PiS trwa, nie będzie żadnych problemów z rozróżnieniem na polityków i pseudopolityków. I tylko trzeba czekać na odpowiednie regulacje prawne, by nasze marzenia o wyplenieniu falsyfikatów stały się rzeczywistością.

Krzysztof Cibor, pseudoredaktor Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)