ŚwiatAnalitycy: uderzenie na Irak pod koniec marca

Analitycy: uderzenie na Irak pod koniec marca

Waszyngton będzie miał wystarczające siły u granic Iraku, aby dokonać inwazji tuż po 17 marca, gdy upłynie termin ultimatum rozbrojeniowego. Jednak, zdaniem analityków, Amerykanie poczekają zapewne jeszcze kilka dni.

10.03.2003 | aktual.: 10.03.2003 17:31

Eksperci mówią, że mimo upałów, które utrudnią walkę, szef amerykańskiego Dowództwa Centralnego gen. Tommy Franks może nawet zabiegać o zwłokę aż do 1 kwietnia, aby uporać się z trudnościami w przygotowaniach do zajęcia północnego Iraku i móc zaatakować w bezksiężycową noc (1 kwietnia księżyc będzie w nowiu).

Wielka Brytania, poparta przez USA i Hiszpanię, zaproponowała, aby dać Irakowi czas do 17 marca na spełnienie pod groźbą wojny wszystkich rozbrojeniowych nakazów ONZ. Projekt rezolucji w tej sprawie nie ma na razie większości w Radzie Bezpieczeństwa, może też zostać zawetowany na przykład przez Francję czy Rosję. Amerykanie oświadczyli jednak, że są gotowi zaatakować Irak nawet jeśli rezolucja nie przejdzie.

W regionie Bliskiego Wschodu jest już przeszło 300 tys. żołnierzy amerykańskich i brytyjskich, dziesiątki okrętów wojennych i przeszło 500 samolotów bojowych. Atakujący mogą już ustalać termin uderzenia.

Loren Thompson, analityk wojskowy z Lexington Institute w Arlington pod Waszyngtonem, uważa, że "wojska USA już rozmieszczone (w regionie Zatoki Perskiej) wystarczą, by szybko obezwładnić i pokonać armię iracką. (...) Wywiad amerykański sygnalizuje, że wszystkie rodzaje sił zbrojnych Iraku, łącznie z Gwardią Republikańską, są marnie uzbrojone, marnie wyszkolone i marnie dowodzone. W dodatku pochodzące z poboru wojska regularne są, jak się wydaje, zdemoralizowane i owładnięte strachem" - mówi Thompson.

W Kuwejcie, skąd na Irak ruszyłaby większość wojsk inwazyjnych, widać oznaki końcowych przygotowań do uderzenia. Żołnierze 3. Dywizji Piechoty USA, którzy, jak się oczekuje, pójdą w pierwszej linii głównego uderzenia, opuścili w ostatnich dniach swe obozy i przebywają na wysuniętych pozycjach, aby zrobić miejsce dla nowo przybyłych oddziałów.

Samoloty sojusznicze przeszło dwukrotnie - do 500 dziennie - zwiększyły liczbę lotów patrolowych nad północną i południową strefą bezpieczeństwa w Iraku, gdzie nie wolno latać samolotom irackim. Dowódcy wyjaśniają, że taktykę tę zastosowano, aby zmylić obronę przeciwlotniczą w przededniu ewentualnej inwazji. Samoloty patrolowe zrzucają setki tysięcy ulotek, wzywających żołnierzy irackich, aby nie podejmowali walki.

Inną oznaką, która może świadczyć o przybliżaniu się wojny, jest to, że dowództwo amerykańskich sił lądowych zaczęło "przydzielać" dziennikarzy w Kuwejcie do konkretnych jednostek na czas konfliktu. Jednak Waszyngton dopiero się zastanawia, czy odwołać dyplomatów z regionu, jak uczynił to krótko przed rozpoczęciem operacji Pustynna Burza podczas wojny w 1991 r.

Rosemary Hollis, kierowniczka Programu Bliskowschodniego w Królewskim Instytucie Spraw Międzynarodowych w Londynie, powiedziała, że Stany Zjednoczone nie chcą dać Irakowi dodatkowego czasu na przygotowanie się do odparcia ataku, gdy 17 marca upłynie termin ultimatum. Hollis sądzi, że USA pragną zaskoczyć Irakijczyków. Jej zdaniem wojna zacznie się do 25 marca.

Jednak generał Franks wolałby zapewne, aby uderzenie nastąpiło nie wcześniej niż pod sam koniec marca, bo potrzebuje trochę czasu na dokończenie przygotowań. Po części chodzi o to, że dopiero pod koniec marca dotrą do teatru działań czołgi 3. Pułku Kawalerii Pancernej. Co istotniejsze, wciąż nie wiadomo, jak opanować północ i zachód Iraku, skoro Turcja nie wpuszcza na swe terytorium amerykańskich wojsk lądowych. 1 marca parlament turecki odrzucił prośbę o rozmieszczenie w tym kraju do 62 tys. żołnierzy USA. Rząd Turcji zasygnalizował jednak, że może w tym tygodniu wystąpić do parlamentu z ponownym wnioskiem w tej sprawie.

Początkowy plan inwazji przewidywał, że 4. Dywizja Piechoty USA z czołgami i śmigłowcami szturmowymi uderzy z Turcji na północny Irak, aby związać rozmieszczone tam wojska irackie i zapobiec wycofaniu ich do obrony Bagdadu. Innym celem otwarcia frontu północnego ma być powstrzymanie irackich Kurdów przed zajęciem pól naftowych koło Kirkuku i proklamowaniem separatystycznego państewka. Amerykanie mieliby także zapobiec wybuchowi walk między irackimi Kurdami i wojskiem tureckim. Turcja, która ma własną znaczną mniejszość kurdyjską, zapowiedziała, że nie dopuści do usamodzielnienia się Kurdów w Iraku.

Jeśli parlament turecki nie zmieni stanowiska, 4. Dywizja mogłaby dotrzeć okrętami z Morza Śródziemnego przez Kanał Sueski do Kuwejtu, co potrwałoby tydzień. Do opanowania pól naftowych na północy użyto by wtedy wojsk powietrzno-desantowych.

Loren Thompson mówi jednak, że choć nie wszystkie oddziały dotarły do granic Iraku, to nawet te, które już są, wystarczą, by "pokonać zdemoralizowaną armię iracką w ciągu dwóch tygodni". George W. Bush wie o tym i jeśli uzna, że trzeba działać wcześniej, gen. Franks, nieustannie aktualizujący plany wojny, będzie musiał zaatakować. (jask)

[

Obraz

]( http://wiadomosci.wp.pl/pisane-ci-pisanie-6039096887997569a ) Skomentuj tę sprawę! Wojenne chmury nad Irakiem. "Wejdą ,czy nie wejdą?" Zabiegi dyplomatyczne-gra pozorów,czy też ostatnia szansa na zachowanie pokoju? Zwycięzcy i przegrani ewentualnych zmagań wojennych?
Redakcja wiadomości WP zaprasza Cię do współredagowania naszego serwisu - prześlij nam Twój komentarz dotyczący powyższego tematu.

Źródło artykułu:PAP
wojskoarmiausa
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)