Arabski atak na północy Izraela
Funkcjonariusze izraelscy zranili w niedzielę wieczorem dwóch Arabów - mieszkańców Izraela, którzy ostrzelali patrol straży granicznej na północy tego kraju. Jeden z Arabów zmarł po odwiezieniu do szpitala - podało w nocy radio izraelskie.
Arabowie zaatakowali patrol przed skrzyżowaniem dróg Beit Rimon, w pobliżu miejscowości Kafr Kanna, o ok. 8 km na północ od miasta Nazaret. Policja izraelska nie podała żadnych bliższych szczegółów incydentu.
"Jeden z naszych patroli został ostrzelany. Policjanci zatrzymali się, opuścili pojazd i odpowiedzieli ogniem, trafiając terrorystów" - powiedział w wojskowej rozgłośni izraelskiej Jakov Borovsky, szef północnego okręgu policji izraelskiej. Według niego "był to incydent motywowany politycznie, byli to terroryści, którzy - jak się okazało - byli izraelskimi Arabami".
Arabowie, stanowiący ok. 18% ludności Izraela, odnoszą się z sympatią do trwającej od trzech i pół roku intifady, czyli powstania Palestyńczyków przeciwko władzy Izraela na okupowanych terytoriach Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu Jordanu, ale rzadko uczestniczą w akcjach zbrojnych, podejmowanych z reguły przez Palestyńczyków z tych terytoriów.
Od soboty napięcie w stosunkach izraelsko-palestyńskich gwałtownie wzrosło, w związku z zabiciem przez lotnictwo izraelskie przywódcy palestyńskiej organizacji Hamas Abdela Aziza al-Rantissiego, który zginął wraz z towarzyszącymi mu osobami trafiony pociskiem rakietowym, wystrzelonym z izraelskiego śmigłowca.
W podobny sposób 22 marca zabity został twórca i duchowy przywódca Hamasu Szejk Ahmed Jassin.