ŚwiatAngela Merkel pozostanie kanclerzem po wygraniu wyborów do Bundestagu

Angela Merkel pozostanie kanclerzem po wygraniu wyborów do Bundestagu

Angela Merkel pozostanie kanclerzem Niemiec przez trzecią kadencję; jej CDU oraz bawarska CSU wygrały wybory do Bundestagu z wynikiem 41,5 proc. - podał w nocy z niedzieli na poniedziałek federalny komisarz wyborczy. Koalicjant chadeków - FDP - nie wszedł do parlamentu.

Angela Merkel pozostanie kanclerzem po wygraniu wyborów do Bundestagu
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Michael Kappeler

22.09.2013 | aktual.: 23.09.2013 08:47

Federalny komisarz wyborów opublikował na swojej stronie internetowej wyniki tymczasowe po podliczeniu głosów we wszystkich 299 okręgach wyborczych.

Tworzące w Bundestagu jeden klub parlamentarny Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna (CDU)
i działająca na terenie Bawarii Unia Chrześcijańsko-Społeczna (CSU) uzyskały najlepszy wynik od zjednoczenia Niemiec w 1990 roku. Do absolutnej większości chadekom zabrakło tylko czterech mandatów. W liczącym co najmniej 598 miejsc Bundestagu CDU i CSU będą miały 296 mandaty. Niemiecka prasa pisze o tryumfie pani kanclerz.

Merkel uznała wynik swojej partii za "super". Zapewniła, że podejmując dalsze kroki będzie postępowała odpowiedzialnie. W swoim okręgu wyborczym Rugia-Greifswald na Pomorzu Przednim szefowa CDU zdobyła rekordową liczbę głosów - 56,2 proc.

Dotychczasowemu koalicjantowi partii chadeckich, liberalnej FDP, nie udało się przekroczyć progu wyborczego. Z wynikiem 4,8 proc. liberałowie nie dostali się do Bundestagu po raz pierwszy w historii RFN. Cztery lata temu partia zdobyła prawie 10 punktów procentowych więcej.

- To dla nas trudny wieczór - powiedział przewodniczący frakcji parlamentarnej liberałów Rainer Bruederle. - FDP przeżywa ciężkie chwile - przyznał, ale też podkreślił, że "to nie jest jeszcze koniec partii". FDP była reprezentowana w Bundestagu od powstania RFN w 1949 roku. Wielokrotnie odgrywała rolę języczka u wagi, przesądzając o powstaniu rządu SPD-FDP kanclerza Willy'ego Brandta czy w 1982 roku koalicji CDU/CSU-FDP pod kierownictwem Helmuta Kohla. Polityk FDP Hans-Dietrich Genscher kierował w latach 1974-1992 niemiecką dyplomacją.Wobec porażki FDP i nieuzyskania absolutnej większości Merkel musi poszukać sobie nowego koalicjanta. Pytana w studiu telewizji ARD o preferencje, Merkel zaznaczyła, że jej celem jest utworzenie stabilnego rządu. - Dążę do stabilnego układu, nie będę grała va banque - zapewniła, odmawiając jednak bardziej szczegółowych informacji o planowanych krokach. Merkel powiedziała, że zamierza pozostać na stanowisku przez całą czteroletnią kadencję. Media spekulowały wcześniej, że
mogłaby się wycofać po dwóch latach.

Za najbardziej prawdopodobne rozwiązanie uważa się sojusz CDU i CSU z największą partią opozycyjną SPD. Na socjaldemokratów głosowało 25,7 proc. wyborców, co oznacza nieznaczną poprawę notowań (o 2,7 pkt. proc.) w porównaniu z 2009 rokiem. Koalicja dwóch największych ugrupowań rządziła w latach 2005-2009, uzyskując dobre oceny, szczególnie za skuteczną walkę ze skutkami światowego kryzysu finansowego.

Liderzy SPD unikali w niedzielę wieczorem zajęcia jednoznacznego stanowiska wobec perspektywy powtórnej koalicji z chadekami. - Nie ma tutaj żadnego automatyzmu, liczą się sprawy, które będziemy mogli przeforsować - powiedział szef partii Sigmar Gabriel. - Piłka znajduje się po stronie boiska pani Merkel. To ona musi zatroszczyć się o większość (parlamentarną) - zauważył kandydat SPD na kanclerza Peer Steinbrueck.

Teoretycznie CDU i CSU mogłyby utworzyć rząd także z Zielonymi. Partia koncentrująca się na problemach ekologii uzyskała 8,4 proc. głosów - znacznie mniej niż się spodziewała. Dwa lata temu, po katastrofie w japońskiej elektrowni atomowej Fukushima, na Zielonych chciało głosować 24 proc. wyborców.

Lewica Die Linke musiała zadowolić się wynikiem 8,6 proc. Przed wyborami postkomuniści namawiali SPD i Zielonych do utworzenia wspólnego rządu. Taka koalicja miałaby arytmetyczną większość w Bundestagu, jednak SPD wykluczyła taki sojusz, wskazując na nieodpowiedzialne postulaty lewicy w polityce zagranicznej. Partia domaga się likwidacji NATO i natychmiastowego wycofania niemieckich żołnierzy z zagranicznych misji pokojowych.

Za czarnego konia wyborów obserwatorzy uznali eurosceptyczną Alternatywę dla Niemiec AfD. Istniejące dopiero od kwietnia ugrupowanie nie przekroczyło co prawda progu wyborczego, lecz uzyskało poparcie 4,7 proc. wyborców, co uznano za duży sukces. - Nasza obecność oznacza wzbogacenie demokracji - powiedział szef AfD Bernd Lucke. Partia domaga się likwidacji strefy euro i powrotu do walut narodowych. Sondaże powyborcze dawały AfD 4,9 proc. poparcia.

Gremia kierownicze partii uczestniczących w wyborach ocenią w poniedziałek wyniki wyborów. Pierwsza sesja nowego Bundestagu musi odbyć się w ciągu najbliższego miesiąca.

Socjaldemokraci w PE wzywają SPD i Merkel do "wielkiej koalicji"

Szef socjaldemokratów w Parlamencie Europejskim Hannes Swoboda wezwał kanclerz Angelę Merkel i niemieckich socjaldemokratów (SPD) do utworzenia "wielkiej koalicji". Jego zdaniem stabilny rząd nie może opierać się na tak niewielkiej większości absolutnej.

- Zachęcam SPD, by przyjęli mandat, jaki otrzymali od wyborców, i podjęli odpowiedzialność w wielkiej koalicji. Tylko wielka koalicja może przynieść stabilność, pod warunkiem, że (kanclerz) Angela Merkel zaakceptuje apele o społecznie zrównoważone reformy i o bardziej socjalną Europę. Pilnie potrzebny jest socjaldemokratyczny głos w następnym niemieckim rządzie - napisał w oświadczeniu Swoboda.

- Opcja absolutnej większości CDU/CSU byłaby ryzykiem dla Niemiec i Europy. Stabilny rząd i ważne reformy nie mogą opierać się na większości jednego głosu - dodał.

Swoboda podkreślił, że Niemcy, które są największą gospodarką w Europie, ucierpiały w ciągu ostatnich czterech lat na skutek konserwatywno-liberalnego rządu. - Przepaść między bogatymi a biednymi rośnie i coraz więcej ludzi jest bez pracy lub są "ubogimi pracującymi" - czytamy.

Rompuy i Hollande gratulują Angeli Merkel

Szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy i prezydent Francji Francois Hollande pogratulowali w niedzielę kanclerz Angeli Merkel jej sukcesu w niemieckich wyborach parlamentarnych.

- Jestem przekonany, że Niemcy i ich nowy rząd będą kontynuować swoje zaangażowanie i wkład w tworzenie pokojowej, dostatniej oraz służącej obywatelom Europy - napisał w krótkim oświadczeniu Rompuy.

Hollande złożył gratulacje w rozmowie telefonicznej. Dwoje przywódców obiecało sobie "kontynuowanie ścisłej współpracy" dla umocnienia europejskiej budowli - poinformował Pałac Elizejski.

W toku rozmowy telefonicznej Hollande i Merkel "wyrazili wolę kontynuowania niestrudzonej pracy nad zbliżeniem Francji i Niemiec i wspólnych niestrudzonych działań przy podejmowaniu nowych wyzwań w budowie wspólnoty europejskiej" - podkreśla ogłoszony w Paryżu komunikat.

Hollande zaprosił Angelę Merkel do Paryża, "po sformowaniu przez nią rządu" w celu przygotowania projektów dalszej współpracy.

Według źródeł Pałacu Elizejskiego, cytowanych przez AFP, Hollande jako pierwszy połączył się telefonicznie z kanclerz Niemiec, co jest nie bez znaczenia i "świadczy o sile stosunków francusko-niemieckich i bliskości panującej między obu krajami".

Politolog: Merkel wzmocniona także w UE

Trzecie zwycięstwo i bardzo dobry wynik niemieckiej chadecji w niedzielnych wyborach do Bundestagu wzmacnia kanclerz Angelę Merkel także w Unii Europejskiej - powiedział szef brukselskiego think tanku Carnegie Europe Jan Techau.

