Antoni Macierewicz wykorzystał nieobecność Jarosława Kaczyńskiego. "Walczy"
Antoni Macierewicz nie opuścił ministerialnego gabinetu, na dokumentach wciąż podpisuje się jako minister obrony, przyjmuje też hołdy od terytorialsów. Pod nieobecność Jarosława Kaczyńskiego polityk podjął skuteczną grę, by odbudować swoją pozycję w PiS.
W ostatnią niedzielę maja, na mieleckim placu Armii Krajowej odbyła się przysięga wojsk obrony terytorialnej. Pod nieobecność ministra obrony na mównicy pojawił się za to Antoni Macierewicz, który w płomiennej mowie przekonywał, że żołnierze WOT są "sercem i duszą Wojska Polskiego".
Były szef MON, a obecnie szeregowy poseł przyjechał w towarzystwie swego słynnego doradcy, asystenta, 22-letniego Edmunda Jannigera. W jego otoczeniu coraz częściej pojawia się też Bartłomiej Misiewicz, kolejny młody, blisko z nim związany współpracownik. Pod nieobecność Jarosława Kaczyńskiego, który zdecydował o odsunięciu Macierewicza w cień, były minister obrony odzyskał inicjatywę i przeszedł do medialnej ofensywy.
Jak donosi "Polityka", nie zrezygnował z ministerialnych przywilejów jak gabinet przy ul. Klonowej, ochrona, limuzyna, a nawet... sygnatura ministra. Na oficjalnym papierze Macierewicz wciąż przedstawia się jako minister obrony i tylko zakres dat (2015-2018) wskazuje na czas przeszły. "Można powiedzieć, że w mediach jest tylko jeden minister obrony. Nie jest nim bynajmniej Mariusz Błaszczak" - ocenia tygodnik.
Jak sugeruje autor tekstu z najnowszego numeru, Macierewicz, po okresie pokornego znoszenia prztyczków i zepchnięcia na margines, przeszedł do ofensywy. "To wbrew pozorom metoda obrony. Pasterza zabrakło, hieny poczuły krew i sprawdzają, jak daleko mogą się posunąć. Więc musiał wstać i tupnąć nogą, żeby pokazać, że to się nie uda" - mówi "Polityce" osoba zorientowana w otoczeniu byłego ministra.
Zobacz także: Ścigaj w programie "Tłit": nie jestem oszołomem z Kukiz'15
Inne źródło zbliżone do kierownictwa PiS, na które powołuje się tygodnik, przekonuje, że Macierewicz bezpowrotnie stracił zaufanie prezesa. "A osoba numer dwa w partii, czyli Joachim Brudziński, jest bardzo mocno zainteresowany wycięciem go" - dodaje. Nietrudno jednak o przeciwną opinię. "Antoni prędzej czy później wróci do łask" - uważa osoba jego kręgu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl