"Animals" chce zabrać zwierzęta Violetcie Villas
Towarzystwo Ochrony Zwierząt "Animals" chce
zabrać zwierzęta z posesji Violetty Villas w Lewinie Kłodzkim
(Dolnośląskie). Piosenkarka się na to nie zgadza, a TOZ zapowiada,
że zdobędzie w tej sprawie nakaz sądowy. Starostwo w Kłodzku uważa
natomiast, że samo rozwiąże problem.
24.09.2004 | aktual.: 24.09.2004 16:28
Podczas konferencji prasowej w Lewinie Kłodzkim szef TOZ "Animals", Jerzy Harłacz oświadczył, że zwierzęta z posesji Violetty Villas muszą być zabrane jednym transportem i to jak najszybciej. Zaznaczył, że nie uznaje faktu, iż piosenkarka zerwała z nim porozumienie. Posunę się do różnych środków ale zabiorę stamtąd zwierzęta. Jeśli potrzebny będzie nakaz sadowy zdobędę go - zapowiedział Harłacz.
Według szefa TOZ "Animals", około 200 psów i kotów, które przygarnęła na swą posesję Villas, "żyje tam w tragicznych warunkach". Apeluję o pomoc finansową, bo trzeba rozbudować schronisko w Białogardzie i przed zimą psy i koty przewieźć - powiedział Harłacz. Dodał, że do tej pory zbiórka pieniędzy przyniosła marne efekty. Na konto wpłacono zaledwie 500 zł. Tymczasem potrzeba ponad 10 tys. zł.
Tymczasem przy pomocy starostwa powiatowego w Kłodzku zwierzęta z posesji Villas są sukcesywnie wywożone. Do schroniska w Dzierżonowie trafiło już 17 psów. Jeszcze w tym tygodniu kolejnych 10 zwierząt pojedzie do Piotrkowa Trybunalskiego.
Rzeczniczka starosty Elżbieta Żytyńska powiedziała, że 9 października odbędzie się Koncert Charytatywny, z którego dochód zostanie przeznaczony na organizację kolejnych transportów zwierząt z posesji artystki. Dodała, że TOZ "Animals" w tej sytuacji powinien zaprzestać swych działań. Robimy wszystko, by zwierzęta wywieźć. Nasze działania są prawidłowe i mają akceptację Violetty Villas - oświadczyła Żytyńska.
Piosenkarka, nie radząc sobie ze zwierzętami, które przygarnęła, zawarła porozumienie z TOZ "Animals", na podstawie którego miały być one przewiezione do schroniska w Białogardzie. W tym celu zorganizowano ogólnopolską zbiórkę pieniędzy. Villas zerwała jednak umowę, twierdząc, że szef TOZ "Animals" naruszył jej prywatność fotografując warunki, w jakich przebywały u niej czworonogi i udostępniając je mediom. W sprawie rozwiązania problemu zwierząt porozumiała się ze starostwem powiatowym w Kłodzku.