- Merkel została bardzo wzmocniona jako kanclerz Niemiec. Gdy po dwóch kadencjach na czele rządu osiąga się w trzecich wyborach jeszcze lepszy wynik niż poprzednio, jest to ogromny sukces - ocenił Techau.

- To także nada jej więcej wagi w Unii Europejskiej - podkreślił.

Jego zdaniem Merkel nie będzie jednak dążyła do tego, by Niemcy odgrywały przywódczą rolę w UE. - Intencje Merkel nie idą w tym kierunku. Przynajmniej oficjalnie nie ma ona takich ambicji - ocenił Techau. - Być może jednak kryzys gospodarczy wymusi na niej takie działania. Merkel już pokazała, że pod presją kryzysu i gdy w UE politycznie zgrzyta, jest w stanie przewodzić.

Zdaniem eksperta ceną za dobry rezultat w wyborach jest to, że chadecy nie będą mieli "wygodnego" partnera koalicyjnego. - Merkel będzie musiała rządzić albo samodzielnie, co byłoby ogromnym wysiłkiem, albo w koalicji z socjaldemokratami, którzy nie byliby wygodnym partnerem - powiedział Techau.

Nie oczekuje on też dużych zmian w polityce europejskich Berlina. - Niezależnie od konstelacji politycznej nie spodziewam się fundamentalnych zmian w polityce unijnej Niemiec. Z wyjątkiem partii Lewica w Niemczech jest w tej sprawie polityczny konsensus, zgodny z kursem Merkel. Również SPD nie zgodzi się na wielkie zastrzyki finansowe dla krajów w kryzysie. Socjaldemokraci opowiadają się wprawdzie za programami pobudzania koniunktury (w UE), ale nie do tego stopnia, by oznaczało to rewolucję w polityce europejskiej - ocenił.

Jak dodał, wiele zależy od tego, "jakie drastyczne kroki będą konieczne, jeśli kryzys się zaostrzy". Niebawem mogą zapaść decyzje o nowych pakietach pomocowych dla Grecji i Portugalii, a także decyzja o stworzeniu mechanizmu uporządkowanej likwidacji banków.

- CDU będzie musiała podjąć kilka decyzji, które nie będą w smak jej wyborcom. A jeśli konieczne będą bolesne kroki, to w wyborach do Parlamentu Europejskiego za osiem miesięcy zyska na tym (eurosceptyczna partia) Alternatywa dla Niemiec - powiedział Techau.

Jego zdaniem Alternatywa dla Niemiec (AfD), domagająca się likwidacji euro, to interesujący fenomen. AfD zdobyła w niedzielnych wyborach niewiele mniej niż 5 proc. głosów, zbliżając się do progu wyborczego. Zdaniem Techaua ugrupowanie to zabrało część wyborców chadekom oraz liberalnej FDP.

- W Niemczech nie ma ugrupowania konserwatywnego i prawicowego, które odrzucałoby UE z pobudek nacjonalistycznych. Jest za to gospodarczo liberalna grupa, która nie uważa ekonomicznego modelu UE z euro za rozsądny. To interesujący fenomen. Ta grupa nie widzi dla siebie miejsca ani w chadecji Merkel, ani też w liberalnej FDP - powiedział Techau.

W niedzielnych wyborach do Bundestagu chadecki blok CDU/CSU Angeli Merkel odniósł decydujące zwycięstwo, zdobywając 42 proc. głosów.

Ekspert: zwycięstwo Merkel to więcej tego, co już znamy

Wynik wyborów w Niemczech jest wotum zaufania dla Angeli Merkel. Jej sukces oznacza także poparcie dla jej europejskiej polityki. Stąd można spodziewać się jej kontynuacji - sądzi dyrektor ośrodka badawczego Open Europe Mats Persson.

Jego zdaniem na obecnym etapie za wcześnie na odpisywanie na straty eurokrytycznej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD), której sondaże exit poll dają 4,9 proc. poparcia, minimalnie poniżej wymaganego 5-procentowego progu wyborczego.

- Niezależnie od tego, czy partia ta będzie reprezentowana w Bundestagu, może być liczącą się siłą w przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego - twierdzi Persson, którego ocenę zamieszczono na stronie internetowej Open Europe.

Persson sądzi też, iż skutkiem niskich notowań socjaldemokratycznej SPD, która zdobyła ok. 26 proc. głosów, i liberałów z FDP (4,6 proc.) może być okres wewnątrzpartyjnych rozliczeń i niewykluczona zmiana na kierowniczych stanowiskach w tych ugrupowaniach.

W opinii Open Europe możliwe są różne koalicyjne scenariusze, z których dwa najbardziej prawdopodobne to rząd CDU/CSU lub wielka koalicja obu tych partii z SPD.

