Amnesty International: ukraiński batalion Ajdar dopuszczał się nadużyć
Organizacja Amnesty International wezwała władze w Kijowie do "powstrzymania zbrodni wojennych popełnianych przez ochotniczy batalion Ajdar i rozliczenia winnych". AI opublikowała także dokument, w którym - jak przekazała w komunikacie dla mediów - przedstawia dowody na porwania, bezprawne przetrzymywanie, złe traktowanie, kradzieże, szantaże i możliwe przeprowadzanie egzekucji.
10.09.2014 08:16
- Ukraińskie władze nie mogą powielać bezprawia i nadużyć, które występowały na terenach wcześniej kontrolowanych przez separatystów - powiedział sekretarz generalny AI Salil Shetty, który spotkał się w poniedziałek z premierem Ukrainy Arsenijem Jaceniukiem. Wezwał on Kijów do powstrzymania zbrodni, jakich mieli się dopuścić członkowie ochotniczego batalionu, walczącego u boku ukraińskich wojsk.
Premier Ukrainy w imieniu rządu zobowiązał się do pociągnięcia winnych nadużyć do odpowiedzialności. - Będziemy trzymać (ukraiński rząd - red.) za słowo - powiedział Salil Shetty.
"Złamali mi szczękę, zakleili oczy taśmą"
AI opublikowała także raport o tytule: "Nadużycia i zbrodnie wojenne popełnione w północnej części regionu ługańskiego przez ochotniczy batalion Ajdar". Jak podkreśla organizacja, dokument opisuje przypadki m.in. porwań, kradzieży i wymuszeń, których dopuścić się mieli członkowie ochotniczej jednostki. Organizacja podkreśla, że mogło także dochodzić do egzekucji.
Raport powstał na podstawie rozmów z ofiarami i świadkami takich zdarzeń, a także przedstawicielami lokalnych władz, policji, dowódcami wojskowymi i walczącymi w szeregach batalionu Ajdar. Według obrońców praw człowieka ci ostatni działali praktycznie poza kontrolą ukraińskich sił zbrojnych, choć formalnie to ich dowództwu podlegają.
- Złamali mi szczękę... Kiedy krzyczeli "leż na ziemi", jeden z nich kopnął mnie. Zakleili mi oczy taśmą, związali nią też ręce - opisał AI moment swojego zatrzymania pod koniec sierpnia tego roku górnik z Nowodrużeska "Andriej" (organizacja zmieniła imiona swoich świadków w raporcie, gdyż obawiali się oni zemsty). Mężczyzna był potem przesłuchiwany. Przyznał, że nie był już bity, choć słyszał krzyki z innych pokoi.
Chory na raka płuc "Andriej" został wypuszczony następnego dnia, a po interwencji lokalnej policji zwrócono mu część jego zarekwirowanych rzeczy osobistych. Nie oddano jednak m.in. portfela z kartami bankowymi. Mężczyzna dostał później automatyczne powiadomienie na swój telefon komórkowy o próbie obciążenia karty.
O kradzieży poinformował AI także inny mieszkaniec wschodniej Ukrainy, biznesmen "Yevhen". Według jego opowieści, miał on zostać zatrzymany na nieczynnej stacji benzynowej w okolicach Starobilska, gdzie szukał toalety. Zabrano jego samochód, ok. 1700 euro w gotówce, które miał przy sobie, telefony komórkowe i złotą biżuterię. "Yevhen" był przesłuchiwany, bity, a w końcu rzekomo zaproponowano mu uwolnienie w zamian za okup. Mężczyzna przyznał, że nie ma nic, poza pieniędzmi, które już mu odebrano. W końcu go wypuszczono.
AI opisała również przypadek brutalnej próby zatrzymania podejrzanego o przynależność do grupy separatystów, podczas której ranna została 82-letnia kobieta.
AI: wyjaśnić status batalionów ochotniczych
Jak informuje AI w raporcie, organizacja została zapewniona przez wysokiego rangą oficera wojsk, który operuje w regionie, gdzie miało dojść do nadużyć, że przesłał on do ukraińskiego ministerstwa obrony raport w sprawie ochotniczych batalionów. Już na początku sierpnia powołano dwie komisje do inspekcji w batalionie Ajdar, jednak ich rekomendacje ws. reorganizacji jednostki miały do dziś nie zostać wdrożone.
Obrońcy praw człowieka wezwali Kijów, by wyjaśnił status prawny ochotniczych batalionów tak, by podlegały one odpowiedniej linii dowodzenia i kontroli.
Źródła: Amnesty International, WP.PL.