PolskaAnglik-erotoman i wydepilowany Włoch

Anglik-erotoman i wydepilowany Włoch

Ilona pracuje na ulicy od pięciu lat. Jej klientami są turyści przyjeżdżający do niewielkiej, ale pełnej dyskotek miejscowości na Costa Brava. Przeważają Francuzi, Włosi, Anglicy i Holendrzy, ale nie brak także Belgów, Rosjan czy Duńczyków. Inne nacje również są reprezentowane.

27.04.2009 | aktual.: 27.04.2009 16:56

Z Iloną i jej przyjaciółką Gosią spotykamy się przy kawie, aby poplotkować o mężczyznach z całego świata, pod kątem ich cech szczególnych, związanych z pochodzeniem.

Babcia Ilony, która odwiedziła ją w Hiszpanii poprzedniego lata, widząc ją w pracy, krzyknęła oburzona: "Ależ ty jesteś ulicznicą!" Obie dziewczyny pracują w propagandzie. Tak nazywana jest w Hiszpanii praca polegająca na nakłanianiu przechodniów do skorzystania z jakiejś oferty. Ilona i Gosia pracują dla dużej, młodzieżowej dyskoteki, a więc w godzinach nocnych, a ich rozmówcami-klientami są młodzi ludzie szukający rozrywki.

Zaczynając od młodych mężczyzn z Włoch

To ich ulubieńcy. - I to wcale nie dlatego, że są najprzystojniejsi - zaznacza Gosia. Dziewczyny twierdzą, że Włocha poznać z daleka nie po urodzie, bo nie każdy Włoch jest piękny i śniady, ale po zadbanym wyglądzie. Można sądzić, że przywiązują do niego zbyt dużą uwagę, no i może z regulowaniem brwi to już przesada, ale milej jest rozmawiać z czystym i pachnącym mężczyzną, niż z przepoconym macho.

- Rzadko spotyka się nieuprzejmych Włochów. Przynajmniej mnie się to nigdy nie zdarzyło. Niestety, szef często zwraca nam uwagę, aby nie wdawać się z nimi w zbyt długie rozmowy, bo zaraz zaczynają flirtować, a to nie jest celem naszej pracy - tłumaczy Ilona.
Gosia zachwyca się Włochami, bo kochają kobiety. Wszystkie. Mieć takiego Włocha u siebie w domu, który od rana zasypuje cię komplementami, to byłoby coś! Niestety, medal ma dwie strony. Kiedy wyjdzie z domu, będzie podziwiał także inne kobiety!

Kilka słów o Anglikach

Dziewczyny jednogłośnie uważają, że najbardziej chamscy są młodzi Anglicy. Pijany, angielski smarkacz potrafi odpowiedzieć na ofertę pracownika propagandy, obnażając i wypinając tylną część ciała. Gosia dwa razy była świadkiem takiej sytuacji. Nie chodzi o uogólnianie, bo jest także wielu kulturalnych i miłych, ale właśnie ze strony Anglików obu dziewczynom najczęściej zdarzało się słyszeć ordynarne uwagi o mocno erotycznym zabarwieniu. Gosia twierdzi, że to ich cecha narodowa. Anglikom wszystko kojarzy się z seksem, wszystko ma zabarwienie erotyczne.

Agnieszka, ich koleżanka, która pracuje w angielskim barze, uważa z kolei, iż Anglicy są wyjątkowymi dżentelmenami, często używają słów "proszę, dziękuję, przepraszam" (co na przyklad u Hiszpanów jest rzadkością) i z szacunkiem traktują kobiety. Czyżby dr. Jekyll i mr. Hyde, zależnie od pory dnia i nocy? Młodzi Anglicy nie cieszą się dobrą opinią wśród pracowników propagandy, barów i dyskotek. Uważa się, że przyjeżdżają na Costa Brava, aby dostarczyć organizmowi niemal zabójczą dawkę alkoholu i mocno poszaleć.

Mili Belgowie

Co takiego jest w Belgach, że obie dziewczyny i wszyscy moi dotychczasowi rozmówcy z propagandy, właśnie na ten naród wskazują, kiedy pytam, kto według nich jest najbardziej uprzejmy i przyjazny? Gosia twierdzi też, że Belgowie są bardzo przystojni. Nie wszyscy, oczywiście, ale jak mówi Gosia, "ładny Belg, to już jest naprawdę ładny". Są też według niej bardzo zadbani, ale nie w taki zniewieściały sposób, jak Włosi, tylko bardziej po męsku. Może też dlatego mają tak dobrą opinię, bo rzadko chodzą "tabunami", jak na przykład Niemcy czy Holendrzy, a w grupie, wiadomo, niskie instynkty odzywają się znacznie częściej.