- Niezależnie od tego, jaki będzie kształt przyszłego rządu, wybory są osobistym sukcesem Angeli Merkel. Powinno to położyć kres rachubom na zmianę politycznego kierunku w polityce europejskiej Niemiec na rzecz polityki małych kroków - zaznacza z kolei komentarz ośrodka.

- Z punktu widzenia politycznych ambicji (premiera) Davida Camerona, który chce reformy UE i zmiany warunków brytyjskiego członkostwa, Merkel zasygnalizowała, że jest otwarta na propozycje. Jednak wielka koalicja CDU/CSU-SPD, a tym bardziej koalicja z udziałem Zielonych może być nastawiona do propozycji Camerona z większym dystansem - ocenia Open Europe.

Włoskie media: Merkel zdobyła serca umiarkowaniem i pracowitością

Włoskie media informując o zdecydowanym zwycięstwie kanclerz Angeli Merkel w wyborach w Niemczech wyrażają opinię, że zdobyła ona serca swych rodaków umiarkowaniem i pracowitością. Tematem dyskusji jest to, czy zmieni się jej polityka na forum europejskim.

Premier Enrico Letta pogratulował szefowej niemieckiego rządu znakomitego wyniku wyborczego. Wyraził też nadzieję, że potwierdzą się doniesienia o tym, że do parlamentu w Berlinie nie weszła eurosceptyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD), występująca przeciwko wspólnej walucie. Ta porażka "to byłby dobry sygnał dla Unii Europejskiej"- dodał Letta.

Lider jego macierzystej centrolewicowej Partii Demokratycznej Guglielmo Epifani stwierdził, że na forum europejskim Merkel podejmowała wszystkie decyzje mając na uwadze "interesy i humory swojego kraju". Jeśli zdaniem Epifaniego utworzy ona rząd koalicyjny wtedy jego linia może zostać złagodzona.

Centroprawica byłego premiera Silvio Berlusconiego, który przy wielu okazjach krytykował politykę rządu Merkel i zarzucał Niemcom hegemonię na forum UE, wyraża obawy, że może ona zostać dalej umocniona na polu politycznym i ekonomicznym; "kosztem innych krajów europejskich" - ocenił krajowy koordynator centroprawicowego Ludu Wolności Sandro Bondi.

Dziennik "La Stampa" w komentarzu zamieszczonym na swojej stronie internetowej podkreśla, że Merkel "ucieleśnia niemiecką prawowitość" i niemieckie "małe cnoty", takie jak, lojalność, umiar, skromność, pracowitość, przygotowanie, powaga.

Za dodatkowy atut szefowej niemieckiego rządu dziennik z Turynu w powyborczej analizie uznaje to, że wyszła ona za mąż za właściwego człowieka; "nie tylko dla niej jako kobiety, ale także jako polityka".

- To mężczyzna, który nie powoduje żadnego konfliktu interesów, to wielce szanowany profesor chemii kwantowej i wystarczająco pewny siebie, by wytrzymać z kobietą tak ważną i realizować program dla żon z okazji międzynarodowych szczytów - konstatuje gazeta.

Z uznaniem odnotowuje, że wizerunek, jaki prezentuje Angela Merkel odpowiada też faktom. Podkreśla, że kanclerz "nie wykorzystuje władzy po to, by się pokazywać, lecz by robić to, co uważa za słuszne".

- To właśnie się w niej podoba. Swoją drogą Niemcy są w świetnej kondycji. Czemu miałyby chcieć zmian? - pyta publicystka włoskiego dziennika. Zwraca jednocześnie uwagę na to, że kanclerz Niemiec wyróżnia się całkowicie innym podejściem do wyzwań niż zwyczajni politycy: - Ona patrzy na problem i szuka najbardziej rozsądnego rozwiązania analizując i odrzucając po kolei różne opcje.

Odnosząc się do europejskiej polityki walki z kryzysem "La Stampa" stwierdza, że Merkel nigdy nie zgodzi się na zmniejszenie dyscypliny finansów. - Bo dla niej, jak i dla Niemców, którzy - nie zapominajmy - są w większości luteranami, osobista odpowiedzialność to wartość nie podlegającą negocjacjom. A ten kto prosi musi także dawać - pisze komentatorka "La Stampy".

Konstatuje, że nowy rząd w Berlinie pomoże borykającym się z kryzysem Włochom, jeśli tylko - jak dodaje - przynajmniej trochę zaczną być jak Niemcy.

"La Repubblica" stwierdza, że wygrały proeuropejskie Niemcy, a wynik wyborów to osobisty sukces szefowej rządu.

Prawicowe "Il Giornale", wydawane przez rodzinę Silvio Berlusconiego ogłasza na swojej stronie internetowej: "Czekają nas następne 4 lata z Merkel".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (404)