Antoni Macierewicz bagatelizuje sprawę powrotu z Londynu. "Nie było zagrożenia"
• Antoni Macierewicz pytany był o sprawę powrotu polskiej delegacji z Londynu
• Zdaniem szefa MON to "z dużą znajomością mediów robiona dezinformacja"
• "Nie było żadnego zamieszania, które by komukolwiek czymkolwiek groziło"
• Zarzucił mediom: bagatelizujecie rzeczywiste zagrożenia, a gdy ich nie ma, robicie z tego przedstawienie
06.12.2016 | aktual.: 06.12.2016 15:43
Nie było żadnego zamieszania z powrotnym lotem premier Beaty Szydło i polskiej delegacji z Londynu - mówił minister obrony Antoni Macierewicz, pytany przez dziennikarzy podczas świątecznego spotkania w 1. Warszawskiej Brygadzie Pancernej w Wesołej o poniedziałkowy materiał Zbigniewa Parafianowicza w "Dzienniku Gazecie Prawnej". Jak mówił, "nie było żadnego zamieszania, które by komukolwiek czymkolwiek groziło".
- Rzeczywiście to nie tylko nieporozumienie, ale to bardzo intensywnie, znakomicie, perfekcyjnie i z dużą znajomością mediów robiona dezinformacja - uważa szef Ministerstwa Obrony Narodowej. Jak dodał, "oba samoloty były absolutnie sprawne, rzecz polegała tylko na tym, kto w którym samolocie będzie siedział, czy dziennikarze będą lecieli razem z politykami, czy może osobno".
W poniedziałek "Dziennik Gazeta Prawna" opublikował materiał dotyczący powrotu w ubiegłym tygodniu polskiej delegacji rządowej z wizyty w Londynie. Wojskowa CASA, którą do Londynu przylecieli dziennikarze, miała odlecieć do kraju sześć godzin później, niż rządowy embraer, którym podróżowała delegacja.
Ktoś postanowił, że dziennikarze mają wrócić embraerem, ale wówczas okazało się, że na pokładzie jest wiecej osób, niż miejsc. Samolot był źle wyważony, a pilot odmówił startu. Ostatecznie po opuszczeniu pokładu przez grupę osób embraer odleciał do Polski.
Rano w radiowej Jedynce szefowa Kancelarii Premiera Beata Kempa zapewniała, że w sprawie lotu polskiej delegacji nie złamano procedur, w tym instrukcji HEAD, regulującej zasady przewozu VIP-ów. - To, że się niektórym, którzy nie chcieli opuścić miejsc w samolocie, to nie podobało, to ja z tym dyskutować nie będę. Dla mnie świętą wolą, dla koordynatora lotu, była decyzja pilota, mimo że wcześniej wszystko zostało wykonane zgodnie z prawem i zgodnie z instrukcją HEAD dla lotów cywilnych - mówiła szefowa kancelarii premiera, która koordynowała lot polskiej delegacji.
(oprac. Bartosz Lewicki)