Dziecinni Niemcy

Zaczepieni Niemcy (cały czas rozmawiamy o ludziach bardzo młodych) zachowują się z mieszanką speszenia i chamstwa. Ilona uważa, że są bardzo infantylni i początkowo nie wiedzą, jak się zachować. Często można usłyszeć z ich ust niedwuznaczną propozycję wypowiedzianą w języku angielskim typu: "pójdziesz ze mną do pokoju?" z towarzyszeniem chichotania i głupkowatych min. Dziewczyny wiedzą, iż nie trzeba na to zwracać uwagi, ale przedstawiać poważnie swoją propozycję i wszystko będzie w porządku. Jeśli Niemcy uznają, że jest ciekawa, na pewno z niej skorzystają.

Gosia uważa, że Niemcom po prostu brak kultury i wyczucia. Są toporni, hałaśliwi i mają beznadziejne poczucie humoru. Jak ma się jednak takie uogólnianie do rzeczywistości niech świadczy fakt, że pierwszą wakacyjną miłością Małgosi był właśnie Niemiec, z którym do dzisiaj utrzymuje przyjacielski kontakt. Wyjątek? Holendrzy dla Holendrów

Holendrzy chcą rozmawiać z Holendrami, chodzą do holenderskich barów, dla Holendrów sprowadza się specjalnie holenderskich didżejów do hiszpańskich dyskotek.

Dziewczyny opowiadają mi, że kiedy były szkolone do pracy w propagandzie od razu powiedziano im, jak traktować Holendrów; należy podkreślać, że w dyskotece podaje się holenderskie trunki, że przyjechał didżej z Holandii i ogólnie, że atmosfera jest totalnie holenderska (bez wdawania się w szczegóły). A najważniejsze, broń boże, nie pomylić Holendra z Belgiem i nie powiedzieć Belgowi, że w dyskotece panuje wspaniała holenderska atmosfera i na odwrót! Fatalny skutek gwarantowany! Pomiędzy obu narodami istnieje zadawniony i nie zażegnany konflikt; który kraj produkuje lepszy majonez!

O Holendrów szczególnie zabiega się w drogich dyskotekach, bo Holender, choć z natury oszczędny, w czasie wakacji nie specjalnie liczy się z wydatkami.

Patrząc na Francuza

W niedużej dyskotece, gdzie Ilona pracowała przed dwoma laty, pracownicy mieli zakaz zapraszania Francuzów. Szef tłumaczył im, że z Francji przyjeżdżają na Costa Brava najczęściej konfliktowi chłopcy pochodzenia algierskiego czy marokańskiego, a jemu zależało na stworzeniu dobrej atmosfery w dyskotece. Pobyt w niej Francuzów, kończył się zbyt często bijatyką albo rozróba.

W miejscu, gdzie dziewczyny pracują obecnie, szefostwu chodzi o zapełnienie sali, bo dobra dyskoteka, to taka, w której panuje tłok, a więc nie stosuje się ostrej selekcji.

Według Małgosi, Francuzi, czy to rdzenni czy też pochodzenia arabskiego, są bardzo uprzejmi. Zwracając się do niej, zawsze kończą zdanie dodając "madame". Owszem, słyszała o ich skłonności do bijatyk i konfliktów. Biorąc jednak pod uwagę pracę, nie ma z nimi problemów.

Podsumowanie

Dziewczyny mogłyby jeszcze długo opowiadać o męskich przedstawicielach różnych narodów, z którymi spotykają się w pracy, ale czas kończyć rozmowę. Małgosia śmieje się, że kiedyś napisze wspomnienia o swoich przygodach z pracy na ulicy. Na koniec wypada podkreślić, że przedstawione powyżej opinie mają charakter subiektywny i wynikają z osobistych doświadczeń Polek pracujących w propagandzie na Costa Brava czyli pół-żartem, pół-serio.

Z Lloret de Mar dla polonia.wp.pl
Kinga Jankowska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
pracamężczyźniwakacje
Zobacz także
Komentarze (0)