Antychińska ustawa do kosza? W tle rolnicy i telefon do biura PiS na Nowogrodzką
Jak ustaliła Wirtualna Polska, ustawa o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa, która ma umożliwić wyrzucenie z Polski chińskich firm, budzi coraz więcej zastrzeżeń, także w samym rządzie. – Premier Mateusz Morawiecki nic o niej nie wiedział, a wicepremier Henryk Kowalczyk stoi po naszej stronie – mówi Wirtualnej Polsce szef rolniczego OPZZ Sławomir Izdebski, który od kilku tygodni apeluje do rządu o wycofanie się z zapisów wymierzonych w Chiny.
20.11.2021 18:07
Chodzi o ustawę o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa, nad którą pracuje Janusz Cieszyński, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera odpowiedzialny za cyfryzację.
- Rozmawiałem na temat tej ustawy z wicepremierem, ministrem rolnictwa Henrykiem Kowalczykiem, kontaktowałem się też esemesowo z premierem Mateuszem Morawieckim. Okazało się, że nic nie wiedzieli o sprawie. Gdzieś w kuluarach jakiegoś z ministerstw musiał powstać projekt, który jeszcze nie ujrzał światła dziennego, a członkowie Rady Ministrów nie zostali o nim poinformowani. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje – mówi Wirtualnej Polsce Sławomir Izdebski, szef rolniczego OPZZ. I dodaje: - Pismo w tej sprawie wysłałem też do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Dzwoniłem też na Nowogrodzką z prośbą, żeby nasze pismo przekazać bezpośrednio panu prezesowi.
Izdebski: Wicepremier jest po stronie rolników
Izdebski kilka tygodni temu zorganizował konferencję prasową przed Ministerstwem Rolnictwa, na której przestrzegał, że dyskryminacja chińskich firm nad Wisłą pociągnie za sobą embargo na polskie mięso w Chinach.
- Absolutnie nie możemy dopuścić do konfliktu z Chinami. Jak tylko uwolnimy Polskę od ASF (afrykański pomór świń – red.), to wrócimy z naszą wieprzowiną na rynki chińskie. Polska jest jednym z większych eksporterów produktów rolno-spożywczych do Chin, a Chiny z kolei są największym rynkiem na świecie, bez którego Polska nie jest w stanie żyć. Musimy zrobić wszystko, by te zakusy zostały zniszczone w zarodku, byśmy mogli dalej prowadzić wymianę handlową – apelował.
Z naszych informacji wynika, że Izdebski już dwukrotnie rozmawiał o potrzebie uspokojenia relacji polsko-chińskich z ministrem Kowalczykiem. - Pan wicepremier wyraził zdziwienie, że takie zapisy miałyby się znaleźć w ustawie. Jak najbardziej przyjął ze zrozumieniem nasze stanowisko, odniosłem wrażenie, że stoi po naszej stronie. I bardzo dobrze, przecież minister rolnictwa nie może stawać przeciw rolnikom. A na antychińską ustawę nie ma naszej zgody – deklaruje w rozmowie z WP szef rolniczego OPZZ. Pytany o oficjalne stanowisko w tej sprawie, resort rolnictwa nie odpisał na naszą wiadomość.
Niszczący cios dla Australii
Skąd u rolniczego działacza zainteresowanie budową sieci 5G? W pismach wysłanych do premiera i prezesa PiS Izdebski powołuje się na informacje z samych Chin.
"Jak zwracają uwagę polscy rolnicy powołujący się na informacje od chińskich kontrahentów, przyjęcie proponowanych rozwiązań (w ustawie o KSC – red.) może mieć bardzo negatywny wpływ na ich interesy na Dalekim Wschodzie. Działania polskiego rządu w tej sprawie mogą spotkać się z odwetowymi restrykcjami ze strony chińskiego rządu, który może zamknąć tamtejszy rynek zbytu przed polskimi producentami" – czytamy w listach do Morawieckiego i Kaczyńskiego.
"Jak wskazują zaniepokojeni przedsiębiorcy rolni, ograniczenie rynku dla produktów z krajów, które przyjęły podobne przepisy, może być naturalną kontynuacją sankcji i restrykcji, jakie spotkały przedsiębiorców pochodzących z państw podejmujących działania uznawane przez władze w Pekinie za antychińskie. Przykładem może być chociażby ograniczenie przez Chiny o 1/3 importu australijskiej wołowiny, w odwecie za restrykcyjną legislację przyjętą w Australii. W wyniku tego działania australijscy hodowcy stracili rynek zbytu wart ponad 1 miliard dolarów rocznie" - czytamy w pismach przewodniczącego OPZZ rolników.
Obawy Izdebskiego być może nie są na wyrost. Kilkanaście dni temu w redakcji portalu "ŚwiatRolnika.Info" odbyła się debata z udziałem liderów wiodących organizacji zrzeszających eksporterów polskiej żywności. Wszyscy zgodnie przyznali, że rynek chiński jest dla rodzimych producentów bardzo ważny. Tylko w 2020 r. eksport mleka i jego przetworów do Chin zwiększył się o 70 proc. - Polski sektor mleczarski bardzo intensywnie działa na rynku chińskim, pomimo nawet tego pandemicznego okresu, trudnego, kiedy wydawałoby się, że zastopowane zostaną działania związane z promocją. Nic bardziej mylnego, ten okres wykorzystaliśmy bardzo dobrze. Należy również pamiętać, że Polska ma na tamtym rynku wielu konkurentów – mówiła Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka.
Będzie weto prezydenta?
Co na te głosy autor ustawy o KSC minister Janusz Cieszyński? Nie odpowiedział na naszą prośbę o komentarz.
Dwa tygodnie temu, w rozmowie z money.pl przekonywał, że projektowane przepisy "nie przewidują wykluczenia ani Huaweia, ani jakiegokolwiek innego podmiotu z polskiego rynku. - Ewentualne uznanie kogokolwiek za dostawcę wysokiego ryzyka będzie odbywało się nie na podstawie przesłanek subiektywnych czy narodowości podmiotu, lecz obiektywnych kryteriów obowiązujących nie tylko w Polsce, lecz także Unii Europejskiej – mówił.
Faktycznie, w ustawie nie pojawia się nazwa żadnej firmy. Tyle że przepisy bardzo wyraźnie dają możliwość dyskryminacji chińskich firm dostarczających sprzęt i oprogramowanie rodzimym operatorom telekomunikacyjnym. Chodzi o artykuł stanowiący furtkę do wyrzucenia z rynku tzw. dostawcy wysokiego ryzyka. Kto może zostać za niego uznany? W myśl projektu – firma wywodząca się z państwa spoza Unii Europejskiej lub NATO. Co więcej, ocenie mają też podlegać "przepisy prawa regulujące stosunki między dostawcą sprzętu lub oprogramowania a tym państwem". Dla wszystkich ekspertów jest jasne, że są to kryteria skrojone pod Państwo Środka.
Co ciekawe, nie tylko wicepremier Kowalczyk jest sceptyczny wobec projektu Cieszyńskiego. W połowie września prezydencki doradca prof. Andrzej Zybertowicz powiedział w Radiu TOK FM, że Andrzej Duda rozważa zawetowanie ustawy o KSC, jeśli antychińskie zapisy z niej nie znikną. - Prezydent wysyła sygnały, że gdyby ustawa o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa wskazywała podmioty firmy chińskiej jako wykluczone z góry z naszego rynku, on także rozważy jej zawetowanie. Zdaniem prezydenta każdy podmiot, który oferowałby uczciwe rozwiązania technologiczne ma prawo funkcjonowania na polskim rynku – ujawnił Zybertowicz.
Paradoksalnie także kryzys na polsko-białoruskiej granicy zwiększa szanse na to, że ustawa o KSC trafi do kosza. Powód? Chiny mają przełożenie na Alaksandra Łukaszenkę i z łatwością mogłyby zmusić go do deeskalacji napięcia. Kilka dni temu wiceszef MSZ Marcin Przydacz spotkał się z ambasadorem Chin w Warszawie. Tematem rozmowy – jak czytamy w komunikacie – była "sytuacja w regionie". Na ten kierunek w piątek w Salonie Radiowej Trójki uwagę zwrócił poseł Lewicy Adrian Zandberg. - Jest kraj, który ma istotny wpływ na to, co zrobi Białoruś. Tym krajem są Chiny – powiedział.