Alert bezpieczeństwa. Ambasada USA w Kijowie ostrzega
Amerykańska ambasada w Kijowie wydała alert bezpieczeństwa dla obywateli USA w Ukrainie. "Ze względu na zwiększone zagrożenie ze strony rosyjskich pocisków i dronów atakujących krytyczną infrastrukturę cywilną Ukrainy" - czytamy. Istnieje obawa, że Kreml zaatakuje Ukrainę pociskiem Oriesznik.
Ambasada Stanów Zjednoczonych w Kijowie apeluje do obywateli USA o zachowanie wzmożonej ostrożności.
Alert bezpieczeństwa
"Wszyscy obywatele USA powinni przestrzegać ostrzeżeń rządu Ukrainy dotyczących ataków powietrznych i korzystać z aplikacji 'air alert' na swoim telefonie komórkowym. Obywatele USA powinni przestrzegać wszystkich godzin policyjnych rządu i wykonywać instrukcje oraz szukać schronienia podczas alarmów powietrznych" - dodano.
Ukraińskie media przypominają, że ambasada USA wystosowała takie samo ostrzeżenie chwilę przed tym, jak Rosjanie po raz pierwszy uderzyli w Ukrainę pociskiem Oriesznik.
Wówczas w ślad za ambasadą USA poszły palcówki dyplomatyczne innych krajów: Kazachstanu, Kirgistanu i Azerbejdżanu, Włoch, Grecji i Hiszpanii.
Rosjanie zamykają przestrzeń powietrzną
Co istotne, Rosjanie ponownie grozili atakiem na Ukrainę pociskiem Oriesznik.
Jak podały rosyjskie media, od 10 do 13 grudnia przestrzeń powietrzna nad poligonem Kapustin Jar - skad wystrzelono pocisk Oriesznik - będzie zamknięta.
- Może to świadczyć o przygotowaniu ataku na centrum Kijowa - poinformował w komentarzu dla NEXTA politolog Wadim Denisenko. - Trudno powiedzieć, co się teraz stanie. Ale jeśli Rosjanie uderzą Oriesznikiem, oznacza to, że Putin nie jest jeszcze gotowy na negocjacje i zamierza je opóźnić - dodał.
Putin wystrzelił pocisk Oriesznik
21 listopada 2024 roku Rosjanie po raz pierwszy zaatakowali ukraińskie miasto Dnierp pociskiem Oriesznik wyposażonym w sześć głowic bojowych, a czas lotu z obwodu astrachańskiego w Rosji do celu wynosił zaledwie 15 minut.
Kreml poinformował później, że USA zostały ostrzeżone o wystrzeleniu pocisku Oriesznik na Ukrainę. Federacja Rosyjska wysłała wówczas do Stanów Zjednoczonych "automatyczne powiadomienie za pośrednictwem Centrum Redukcji Ryzyka Jądrowego". Informację potwierdził Biały Dom.