Antypolskie materiały w brytyjskiej szkole. "To wielki problem"
Po przybyciu Polaków wzrosła sprzedaż narkotyków, na ulicach pojawili się pijacy, a przed domami góry śmieci. W taki sposób efekty migracji z Polski przedstawiają materiały naukowe użyte w jednej z brytyjskich szkół na lekcji geografii.
06.02.2019 | aktual.: 07.02.2019 07:34
Kontrowersyjne ćwiczenia z geografii dla dziewiątej klasy pokazała na Twitterze profesor historii i działaczka na rzecz praw imigrantów Tanja Bueltmann. Jak powiedziała, zgłosili się do niej oburzeni rodzice. Nie chciała jednak zdradzić, w której szkole użyto materiałów, argumentując, że decyzja w tej sprawie leży w gestii rodziców.
Przedstawione przez Bueltmann arkusze zestawiają efekty imigracji. Przeważają te negatywne, m.in. spowodowanie "napięć rasowych", wzrost kosztów opieki zdrowotnej czy wydatków socjalnych "jeśli Polacy staną się bezrobotni". Do tego dochodzą kwestie takie jak wzrost inflacji.
Największe oburzenie wywołał jednak przywołany w ćwiczeniu przykład tego, jaki efekt miał przyjazd Polaków w mieście Petersborough, jednym z większych skupisk imigrantów z Polski we wschodniej Anglii. W opisie przypadku czytamy m.in., że napływ przyjezdnych spowodował "społeczny niepokój" między "Anglikami, Polakami i innymi wschodnimi Europejczykami".
"Na przykład na ulicach sprzedawane są narkotyki i plączą się po nich pijacy. Policja często jest wzywana do bójek między grupami. To zachowanie stanowi problem dla starszych mieszkańców, którzy czują się odizolowani i boją się wyjść z domu w obawie przed napadami". Materiał zwraca też uwagę, że w domach zajmowanych przez imigrantów mieszka po 10-15 osób, co sprawia, że przed posiadłościami gromadzą się góry śmieci i gnieżdżą szczury. To z kolei - jak zauważa autor materiału - stanowi problem środowiskowy, narażając na choroby dzieci i starców.
Przeczytaj również: Jak Polacy zmieniają Peterborough
Podżeganie do nienawiści
Bueltmann przyznała, że treść pomocy naukowych zszokowała ją.
"Nigdy nie widziałam czegoś tak złego jak to. Pozbawione podstaw odniesienia do niepokojów społecznych, do negatywnego wpływu na seniorów (...) To kompletnie nie do przyjęcia. Najlepsze fragmenty to manipulacje, najgorsze to kłamstwa używające haniebnej retoryki, która potencjalnie może służyć do podżegania do nienawiści przeciwko polskiej społeczności" - napisała na Twitterze.
Jak dodała aktywistka, w klasie, w której użyto materiałów, był przynajmniej jeden uczeń z Polski, który był "skrajnie oburzony" tym, co przeczytał.
Jak się okazało, użyta w szkole pomoc naukowa pochodziła ze strony firmy TES oferującej materiały dla nauczycieli. Arkusz został stworzony przez anonimowego użytkownika sieci, lecz - jak wynika ze strony firmy - był wielokrotnie używany przez pedagogów. Zebrał 32 recenzje użytkowników; niemal wszyscy ocenili materiał na pięć gwiazdek.
Mimo to, w odpowiedzi na oburzenie wywołane wpisem Bueltmann, firma usunęła materiał ze strony. Wydała też komunikat oznajmiający, że zbada sprawę.
"Ponieważ jesteśmy platformą otwartego dostępu, a nie wydawcą, nie sprawdzamy każdego materiału, który jest publikowany na naszych stronach. Opieramy się na naszej społeczności, która zgłasza problemy" - napisała w odpowiedzi na pytanie polskiego dziennikarza Jakuba Krupy.
Antidotum na stereotypy
Jak zaznaczyła Bueltmann, nie był to pierwszy przypadek antyimigranckich i antypolskich materiałów używanych w brytyjskich szkołach. Tylko w ciągu ostatniego roku, otrzymała trzy podobne zgłoszenia od rodziców. W jednym z nich, uczniowie 9. klasy - również na lekcji geografii - mieli za zadanie ocenić, które "fakty" związane z imigracją są pozytywne, a które negatywne. Wśród przedstawionych faktów był m.in. brak miejsc siedzących w kościołach, prowadzenie mszy tylko w języku polskim, czy pobieranie przez Polaków świadczeń na dzieci, część z których nie mieszka w Wielkiej Brytanii.
- Stosunek do imigrantów, również w szkołach, to w oczywisty sposób poważny problem, z którym mierzy się Wielka Brytania. I w związku z Brexitem stanie się jeszcze poważniejszy w ciągu najbliższych miesięcy. A że Polacy są największą grupą obcokrajowców, to ich to w największy sposób dotyczy - przyznaje w rozmowie z WP David Huse, szef inicjatywy Polish Project, mającej być antidotum na ten problem.
Polish Project to przedsięwzięcie mające na celu lepsze zapoznanie lokalnych szkół z polską społecznością i realiami. Projekt zakłada zorganizowanie specjalnych zajęć na temat imigracji, m.in. spotkania z lokalnymi przedstawicielami Polonii oraz nauka o polskiej historii i znanych Polakach.
- Programy, które przygotowaliśmy, wcześniej skonsultowaliśmy z polską ambasadą w Londynie. Wiadomo, że nie wszystkim można dogodzić. Ale odzew ze strony szkół był jak dotąd pozytywny - mówi Huse.
Przeczytaj również: Polacy głównym celem ataków na Wyspach
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl