Areszt dla podejrzanego o potrącenie 14‑latka. Uwagę zwraca, co zrobił w sądzie

Andrzej K., podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia, został aresztowany na trzy miesiące. Uwagę zwróciło jego zachowanie w sądzie - zupełnie nie okazał skruchy.

Andrzej K. aresztowany. Uwagę zwraca jego zachowanie w sądzie
Andrzej K. aresztowany. Uwagę zwraca jego zachowanie w sądzie
Źródło zdjęć: © PAP | Albert Zawada
oprac. SBO

Tragedia miała miejsce 3 stycznia. Andrzej K. potrącił 14-letniego Maksyma na przejściu dla pieszych. Mężczyzna nie zatrzymał się, by udzielić pomocy. Świadkowie natychmiast wezwali służby, ale chłopca nie udało się uratować.

Policja szybko rozpoczęła poszukiwania Andrzeja K. Zabezpieczono nagrania z monitoringu i przesłuchano świadków. Specjalna grupa wywiadowcza z KSP prowadziła intensywne działania, które doprowadziły do zatrzymania podejrzanego w sobotę wieczorem. Andrzej K. był pijany, miał blisko 2 promile alkoholu we krwi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kierowca zdawał egzamin na prawo jazdy. Niebywałe, co zrobił na przejeździe

We wtorek Andrzej K. został doprowadzony do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Woli, gdzie usłyszał zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz ucieczki z miejsca zdarzenia. Sąd zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące.

Po ogłoszeniu postanowienia Andrzej K. unikał odpowiedzi na pytania

Jak relacjonuje "Fakt", szczególną uwagę zwróciło zachowanie mężczyzny w sądzie - nie okazał skruchy.

Po ogłoszeniu postanowienia mężczyzna został wyprowadzony przez kryminalnych. Andrzej K. zakrywał twarz i unikał odpowiedzi na pytania dziennikarzy.

Tragiczny wypadek w Warszawie. Potrącił 14-latka

Do zdarzenia doszło w Warszawie w rejonie skrzyżowania ulic Ordona i Jana Kazimierza na oznakowanym przejściu dla pieszych. Kierowca busa potracił tam 14-letniego chłopca, nie udzielił mu pomocy i oddalił się z miejsca zdarzenia. Nastolatek został przewieziony do szpitala, gdzie mimo wysiłków lekarzy, zmarł.

Andrzej K. poczuwa się do winy prowadzenia pojazdu pomimo sądowego zakazu, jednak zeznał, że podczas jazdy był trzeźwy, nie zauważył chwili zdarzenia i tego, że ktokolwiek przechodził przez pasy.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba przekazał, że według ustaleń bus nie jechał "zbyt szybko", nie doszło do rozbicia szyby. Dodał, że kierujący busem, według zeznań, "nie był świadomy, że potrącił człowieka".

- Najprawdopodobniej doszło do uderzenia lusterkiem samochodowym dość wysoko zawieszonym w tego typu pojeździe, które rzeczywiście zostało uszkodzone - powiedział prok. Skiba, dodając, że samochód nie miał żadnych "znacznych uszkodzeń".

Źródło: "Fakt", WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (16)