Anglia. Surowa kara dla kata polskiej rodziny
Zapadł wyrok sądu w sprawie tragedii, do jakiej doszło w polskiej rodzinie mieszkającej w Anglii. Marcin Z. został skazany za brutalne morderstwo swojej żony i córki. Jak mogło dojść to tej przerażającej zbrodni?
W piątek 18 grudnia przed Sądem Koronnym w Winchester zakończył się trwający dwa tygodnie proces w sprawie bestialskiej zbrodni, która wstrząsnęła Anglią.
1 czerwca tego roku, we wczesnych godzinach popołudniowych, w domu przy ulicy Wessex Road w Salisbury, uzbrojony w nóż czterdziestoletni Marcin Z. zaatakował swoją żonę Anetę (40 lat) oraz córkę Nikolettę (18 lat).
Wszystko wydarzyło się na oczach dwóch pozostałych córeczek tej rodziny, w wieku lat 5 oraz 7. Przeraźliwy krzyk dziewczynek zaalarmował ludzi mieszkających w pobliżu.
Tragedia polskiej rodziny w Anglii
W tym roku 1 czerwca wypadł w poniedziałek, ale w tym czasie w Wielkiej Brytanii panował pierwszy lockdown i większość ludzi opalała się w przydomowych ogródkach, skłaniała do tego wyjątkowo słoneczna pogoda.
Z tego też powodu wiele osób w sąsiedztwie zwróciło uwagę na krzyki, od razu ktoś zadzwonił na policję. Z. usiłował oddalić się z miejsca zdarzenia - zaraz jednak został dogoniony i obezwładniony przez dwóch energicznych sąsiadów, z zawodu budowlańców.
Policja, która przybyła na miejsce, w wąskim przejściu z boku domu znalazła dwie zakrwawione kobiety. Jedna z nich już nie żyła, druga zmarła chwilę po przybyciu służb medycznych. Zarówno Aneta jak i Nikoletta miały rany kłute oraz poderżnięte gardła, co nie pozostawia żadnych złudzeń co do tego, że napastnik działał w zamiarze pozbawienia ich życia.
Policjanci znaleźli przy nim narzędzie zbrodni – ostry, składany nóż z blokadą, cały poplamiony krwią.
Błyskawiczny proces Polaka
Stając przed sądem Marcin Z. nie zaprzeczał, że pozbawił życia żonę i córkę, jednakże nie przyznawał się do popełnienia morderstwa.
Wydaje się to sprzecznością, ale w angielskim prawie występuje rozróżnienie między zabójstwem (które może nastąpić pod wpływem nagłego impulsu albo w stanie niepoczytalności) a morderstwem, które popełnia człowiek w pełni odpowiedzialny za swoje postępowanie. Morderstwo jest karane znacznie surowiej i Z. prawdopodobnie o tym wiedział, zasłaniając się brakiem pamięci oraz zaburzeniami psychiatrycznymi.
Toczący się przed sądem w Winchester proces rzucił światło na motywację kierującą oskarżonym. Zwrócono uwagę na jego kontrolującą, zaborczą osobowość oraz na wściekłość, jaką budziła w nim bliska relacja matki z córką, co ostatecznie doprowadziło do tragedii.
Mężczyzna uważał, że żona i najstarsza córka "trzymają razem" przeciwko niemu i starają się go pozbyć z rodziny. Zażyłość między matką a dorastającą córką traktował najwyraźniej jako wymierzoną przeciwko sobie. Zeznając w sądzie, stwierdził też, że Aneta razem z Nikolettą śmiały się i kpiły z niego.
90-letnia Brytyjka zaszczepiona na koronawirusa. Pierwsza reakcja
Historia zwykłej emigracji
Rodzina Z. osiedliła się w Salisbury mniej więcej cztery lata temu. Aneta pracowała jako opiekunka osób niepełnosprawnych, natomiast Marcin był zatrudniony w Tesco przy Southampton Road, gdzie pracował na nocnej zmianie.
Aneta potrafiła przystosować się do życia w Wielkiej Brytanii, znalazła nowych przyjaciół, lepiej też posługiwała się językiem angielskim. Ich córka Nikoletta uczyła się w koledżu i również miała wielu przyjaciół. Natomiast Marcin, ledwo mówiący po angielsku, skazany był głównie na własne towarzystwo, które umilał sobie alkoholem.
Podobno zamykał się w sypialni, gdzie pił w samotności, nie zajmował się też swoimi dziećmi. Z zeznań świadków wynikało, że miał za to nieustanne pretensje do żony o bałagan panujący w domu oraz o to, że szasta ona jego ciężko zarobionymi pieniędzmi.
