SpołeczeństwoAptek powołujących się na klauzulę sumienia przybywa. GIF: prowadzimy postępowania w tej sprawie

Aptek powołujących się na klauzulę sumienia przybywa. GIF: prowadzimy postępowania w tej sprawie

- Jest grupa ludzi, która urządza sobie prowokacje w aptekach "pro-life". Chcą kupić środki antykoncepcyjne nawet wtedy, kiedy ich nie potrzebują. Tylko po to, by zrobić aferę i złożyć na aptekę zawiadomienie do Inspektoratu. Założyli sobie cel pogrążenia naszych aptek. To bardzo agresywne działanie - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Małgorzata Prusak ze Stowarzyszenia Farmaceutów Katolickich Polski.

Aptek powołujących się na klauzulę sumienia przybywa. GIF: prowadzimy postępowania w tej sprawie
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Bielecki

03.04.2017 | aktual.: 11.06.2018 15:16

"Ślubuję uroczyście w swej pracy farmaceuty sumiennie,/ gorliwie i z należytą starannością wykonywać swoje obowiązki,/ mając zawsze na uwadze dobro pacjenta" - głosi ślubowanie, które wygłasza każdy świeżo upieczony farmaceuta, zobowiązujący się w swojej pracy do jego przestrzegania. Coraz więcej z nich nad dobro pacjenta przedkłada własną wiarę i światopogląd. Odmawiając sprzedaży środka antykoncepcyjnego powołuje się na klauzulę sumienia. Jak na hasło "tych leków nie sprzedajemy" reagują pacjenci, którzy mają święte prawo do realizacji recepty w każdej aptece?

- Jeśli pacjentki dowiadują się, że u mnie środków antykoncepcyjnych nie dostaną, reagują bardzo normalnie. Po prostu przyjmują te informację do wiadomości. Tym bardziej, że wszyscy wokół wiedzą, że ta apteka nie prowadzi sprzedaży leków antykoncepcyjnych - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską jedna z farmaceutek "pro-life". - Od znajomych wiem, że gorsze reakcje są wtedy, gdy w aptece pracuje zarówno farmaceuta, który sprzedaje takie środki, jak i ten, który powołuje się na klauzulę sumienia. Wówczas możemy spodziewać się krzyków i pretensji. Ale jeżeli cała apteka definiuje się jako "pro-life", pacjenci nie mają z tym problemu - dodaje.

Klauzula sumienia nie dla farmaceutów

"Jeśli szukasz pracy lub chcesz zrobić staż w aptece pro-life, gdzie wymogi Twojego sumienia będą uszanowane, to skontaktuj się z nami. Postaramy się pomóc" - czytamy na stronie Stowarzyszenia Farmaceutów Katolickich Polski. Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, aptek i farmaceutów, którzy wpisują się w hasło "pro-life" przybywa. Kolejne pojawiły się w Trójmieście. Ale czy mają prawo do odmowy sprzedaży środków antykoncepcyjnych? Zdecydowanie nie.

- W polskim prawodawstwie klauzula sumienia w przypadku farmaceutów nie została nigdzie zapisana. W związku z tym my, jako Inspektorat Farmaceutyczny, rozumiejąc skomplikowanie tematu, nie możemy jej akceptować - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego Paweł Trzciński.

Z takim prawnym stanem rzeczy nie mogą pogodzić się farmaceuci "pro-life". - To, że nie możemy powoływać się na klauzulę sumienia jest bardzo dyskusyjne. Mamy takie samo prawo jak każdy inny obywatel do prawa wolności sumienia, które zagwarantowane jest w Konstytucji RP - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Małgorzata Prusak ze Stowarzyszenia Farmaceutów Katolickich Polski.

Obowiązek sprzedaży leku

Farmaceuci, by nie narażać się na konsekwencje prawne, w swoich odmowach unikają często sformułowania "klauzula sumienia". Mówią: "tego leku nie ma i nie wiem kiedy będzie". Ale i takie słowa nie uchronią ich od wizyty inspektora farmaceutycznego.

