Amerykanie więzili żony irackich rebeliantów
Amerykańskie siły w
Iraku co najmniej dwa razy uwięziły żony domniemanych irackich
bojowników, chcąc wymóc na nich poddanie się - podały
agencje, powołując się na amerykańskie dokumenty wojskowe.
28.01.2006 | aktual.: 28.01.2006 07:42
Do incydentów doszło w maju i czerwcu 2004 roku. Pierwszy dotyczy zatrzymania - zgodnie z wcześniejszymi instrukcjami dowództwa - przez żołnierzy formacji Task Force 6-26 karmiącej matki trojga dzieci - wynika z dokumentów Agencji Wywiadu Obronnego.
W jednym z nich oficer wywiadowczy, którego dane zostały utajnione, zrelacjonował porwanie 28-letniej kobiety w miejscowości Tarmija, na północny zachód od Bagdadu. Kobieta była przetrzymywana dwa dni i została zwolniona na żądanie tego oficera.
Drugi z raportów opisuje wymianę e-maili między amerykańskimi wojskowymi na temat planów porwania kobiety i zwabienia podejrzanego mężczyzny w pułapkę. Korespondencja urywa się i dane kobiety oraz bliższe szczegóły incydentu nie zostały ustalone.
Dokumenty znalazły się w wśród wielu innych otrzymanych od rządu USA przez organizację obrony praw człowieka - Amerykańską Unię Swobód Obywatelskich (American Civil Liberties Union, ACLU) na mocy nakazu sądowego.
Rzecznik armii USA Paul Boyce powiedział, że z dokumentów trudno wywnioskować "co, jeśli w ogóle cokolwiek miało miejsce, właściwie się stało". Kiedy widzi się pojedynczego e-maila, bardzo często trudno jest dociec, jak ma się to do większej układanki - dodał.
Agencja AP zwraca uwagę, że sprawa wyszła na jaw, gdy porywacze Amerykańskiej dziennikarki Jill Carroll zagrozili, że ją zabiją, jeśli siły USA w Iraku nie zwolnią wszystkich Irakijek przetrzymywanych w amerykańskich więzieniach. W czwartek amerykańskie dowództwo poinformowało o zwolnieniu 419 irackich więźniów, w tym pięciu kobiet.