Wiceminister był na Rodos. "Drżałem o życie wnuczka"
Trwa koszmar w greckim turystycznym raju. Na trawionej ogniem wyspie Rodos wakacje spędzał wiceminister Andrzej Gut-Mostowy. Wraz z rodziną, w tym kilkunastomiesięcznym wnukiem, został zmuszony do ewakuacji z zagrożonego pożarem miasta.
Rodzinne wakacje wiceministra sportu i turystyki Andrzeja Gut-Mostowego szybko zamieniły się w prawdziwy koszmar. Polityk wyjechał z żoną, dziećmi oraz maleńkim wnukiem na wyspę Rodos w czwartek, a już w piątek zaczęły rozgrywać się przerażające sceny, które przerwały wakacyjną sielankę. Gut-Mostowy opowiedział o przeżytym horrorze na łamach "Super Exspressu".
Grecja. Koszmar w Kiotari
Rodzinne wakacje wiceminister spędzał w miejscowości Kiotari. Już następnego dnia po przybyciu dowiedział się o szalejących kilkanaście kilometrów dalej pożarach. Prawdziwy horror rozegrał się niewiele później.
"To miał być tygodniowy pobyt w dużym hotelu tuż przy plaży. Sielanka trwała chwilę. Już w piątek dowiedzieliśmy się o pożarach, które szalały kilkanaście kilometrów od naszej miejscowości. W sobotę rano widać już było kłęby dymu na horyzoncie" - opisywał Gut-Mostowy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polityk opowiadał, że strach o kilkunastomiesięcznego wnuka sprawił, że rodzina odpowiednio wcześnie zadbała o bezpieczeństwo. Spakowali swoje torby zanim jeszcze pojawił się alarm wzywający do ewakuacji Kiotari. Gdy w hotelu wybuchła panika, oni byli już gotowi do wyjazdu.
- Ludzie zaczęli biegać, szukać się. Duża część osób była wtedy na plaży, inni na stołówkach - opowiadał wiceminister. - Wyjechaliśmy w ostatniej chwili, były już blokady na drogach. 100 m od jezdni, którą jechaliśmy, wiły się płomienie wysokie na kilka metrów. Zdenerwowany prowadziłem samochód. To wyglądało jak eksplodujący wulkan z kłębami dymu wszędzie wokół - opisywał dalej, wspominając, że setki turystów koczowały pod gołym niebem i spały całymi rodzinami na walizkach.
Grecja. Polska obiecuje pomoc
Wiceminister Gut-Mostowy wraz z rodziną jest już w Polsce. Teraz próbuje kontrolować sytuację innych Polaków, którzy zdecydowali się spędzać urlop na greckiej wyspie Rodos.
- Od soboty jestem w kontakcie ze służbami konsularnymi i departamentem turystyki (...) Do tej pory żadne biuro nie zgłosiło potrzeby pomocy z turystycznego funduszu i interwencji w procesie organizacji powrotów polskich turystów do kraju - opowiadał polityk na łamach SE, dodając, że sytuacja jest dynamiczna, a Polska jest gotowa zaoferować samoloty pozostające w dyspozycji RP, jeśli pojawi się taka potrzeba.
Źródło: Super Express