Apel księży: nie kupujcie "lewych" opłatków
W kilkunastu parafiach pod Jasną Górą księża zakazali wiernym kupowania opłatków. Duchowni z ambon ostrzegają przed domokrążcami oferującymi gospodarzom tradycyjne wafelki. Choć do świąt Bożego Narodzenia jest jeszcze sporo czasu, to do drzwi mieszkań na częstochowskich osiedlach już pukają sprzedawcy opłatków. Domagają się za nie od 5 do 10 złotych. Powołują się przy tym na proboszczów.
03.11.2009 | aktual.: 04.11.2009 10:46
- Jeżeli ktoś powołuje się nieprawdziwie, że działa w imieniu parafii i zbiera od wiernych datki za roznoszone opłatki, to dopuszcza się oszustwa. A to przestępstwo jest ścigane z urzędu, wystarczy więc złożyć doniesienie - twierdzą policjanci.
Proboszcz z parafii pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego podczas niedzielnej mszy ostrzegał wiernych z ambony przed kupowaniem niepoświęconych opłatków. - Opłatki w naszej parafii będą roznosić od przyszłego tygodnia przedstawiciele Akcji Katolickiej - informuje ks. Andrzej Parusiński, proboszcz. - Będą mieć identyfikatory i zeszyty z pieczątką parafii. Każdy parafianin będzie wpisywał do nich wysokość ofiary.
Opłatki najczęściej roznoszą ludzie dobrze znani parafianom, kościelni albo organiści. W razie jakichkolwiek wątpliwości zawsze można od "podejrzanego" zażądać upoważnienia od księdza proboszcza. Karolina Kowalska jest przezorna. - Zawsze opłatki kupuję na Jasnej Górze i wtedy wiem, że są poświęcone - mówi. - Daję "co łaska". Ostatnio przegoniłam natręta. Chyba święta mu się pomyliły, przed Wszystkimi Świętymi chodził po Lisińcu i oferował opłatki, ale jak mu powiedziałam, że my zawsze kupujemy na plebanii, szybko uciekł.
W dodatku domokrążcy roznoszą "towar", który nie jest poświęcony, nie ma wartości religijnej. Dlatego innych parafiach duchowni z ambon przestrzegają przed oszustami.
- To nie pierwszy taki przypadek. Nieznani ludzie przychodzą do mieszkań i twierdzą, że przynieśli opłatki na polecenie parafii. Na dodatek żądają określonej kwoty pieniędzy, ta rzekomo miała być ustalona przez proboszcza jako zapłata za opłatki. To są zwyczajni oszuści - mówi ksiądz z parafii pw. św. Piotra. - Nie będziemy ich karcić, trzeba im przebaczyć, bo nie wiedzą co robią. Ale, żeby się nie dać oszukać trzeba domagać się pisma z pieczątką parafii - dodaje.
Jak każdego roku poświęcone opłatki można będzie nabyć także w każdej zakrystii oraz na Jasnej Górze.
- Nigdy nie jest określona suma datku, jaką za opłatki parafianie mogą ofiarować, bo kosztują "co łaska". W parafiach są opłatki prawdziwe - poświęcone i pobłogosławione. Ich poświęcenie odbywa się zresztą na oczach wiernych, w kościele. To jest pewny znak, że opłatek jest szczególnym chlebem i świętością - wyjaśnia ksiądz Parusiński.
Handel opłatkami może być przykrywką do przestępstwa. - To czasem dobrze wyszkoleni oszuści, którzy chcą pod takim pretekstem wejść do mieszkania starszej osoby i ją okraść. Najlepiej więc nie wpuszczać obcych do domu - mówi Romuald Basiński, rzecznik prasowy częstochowskiej prokuratury.
Na bazarze - bez wartości
Ks. Józef Franelak, proboszcz parafii pw. św. Jakuba w Częstochowie mówi, że opłatki kupowane w sklepach, na bazarach, czy supermarketach nie mają żadnej wartości religijnej.
Podobnie jak i te dołączane jako prezenty do świątecznych wydań kolorowych gazet. Opłatki muszą być poświęcone. Zamawiają je dla parafii najczęściej organiści w zakładach, które je wypieką zgodnie z prawem kanonicznym m.in. są to piekarnie w Kłomicach i w Częstochowie. Stamtąd opłatki dostarczane są do parafii. Zostają później poświęcone podczas mszy świętych.
Opłatki wypiekane są z najlepszej gatunkowo mąki, zgodnie ze staropolskim zwyczajem. Jak nakazuje tradycja nie zawierają żadnych ulepszaczy ani konserwantów. Opłatki wypiekane są także na Jasnej Górze.
Polecamy w wydaniu internetowym: Nowa nadzieja dla chorych na stwardnienie