Zgodnie z obowiązującym prawem apteka w swoim asortymencie musi posiadać wszystkie potrzebne pacjentowi leki. Oczywiście, w praktyce jest różnie. Nie wszystkie środki znajdziemy na aptecznej półce. - Ale jeśli pacjent zgłosi się po aktualnie niedostępny w punkcie lek, farmaceuta ma obowiązek mu go zapewnić, zamawiając go w hurtowni. Musi też określić, kiedy pacjent może się zgłosić po odbiór. Nie ma prawnej możliwości, by farmaceuta mógł w ten sposób przemycić klauzulę sumienia - zaznacza Trzciński.

W tej chwili pracownik apteki zgodnie z prawem może odmówić realizacji recepty tylko wówczas, gdy m.in. zachodzi uzasadnione podejrzenie co do autentyczności recepty lub zapotrzebowania, osoba, która przedstawiła receptę do realizacji nie ukończyła 13 roku życia, lub gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie co do wieku osoby, dla której została wystawiona recepta.

Oznakowań nie będzie

Przekroczenie progu apteki "pro-life" w tej chwili to loteria. Nie ma bowiem żadnych oznaczeń na drzwiach, które informowałyby, że w tym punkcie sprzedaży środków antykoncepcyjnych się nie prowadzi. I nie zanosi się na to, by takie zostały wprowadzone. - Już teraz bez nich jest problem. Jeśli je wprowadzimy, co chwilę będą wpływały na nas skargi - komentuje Małgorzata Prusak.

Jeżeli pacjent zgłosi Inspektoratowi Farmaceutycznemu, że w danym punkcie aptecznym farmaceuta odmówił sprzedaży jakiegokolwiek leku, ten wkracza do akcji. Robi kontrolę i nakazuje usunięcie tego rodzaju nieprawidłowości. Jeśli apteka nie dostosuje się, nakładane są kary finansowe. - Przez ostatnie lata zanotowaliśmy kilkanaście takich postępowań - mówi Paweł Trzciński.

"Nie demonizujmy"

W Polsce funkcjonuje około 14 tys. aptek. Wciąż nie wiadomo ile z nich nie prowadzi sprzedaży środków antykoncepcyjnych. Nawet samo Stowarzyszenie nie prowadzi takich statystyk. - Wymieniamy się jedynie informacjami, by pomóc sobie nawzajem w znalezieniu pracy w takiej aptece - mówi Wirtualnej Polsce Prusak.

Główny Inspektorat Farmaceutyczny szacuje, że punktów aptecznych "pro-life" może być nie więcej niż kilkanaście. - Nie traktujmy tego zjawiska w kategorii zagrożenia. Nie powinniśmy mieć poczucia oblężenia przez apteki "pro-life", bo mówimy zaledwie o kilku aptekach na tysiąc. To nie jest zjawisko, które może komukolwiek zaszkodzić - komentuje Trzciński. Przekonuje, że apteki "pro-life" to jedynie dziennikarski hit, a nie realne zagrożenie, które w jakikolwiek sposób może zagrozić życiu pacjentów. - Nie demonizujmy - dodaje Trzciński.

Zdanie, które rozmiękcza sumienie aptekarza "pro-life"

Antykoncepcyjne właściwości leków to jedno. Ale każdy z tych środków wykorzystywany jest często także do leczenia wszelkich zaburzeń i chorób związanych z gospodarką hormonalną. Wówczas zapobieganie ciąży kategoryzowane jest jako efekt uboczny leku. Czy w takim przypadku farmaceuta "pro-life" także odmówi sprzedaży takiego środka? Nic bardziej mylnego.

- W takiej sytuacji, jeśli taka apteka nie prowadzi sprzedaży środków antykoncepcyjnych i nie ma ich na stanie, zamawia je dla pacjenta - tłumaczy Wirtualnej Polsce Małgorzata Prusak.

Na podstawie zaświadczenia lekarskiego? Historii choroby? - pytamy.

- Nie. Wystarczy informacja od pacjenta, że jest w trakcie leczenia .

Póki farmaceuta nie zostanie dopisany do listy zawodów, które mogą posługiwać się klauzulą sumienia, chroni nas prawo. A w jego świetle każdemu, bez względu na płeć, wiek czy przyczynę, apteka, na podstawie recepty, zobowiązana jest wydać potrzebny lek. Jeśli jednak apteki "pro-life" dopną swego, zawsze pozostanie magiczne zdanie "jestem w trakcie leczenia". Bo żadne wyznanie, światopogląd i kaprys nie powinny i nie mogą stać ponad zasadą działania na rzecz dobra pacjenta.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (355)