Amnestia tylko w szczególnych okolicznościach
Przeludnienie naszych zakładów karnych
osiągnęło stan alarmowy. Niedawne protesty więźniów świadczą o
tym, że decyzji w tych sprawach nie można odkładać w
nieskończoność. Czy dobrym rozwiązaniem byłaby np. dobrze
przygotowana amnestia skazanych? - zastanawia się "Gazeta Prawna".
Prof. Andrzej Marek z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu powiedział dla "GP", że w PRL instytucja amnestii była nadużywana do rozładowania przeludnień w zakładach karnych. Jego zdaniem amnestie "psują" politykę karną. Więźniowie liczą na zwolnienia, gdy tylko zbliża się jakaś ważna rocznica. "Trudno jest sformułować przepisy w taki sposób, aby na wolność wychodzili niebezpieczni więźniowie" - uważa prof. Marek.
Podkreśla jednocześnie, że w Unii Europejskiej amnestie w ogóle nie są stosowane. Amnestie można natomiast stosować w okresach wielkich przełomów społecznych, np. po wojnie albo w 1989 roku po upadku systemu socjalistycznego. W uzasadnionych przypadkach można korzystać z indywidualnych ułaskawień. Nie mamy przecież gwarancji, że na wolność nie wyjdą przestępcy niebezpieczni.
W ocenie prof. Marka, błędem w polityce karnej jest również nieuzasadnione stosowanie kary pozbawienia wolności. "W Polsce leczymy symptomy choroby penitencjarnej, a nie jej przyczyny. Sądy powinny odważniej korzystać z warunkowych przedterminowych zwolnień" - uważa prof. Marek.(PAP)