Amerykanie zmienią bazy
Stany Zjednoczone poważnie zastanawiają się nad dyslokacją swych sił zbrojnych, w tym tysięcy
żołnierzy, stacjonowanych obecnie na terenie Europy - podał Biały Dom. Rzecznik Ari Fleischer zaznaczył, że nie chodzi o "ukaranie" Niemiec, które sprzeciwiają się interwencji USA w Iraku.
Wszelkie zmiany będą jednak konsultowane wcześniej z amerykańskimi sojusznikami - oświadczył rzecznik Białego Domu Ari Fleischer. Cytowane przez agencję Reutera koła z Pentagonu i Kogresu USA także potwierdziły, iż jakkolwiek w administracji omawiane są obecnie takie zmiany, jednakże - jak podkreślono - Waszyngton nie zamierza w ten sposób "karać" Niemiec, które wraz z Francją zdecydowanie sprzeciwiają się ewentualnej interwencji wojskowej USA w Iraku. Spośród około 110 tysięcy wojsk USA, stacjonowanych w Europie, około 70 tysięcy przebywa na terenie Niemiec. Ich obecność jest niezwykle korzystna z ekonomicznego punktu widzenia dla gospodarzy.
"Obecne struktury naszych sił zbrojnych na świecie wynikają jeszcze z potrzeb zimnej wojny" - powiedział Fleischer, zapytany przez dziennikarzy o pogłoski prasowe w sprawie rozważanych przez administrację zasadniczych redukcji wojsk USA, przede wszystkim w Niemczech lecz także i w innych punktach Europy.
Rzecznik Białego Domu podkreślił, iż układ tych sił przez ostatnie 11 lat pozostał bez zmian, podczas gdy w administracji coraz częściej zwraca się uwagę na potrzebę dostosowania tych struktur do potrzeb i priorytetów chwili obecnej, tak by siły te były w stanie podejmować skuteczne akcje w razie potrzeby tam, gdzie jest to konieczne.
Amerykańska obecność wojskowa - podkreślił Fleischer - winna przede wszystkim odpowiadać potrzebom konkretnych regionów. Cytowane przez agencję Reutera anonimowe źródła dodały, że rzecznikiem zmian w układzie sił USA, stacjonowanych poza Stanami Zjednoczonymi, jest głównie sam szef resortu obrony Donald Rumsfeld. "Nie chodzi wcale o Niemcy i Francję lecz o bezpieczeństwo i skuteczność działania" - powiedział informator Reutera.
Przewodniczący Komisji ds.Sił Zbrojnych Izby Reprezentantów Kongresu USA, republikański deputowany Duncan Hunter powiedział, że wzrost liczby sojuszników USA w Europie Wschodniej, w tym byłych członków Układu Warszawskiego jak Polska, sprawił że Pentagon zyskał możliwość rozlokowania sił w nowych miejscach, gdzie koszty szkolenia żołnierzy i utrzymania tych sił mogą być niższe. Cytowany przez Reutera członek kongresowej komisji, Republikanin John McCain, ujawnił natomiast, że dowodzący siłami USA w Europie generał James Jones skłania się raczej ku redukcji sił USA na kontynencie i stacjonowania żołnierzy amerykańskich w Europie na nowych zasadach - rotacji.(ck)