Amerykański śmigłowiec jednak zestrzelony
Amerykański śmigłowiec Black Hawk,
który rozbił w czwartek w środkowym Iraku, został prawdopodobnie
zestrzelony przez partyzantkę walczącą z siłami koalicyjnymi -
poinformowało amerykańskie dowództwo, powołując się na
wstępne ustalenia śledztwa.
W katastrofie śmigłowca zginęło dziewięciu żołnierzy USA - wszyscy, którzy znajdowali się na jego pokładzie. "Śledztwo jeszcze nie zostało zakończone. Ale wstępne ustalenia wskazują, że śmigłowiec został zestrzelony ogniem prowadzonym z ziemi" - powiedział dziennikarzom amerykański generał Mark Kimmitt.
Śmigłowiec - jak początkowo informowano - "lądował przymusowo" koło Faludży na zachód od Bagdadu. Jest to rejon tak zwanego trójkąta sunnickiego, gdzie antyamerykański opór zbrojny jest najsilniejszy.
Był to najpoważniejszy incydent z udziałem amerykańskiego śmigłowca w Iraku od 15 listopada, kiedy to niedaleko Mosulu na północy kraju zderzyły się w powietrzu dwie maszyny Black Hawk. Kolizja nastąpiła w trakcie manewrów unikowych pod ogniem z ziemi. Zginęło wtedy 17 żołnierzy USA.