Aleksander Kwaśniewski: Polsce potrzeba dobrego, kompetentnego rządu
„Chciałem przekonać społeczeństwo, bardziej może słuchaczy radia i widzów telewizji, że Polsce potrzeba stabilności, potrzeba dobrego, kompetentnego rządu i Marek Belka taki rząd stworzył, i tego roku czy do roku czasu, aby można było najważniejsze sprawy przeprowadzić. Że wszystko inne, inne scenariusze, o których słyszałem od moich rozmówców, po prostu nie składają się w żadną sensowną całość” – powiedział prezydent Aleksander Kwaśniewski w „Sygnałach Dnia”.
14.05.2004 12:48
Krzysztof Grzesiowski Tak się zastanawiałem, kogo chciał pan wczoraj przekonać swoim wystąpieniem radiowo-telewizyjnym do rządu Marka Belki? Nieprzekonanych pan to nie przekonał, przekonanych przekonywać nie trzeba było.
Aleksander Kwaśniewski: To się wszystko okaże. Ja tu nie mam wielkich złudzeń ani specjalnych nadziei, ale misję wypełniam do samego końca. Natomiast chciałem przekonać społeczeństwo, bardziej może słuchaczy radia i widzów telewizji, że Polsce potrzeba stabilności, potrzeba dobrego, kompetentnego rządu i Marek Belka taki rząd stworzył, i tego roku czy do roku czasu, aby można było najważniejsze sprawy przeprowadzić. Że wszystko inne, inne scenariusze, o których słyszałem od moich rozmówców, po prostu nie składają się w żadną sensowną całość. I jeżeli udało mi się przekonać czy powiedzieć to opinii publicznej, to jestem zadowolony. Zresztą to był powód wystąpienia, żeby przedstawić moje intencje jak najjaśniej, z pierwszych ust, czyli bezpośrednio.
Krzysztof Grzesiowski Czy w takim razie jeśli dzisiaj Sejm podejmie decyzję i nie udzieli wotum zaufania rządowi Marka Belki, to będzie to pana porażka polityczna? Jakoś się nie forsuje profesora Belki.
Aleksander Kwaśniewski: No tak, ale procedury się nie kończą. Więc myśmy zakładali od samego początku, że ten pierwszy etap może być bardzo trudny, choć niewątpliwie skomplikowała sytuację zarówno ta zmiana na lewicy, także zmiana poglądów przez część posłów lewicy w sprawie rządu profesora Belki, ale nie zmienia to faktu, że to jest tylko pierwszy etap i od tego pierwszego etapu mamy dwa tygodnie na etap drugi. Jak rozumiem, w Sejmie będą poszukiwania jakiegoś rządu, jakiejś koalicji. Wszystkie one wyglądają dzisiaj bardzo egzotycznie. Moim zdaniem jest to nierealny scenariusz. A później jest trzecia faza, która będzie również związana z rządem profesora Belki, bo ja zdania nie zmieniam i uważam, że ten rząd, który powstał i który cały czas będzie działać, tylko w innej formule, w zależności od wotum zaufania — jeżeli uzyska, no to pracuje dalej, a jeżeli nie uzyska, no to będzie działał w formule pełnienia obowiązków. Tak że nic tu się nie dzieje w rozumieniu jakiegoś dramatu konstytucyjnego, natomiast
polityczna zawierucha, polityczna niestabilność będzie trwała dalej.
Krzysztof Grzesiowski Ale wtedy, gdy pan się decydował na profesora Belkę, miał pan nadzieję, że to się odbędzie w tzw. pierwszym kroku, prawda? Że dostanie poparcie ze strony większości sejmowej.
Aleksander Kwaśniewski: Wie pan, to mogłoby się odbyć w pierwszym kroku, gdyby lewica pozostawała wspólnie albo przynajmniej była gotowa do współdziałania (mówię tu o partii Krzysztofa Janika i Marka Borowskiego), to taka szansa byłaby realna. W momencie kiedy drogi się tak bardzo rozeszły, no to jest, oczywiście, zadanie dużo trudniejsze.
Krzysztof Grzesiowski Czy podczas rozmów z politykami, kiedy prowadzi pan konsultacje w sprawie poparcia gabinetu Marka Belki, odniósł pan wrażenie, że ktoś ma zarzuty merytoryczne do tego, co proponuje profesor Belka?
Aleksander Kwaśniewski: Na pewno jest część środowisk (tu myślę głównie o PSL), gdzie nie problem może jest profesora Belki, a bardziej niechęć do programu, który już jest wdrażany jeszcze od rządu Leszka Millera, czyli tzw. programu Hausnera. W moim przekonaniu ten program jest konieczny w tej części zarówno zmniejszającej wydatki, proponującej oszczędności choćby w administracji, a z drugiej strony wiem, że dzisiaj profesor Belka będzie mówił o tym, co zrobić, żeby skutki tego programu nie były dotkliwe dla osób najbiedniejszych, w najtrudniejszym położeniu. Więc ten wątek zwrotu ku osobom potrzebującym, biednym, niewątpliwie w programie profesora Belki będzie. Ale to była ta merytoryczna jedna kwestia, która pojawiała się.
