Amerykanie: bombardowaliśmy terrorystów
Amerykanie przyznali w poniedziałek, że podczas niedzielnego bombardowania przez amerykańskie wojsko regionu Gardez, na wschodzie Afganistanu, mogli zginąć cywile. Takiej możliwości nie wykluczył rzecznik amerykańskiego dowódcy. Podkreślił, że jeśli rzeczywiscie tak się stało, byłaby to tragedia.
31.12.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Przedstawiciel sił zbrojnych USA powiedział jednak telewizji NBC News, że według informacji wywiadu, w jednym z budynków w wiosce zbierali się przywódcy al- Qaedy i rozbitego reżimu talibów. Dodał, że Amerykanie trafili dokładnie w to, co chcieli zniszczyć, a potwierdzeniem tego, iż byli tam terroryści może być fakt, że po ataku nastąpiły kolejne eksplozje znajdujących się na ziemi materiałów wybuchowych.
Wcześniej afgańska agencja prasowa AIP poinformowała, że w wyniku amerykańskiego nalotu zginęło około stu osób. Według tej agencji, amerykańskie bomby spadły na wieś Niazi Kala, położoną na północ od stolicy prowincji Paktia, Gardezu.
Mieszkańcy wsi twierdzą, że bomby zniszczyły wiele domów. Według agencji AIP znaleziono 92 ciała, ale zabitych może być więcej.
Starszyzna wsi zwróciła się do Amerykanów, aby przyjechali na miejsce i obejrzeli szkody. (mp)