Nie podobało mu się, że Aneta pozwoliła córce zrobić sobie tatuaż oraz piercing, a także raziło go, że matka z córką rozmawiały bez skrępowania o seksie. Z czasem zaczął mieć podejrzenia, że żona ma romans z innym pracownikiem Tesco.
Jak to tego doszło? Szczegóły procesu
Ów kolega z pracy, niejaki Martin Punter, zeznawał w sądzie jako świadek. Opisał on awanturę, do jakiej doszło w markecie na nocnej zmianie.
Marcin Z. podszedł do niego bardzo wzburzony i posługując się tłumaczem Google w telefonie, oskarżył Puntera o to, że spotyka się z jego żoną. Zaskoczenie Anglika było tym większe, że - jak relacjonował - dopiero zaczął pracę w Tesco i w życiu nawet nie spotkał Anety. Zaszokowany absurdalnym zarzutem Martin Punter zdołał jakoś załagodzić sprawę, zgłosił też incydent przełożonym.
Podejrzenia Z. jednak zamiast się rozwiać, z czasem zaczęły tylko narastać. W późniejszym okresie zaczął wierzyć, że nie tylko żona, ale i córka sypia z tym mężczyzną. Podobno rozpowiadał ludziom o swoich podejrzeniach, traktując je całkowicie serio. Według niego, wszyscy w pracy wiedzieli o tym romansie i śmiali się z niego, za jego plecami.
W trakcie procesu wyszło na jaw, że w rodzinie już wcześniej dochodziło do przemocy. 3 kwietnia, czyli dwa miesiące przed zbrodnią, w domu przy Wessex Road doszło do poważnego incydentu, w trakcie którego Marcin Z. zaczął dusić swoją żonę oraz brutalnie odepchnął córkę, która ruszyła matce na pomoc.
Z zeznań świadków wynikało, że przerażona agresją ojca Nikoletta chciała zgłosić to zdarzenie na policję, jednak Aneta odwiodła ją od tego, wymuszając za to na mężu, aby wyprowadził się z domu. Zamierzała też wnieść sprawę rozwodową. W rezultacie Z. faktycznie się wyprowadził i wynajął pokój przy Rawlence Road. 30 maja wyraził nawet zgodę na rozwód, natomiast 1 czerwca pojawił się ponownie w domu, gdzie mieszkała jego rodzina.
Tym razem przyszedł z nożem i dokonał masakry.
Straszna zbrodnia, surowy wyrok
Podczas procesu zwrócono uwagę, że przed atakiem Aneta całkiem poważnie obawiała się o swoje życie. Świadczy o tym wiadomość wysłana przez nią na Facebooku do matki, w której określiła małżonka mianem "psychola" oraz wyraziła swoje obawy, że może zgładzić ją i Nikolettę.
Jak podsumował oskarżyciel Nicholas Haggan, zbudowane na chorobliwej zazdrości oskarżenia, połączone z kryzysem małżeńskim, z wyrzuceniem oskarżonego z rodzinnego domu oraz fakt, że żona zażądała rozwodu, spowodowały, że oskarżony poczuł, że traci kontrolę nad żoną i córką. Wszystko to doprowadziło go do takiej wściekłości, że w końcu pojawił się w domu przy Wessex Road z zamiarem zabicia obu kobiet.
I chociaż Marcin Z. do końca zasłaniał się niepamięcią, a obrona wnioskowała o niepoczytalność sprawcy, sąd nie dał temu wiary. Cała sekwencja zdarzenia, zamknięcie ofiar w łazience, gdzie zaczął je dźgać nożem, później kontynuacja ataku, która nastąpiła w ogrodzie, świadczą zdaniem sądu o jego determinacji, aby dokonać mordu. Kiedy został zatrzymany w pobliżu miejsca zbrodni, oprócz narzędzia zbrodni znaleziono przy nim 900 funtów oraz paszport.
17 grudnia ława przysięgłych zadecydowała, że Marcin Z. winny jest zarzutu podwójnego morderstwa - natomiast dzień później sędzia Chamberlain skazał go na dożywocie, z minimum 34 latami do odsiadki.
Sąd zastrzegł jednak, że nawet po upływie tego okresu o ewentualnym zwolnieniu mordercy będzie musiała zadecydować komisja zwolnień warunkowych.
Sprawa Z. przypomina o tragedii, jaka wydarzyła się na wyspie Jersey 14 sierpnia 2011 roku, kiedy to ogarnięty szałem zazdrości inny Polak, Damian R., zamordował nożem sześć osób, w tym żonę i dwójkę własnych dzieci. W tym przypadku motywem zbrodni była faktyczna zdrada, jakiej dopuściła się żona R.
Sprawca masakry z wyspy Jersey również otrzymał dożywocie z minimalną odsiadką 30 lat, jednak 31 marca 2018 roku popełnił w więzieniu samobójstwo.