Amerykanie nie mają sobie nic do zarzucenia
Siły amerykańskie w Afganistanie opublikowały w czwartek rezultaty śledztw, dotyczących kilku incydentów z ONZ i Afgańczykami. We wszystkich przypadkach nie doszukano się winy Amerykanów.
Wojsko amerykańskie twierdzi, że konwój 22 ciężarówek ONZ, który najprawdopodobniej został w listopadzie zbombardowany, nie był oznakowany jakimikolwiek symbolami Narodów Zjednoczonych. Przeprowadzone przez Amerykanów śledztwo nie potwierdziło też zarzutów, jakoby 27 Afgańczyków, niesłusznie aresztowanych w styczniu jako bojownicy al-Qaedy, było maltretowanych.
Śledztwo wykazało, że konwój ONZ nie był celem ataku. Zwrócono zarazem uwagę, że pojazdy nie tylko nie były oznakowane, lecz w dodatku jechały w terminie, którego ONZ nie uzgodniła z siłami koalicji.
Sprawa omyłkowo zatrzymanych Afgańczyków doprowadziła Amerykanów do konkluzji, że należy zatroszczyć się o tłumaczy, których zadaniem będzie "uspokajanie nowo zatrzymanych". Afgańczyków zwolniono 6 lutego, po ustaleniu, że należeli do sił, współpracujących z koalicją antyterrorystyczną. Przyznano, że podczas zatrzymywania niektórzy odnieśli obrażenia, ale niegroźne i nie wykraczające poza to, czego można oczekiwać w związku z koniecznością zastosowania środków bezpośredniego przymusu.
Z opublikowanych w czwartek rezultatów śledztw wynika, że nie potwierdziły się także doniesienia o brutalnym traktowaniu innych jeńców. (aka)