Anita Gargas: media dzielą się na salon i czarne charaktery
Świat medialny dzieli się na salon i czarne charaktery. Podział ten najlepiej ilustruje pytanie dziennikarki "Gazety Wyborczej", zadane Tomaszowi Lisowi: "Jak pan może pracować w tej samej firmie co Gargas i Kotecka?" - mówi w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" Anita Gargas, wicedyrektor pierwszego programu TVP. Ta nominacja wzbudziła wiele kontrowersji. Anita Gargas wymieniana była jako jedna z najbardziej zaufanych ludzi mediów w kręgu byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
06.03.2008 | aktual.: 07.03.2008 11:57
Czuje się pani słupem lub tubą?
Anita Gargas: Chyba wiem, do czego pan zmierza.
Słupem ogłoszeniowym nazwał pani program Tomasz Wołek, a tubą propagandową Agnieszka Kublik. Oboje w "Gazecie Wyborczej".
- Z inwektywami się nie dyskutuje.
Przypomnijmy, że niedawno Kublik z Wojciechem Czuchnowskim postanowili śledzić… śledztwo dziennikarza "Misji". Ustalili, że bada on związki między politykiem a biznesmenem. "Dopuścił się" zadawania pytań firmom Ryszarda Krauzego i rzecznikowi marszałka Komorowskiego.
- To skrajne kuriozum. Dziennikarze tropią niewygodnego dziennikarza, jak największą zbrodnię zarzucają mu, że sprawdzał informacje u źródła, choć starał się jedynie, zgodnie z zasadami rzetelności, o wypowiedzi wszystkich stron, a na koniec recenzują materiał, który jest w początkowej fazie realizacji. Rafał Ziemkiewicz w "Rzeczpospolitej" trafnie nazwał ten styl działania "dziennikarstwem prewencyjnym", którego celem jest rozłożenie parasola ochronnego nad osobami ze swojego grona towarzyskiego. Wyobraźmy sobie sytuację odwrotną – "Misja specjalna" zajmuje się niepublikowanym artykułem "GW". Nastąpiłoby wielkie oburzenie, medialny lincz, zarzut złamania zasad etyki dziennikarskiej. Ale „Gazecie Wyborczej” wolno. I nie oburza to strażników wolności słowa.
Czy „GW” odzywa się zawsze, gdy wspominacie coś o Krauzem? Ja odnotowałem trzy takie przypadki. - Reakcje są niemal po każdym poruszonym przez nas temacie, który wcześniej, przez wiele lat, był konsekwentnie zamiatany pod dywan. (...)
Za najbardziej podejrzany uznano materiał na temat mafii węglowej, tuż przed planowanym zatrzymaniem Barbary Blidy. - Sprawą mafii węglowej zajęliśmy się zaraz po tragedii w kopalni „Halemba”. O różnych wątkach afery węglowej mówiliśmy łącznie trzy razy. Program emitowany w przeddzień samobójczej śmierci Barbary Blidy był kontynuacją innego, nadanego trzy tygodnie wcześniej. W żadnym z nich nie wymieniliśmy nawet nazwiska Blidy. Wymieniliśmy je jedyny raz w maju 2005 r. Opisaliśmy wówczas niezdrowe relacje łączące Blidę ze „śląską Alexis”, czyli Barbarą K. Podaliśmy m.in. informacje o korupcjogennej umowie, na mocy której K. zbudowała byłej pani minister basen; Blida nie odprowadziła od tej umowy podatku. Ale wtedy nie było chętnych, którzy w ślad za nami zajęliby się tym tematem.
Nawiasem mówiąc, większość dziennikarzy i polityków oceniających reportaż wyemitowany dzień przed akcją ABW nie zadało sobie trudu, by go obejrzeć. Ilu z nich chętnie miota oskarżenia wobec innych o nierzetelność? Programu nie obejrzał nawet prokurator przesłuchujący mnie w sprawie okoliczności śmierci byłej posłanki.
„Misja specjalna” oskarżana jest nie tylko o polityczną stronniczość. Minister skarbu Aleksander Grad postanowił zapytać prezesa TVP, ile kosztuje ten program. Podobno nadmiernie obciążacie budżet TVP. - Jest to kolejna forma zastraszania zespołu. Nie chcę łamać tajemnicy służbowej, ale jedno mogę powiedzieć – obecnie koszty programów publicystycznych nie są tak wysokie jak kilka lat temu. Mam nadzieję, że tamte wydatki pan minister Grad także zechce prześwietlić
(...)
W TVN, Polsacie i przejętej przez nowe władze TVP lud będzie mógł obejrzeć programy rozrywkowe z Olą Kwaśniewską, Kasią Tusk i Wiktorią Wałęsą. A pomiędzy nimi demaskowanie czarnych charakterów dziennikarskich.
- Słusznie pan zauważył, że świat medialny dzieli się na salon i tzw. czarne charaktery. Ten podział najlepiej ilustruje pytanie dziennikarki „Gazety Wyborczej”, zadane Tomaszowi Lisowi: „Jak Pan może pracować w tej samej firmie co Gargas i Kotecka?”. Nikt nie pyta pani Kublik, jak może pracować w tej samej firmie co gorliwy konfident Lesław Maleszka, w tej samej gazecie, która nazywa Kiszczaka człowiekiem honoru, jak to się dzieje, że redaktorzy nie dostają niestrawności po cyklicznych biesiadach ich szefa z propagandzistą stanu wojennego Jerzym Urbanem? „Misja specjalna” ma oglądalność sięgającą 2 milionów. To średnio więcej niż głośno reklamowany program „Teraz my!” w TVN. Ale nikt o tym nie wie. (...)
z Anitą Gargas, szefową „Misji specjalnej” w TVP, rozmawia Piotr Lisiewicz
Anita Gargas od 1 sierpnia 2006 r. jest wiceszefem redakcji reportażu i p.o. szefa publicystyki TVP1. Nadzoruje też program "Misja Specjalna". Wcześniej dziennikarka Gazety Polskiej i Ozonu, specjalizująca się w dziennikarstwie śledczym.