No i druga to jest jeszcze bardziej skomplikowana, bo niezależna tylko od nas. To jest, oczywiście, sprawa Iraku i programu czy planu tego, co w Iraku może się wydarzyć. Sądzę, że te argumenty, które przedstawiam ja, które przedstawiał profesor Belka, który dzisiaj będzie przedstawiał w exposé, są przekonywające. My nie jesteśmy w Iraku na zawsze, to nie jest nasz cel, nasz plan. Jest tak, jak ja mówiłem, kiedy wysyłaliśmy żołnierzy — że jedziemy do Iraku, żeby oddać władzę Irakijczykom i wycofać się. I mam nadzieję, że ten plan, który w tej chwili realizuje się, czyli rząd iracki do końca czerwca, wybory do Zgromadzenia Konstytucyjnego irackiego na początku przyszłego roku, to to są przesłanki. Oczywiście, po drodze decyzja czy rezolucja do Narodów Zjednoczonych. To są przesłanki, żeby myśleć o jakiejś widzialnej perspektywie najpierw zmniejszania obecności wojskowej, a później wycofywania się. Ale to był temat merytoryczny, o którym też dyskutowaliśmy.
Krzysztof Grzesiowski Dzisiaj arytmetyka wygląda w ten sposób, że niespełna 260 posłów będzie głosowało przeciwko rządowi profesora Marka Belki. Kto pana rozczarował najbardziej z tych kręgów, na które pan liczył, że poprą profesora Belkę?
Aleksander Kwaśniewski: Ale, wie pan, zobaczymy, ja bym nie chciał w tej chwili...
Krzysztof Grzesiowski Ale pozostańmy na tym etapie.
Aleksander Kwaśniewski: Nie mogę zostać na tym etapie, dlatego że będzie exposé, będzie debata, wysłuchamy uwag, później będzie głosowanie. Każdy ma jakieś swoje racje. Mnie chodziłoby o to, żeby w tych racjach przeważały interesy państwa, a nie racje partyjne czy grupowe. Odnoszę wrażenie, że dla wielu ugrupowań jednak ta koszula jest bliższa ciału, czyli to, co ich bezpośrednio dotyczy. Zgody w Sejmie nie ma właściwie w żadnej sprawie.
Gdyby dzisiaj pytać np. o możliwy termin wyborów, to z moich konsultacji wynika, że tu jest pełen rozstrzał, a więc od decyzji jak najszybciej, czyli 8 sierpnia, po decyzję jesień, po decyzję początek roku, czerwiec, pełna kadencja. Nie mówię, które ugrupowanie, pan sam się domyśli, ale taki mniej więcej wachlarz propozycji został tutaj, przy tym stole złożony. Więc to się po prostu nie składa w całość. Rząd Belki ma sytuację ustabilizować, ma przyjąć pewną perspektywę, która wydaje mi się rozsądną, czyli wybory na początku wiosny przyszłego roku, wiosny czy też luty/marzec, o tym mówimy, po przyjęciu budżetu. To jest również przejście tych ważnych etapów, gdy chodzi o sprawy europejskie. Nie znajduję, jak powiadam, lepszego, bardziej logicznego scenariusza, niż to, co proponuje profesor Belka i co ja popieram. Natomiast czy to uzyska poparcie na tym etapie w Sejmie? Zobaczymy.
Krzysztof Grzesiowski A czy ten sierpniowy termin wyborów, 8 sierpnia, to jest groźba z pana strony?
Aleksander Kwaśniewski: Nie, to nie jest groźba. Ja właśnie nie rozumiem, dlaczego mówi się o tym w kategoriach groźby. To jest konsekwencja Konstytucji, którą przyjęliśmy...
Krzysztof Grzesiowski No jak? Wakacje, żniwa, elektorat się rozpierzchnie, że tak powiem, to kto będzie głosował?
Aleksander Kwaśniewski: No tak, ale informuję, bo to jest bardzo ważne, co pan pyta i może jeszcze dobitniej trzeba to słuchaczom powiedzieć. Dzisiaj nie ma wotum zaufania dla rządu. Jeżeli w ciągu dwóch tygodni kolejnych Sejm nie jest w stanie powołać rządu, jeżeli mój czy ten rząd, który zaproponuję w kolejnych dwóch tygodniach, przez następne dwa tygodnie nie przejdzie, to wtedy moim obowiązkiem jest rozpisanie wyborów w ciągu 45 dni. Ma być to dzień wolny od pracy, czyli niedziela, i wychodzi to w tym terminie 45 dni 8 sierpnia. Można to zrobić, oczywiście, wcześniej, tylko w ogóle bym uważał za jeszcze bardziej przeciwko wyborcom, ta kampania zostałaby istotnie skrócona. Więc 8 sierpnia to jest rezultat konstytucyjny, gdyby taki scenariusz był zrealizowany, a nie musi być zrealizowany.