Anna Radziwiłł: w strukturze szkolnictwa nic nie należy zmieniać


No to jestem o jednym przekonana: na pewno w strukturze szkolnictwa nic nie należy zmieniać. Nawet nie dlatego, czy to jest bardzo dobre, czy średnio dobre, tylko dlatego, że jeszcze jednej zmiany to już nikt nie wytrzyma - powiedziała prof. Anna Radziwił w "Sygnałach Dnia".

05.08.2004 | aktual.: 05.08.2004 11:53

Sygnały Dnia — No dobrze, a czy obecny model edukacji pani odpowiada?

Anna Radziwiłł — Co to jest model edukacji?

Sygnały Dnia — Chociażby podział szkoły na te szczeble.

Anna Radziwiłł — No to jestem o jednym przekonana: na pewno w strukturze szkolnictwa nic nie należy zmieniać. Nawet nie dlatego, czy to jest bardzo dobre, czy średnio dobre, tylko dlatego, że jeszcze jednej zmiany to już nikt nie wytrzyma.

Sygnały Dnia — Czyli do tej pory było za dużo zmian.

Anna Radziwiłł — Nie wiem, czy było za dużo. W ogóle Polska jest dosyć obolała przez ostatnie piętnaście lat, ponieważ te zmiany ciągle jestem przekonana, że prowadzą w dobrą stronę, ale każda zmiana jest męcząca. Zmęczenie transformacyjne narasta, no to tam, gdzie nie ma konieczności, oszczędzajmy tych zmian.

Sygnały Dnia — Wrócę jeszcze na chwilę do argumentów pani oponentów, mianowicie, że za pani sprawą przy okazji reformy edukacji także za pani sprawą doprowadzono do likwidacji małych szkół.

Anna Radziwiłł — Niestety, to jest proces, którego chyba się nie da zatrzymać. To jest proces cywilizacyjny tak naprawdę, bo to jest tego typu, że na przykład niektóre wsie się wyludniają, że w niektórych osadach zostaje kilka osób starszych. No i to, że w małych miejscowościach jest coraz mniej dzieci, że jednocześnie system finansowania jest taki, że samorządy dostają na ucznia, wobec tego szkoła, w której jest dwadzieścia osób, która kosztuje prawie tyle samo, co szkoła, gdzie jest sto osób, ale ona dostaje 20% tego, co tamta subwencji państwowej. No, nie ma cudów, musi być wtedy dojeżdżanie i likwidacja małych szkół, co, oczywiście, ma swoją cenę.

Sygnały Dnia — Czasami ludzie przechodzą do historii jednym zdaniem. Nie wiem, czy w przypadku pani profesor też to ma miejsce, ale „nie wszyscy muszą się kształcić”. Pamięta pani to zdanie wypowiedziane przez siebie za rządu Tadeusza Mazowieckiego?

Anna Radziwiłł — Bardzo jest trudno pamiętać zdanie, które się wypowiada szesnaście czy piętnaście lat temu. Nie znam jego kontekstu. Natomiast chciałam powiedzieć tylko jedną rzecz, że niezależnie od tego zdania, którego, powtarzam, nie potrafię interpretować po piętnastu latach, to w wyniku reformy, o której się mówi, że w niej uczestniczyłam, obowiązek szkolny został przedłużony, a nie skrócony z ośmiu do dziewięciu lat. To tak na marginesie, natomiast powtarzam: naprawdę interpretować jedno zdanie swoje sprzed piętnastu lat nie potrafię.

Sygnały Dnia — A czy na bieżąco oceniała pani to, co dzieje się w edukacji w ciągu ostatnich lat, od 2001 roku, od rządów SLD–Unia Pracy?

Anna Radziwiłł — Ja chyba się już nie potrafię oderwać od zainteresowania edukacją. Oczywiście, że obserwowałam i na przykład bardzo się cieszę z tego, że sześciolatki są objęte tzw. obowiązkiem przedszkolnym, bo to nie jest sensu stricto obowiązek szkolny. To bardzo dobrze.

Sygnały Dnia — I to jest plus tych ostatnich lat?

Anna Radziwiłł — Myślę, że także inne plusy, tylko, na miły Bóg, to akurat pan premier Belka mówił kilkakrotnie, co mi się podoba: nie zaczynajmy rozmów od krytyki tego, co było przedtem, to do niczego nie prowadzi.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)