Aleksiej Nawalny. Opozycjonista miał być przed otruciem śledzony przez rosyjskie służby
Aleksiej Nawalny przebywa w szpitalu w Berlinie po tym, jak został prawdopodobnie otruty. W rosyjskich mediach pojawiła się informacja, że przed dramatycznymi zdarzeniami na pokładzie samolotu z Tomska do Moskwy Nawalny był bacznie obserwowany przez rosyjską policję.
Informację o śledzeniu Nawalnego podał Reuters, powołując się na jedną z rosyjskich gazet. "Moskowskij Komsomolec" miał ją uzyskać ze źródła w organach ścigania.
Aleksiej Nawalny. Krytyk Kremla był obserwowany
Aleksiej Nawalny w dniach poprzedzających załamanie jego stanu zdrowia miał być poddany intensywnej obserwacji policyjnej. Jego ruchy miały być śledzone z pomocą kamer monitoringu miejskiego. Moskiewski dziennik, powołując się na swoich informatorów, odtworzył przebieg zdarzeń, jakie miały miejsce przed wylotem Nawalnego z Tomska do Moskwy.
Gazeta ustaliła, że służby dokładnie wiedziały, ile pokoi wynajął opozycjonista wraz ze swoimi współpracownikami w jednym z lokalnych hoteli. Znane były również numery tych pokoi oraz fakt, że Nawalny zdecydował się spać w pomieszczeniu nie przyporządkowanym do jego nazwiska.
Dziennik zaznaczył jednak, że w materiale zebranym przez rosyjskie służby nie znaleziono żadnych dowodów na potwierdzenie tezy o otruciu. Ich zdaniem, jeśli doszło do otrucia, to miało to miejsce na lotnisku lub już na pokładzie samolotu.
Aleksiej Nawalny. Współpracownicy nie są zaskoczeni
Cytowana przez Reutersa rzeczniczka Nawalnego Kira Jarmysz powiedziała, że nie jest zdziwiona skalą inwigilacji. Jedynym, co zdziwiło współpracowniczkę opozycjonisty, jest fakt, że służby tak chętnie i szczegółowo podzieliły się zebranym materiałem z moskiewską gazetą.
"Moskowskij Kosomolec" zaznacza, że mimo iż służby nie znalazły dowodu na otrucie Nawalnego, to prowadzą działania we wszystkich miejscach, które odwiedził krytyk Kremla podczas pobytu na Syberii. Służby pobierały z tych miejsc próbki, które zostaną poddane analizom toksykologicznym.