Aldona Kamela-Sowińska: trzeba odciąć polityków od gospodarki
(RadioZet)
04.01.2005 | aktual.: 05.01.2005 11:39
Gościem Radia Zet jest Aldona Kamela-Sowińska, ostatni Minister Skarbu w rządzie Jerzego Buzka. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Witam państwa. Wczorajsza publikacja "Rzeczpospolitej" wywołała wstrząs na scenie politycznej. Ma powstać komisja śledcza ds. prywatyzacji PZU, pani brała udział w prywatyzacji PZU. Proszę powiedzieć, czy wg. pani wiedzy, Marian Krzaklewski naciskał na PZU, żeby finansowało Telewizje Familijną? Nie mam żadnej wiedzy na ten temat. Chcę państwu powiedzieć i pani, że nie brałam udziału w prywatyzacji w 1999 roku PZU. Jestem i byłam człowiekiem spoza układu politycznego, nigdy nie byłam ani w RS-ie, ani w AWI-się, nawet w "Solidarności" nie byłam... Ale była pani wiceminister skarbu przez długi czas. Tak, zgadza się, ale zajmowałam się wtedy liczeniem majątku i sprawami własnościowo-gruntowymi i nigdy nie miałam nic wspólnego z procesem prywatyzacji dokąd nie zostałam ministrem. Ta wiedza, którą przeczytałam wczoraj w "Rzeczpospolitej", jest dla mnie zaskoczeniem. A co jest dla pani
największym zaskoczeniem, w tej wiedzy, która pani wyczytała? Tak głębokie uwikłania polityczne, które - jeżeli pan Talone mówi prawdę, a nie mam powodu nie wierzyć, że tak jest - były między politykami, a gospodarką. Hasło, które ciągle lansowałam - odciąć polityków od gospodarki, to jest po prostu szkodliwe - nie straciło na swojej aktualności do dzisiaj. Trzeba zrobić wszystko, żeby tego nie było dalej. Czyli daje pani wiarę słowom pana Talone i wierzy pani w to, że Emil Wąsacz żądał głowy Kotta za głowę Jamrożego? Jeżeli pan Talone składa zeznania przed trybunałem i to w skali międzynarodowej, podpisuje swoje zeznania, no cóż, musiałabym być głębokiej niewiary, żeby tej wiedzy nie przyjąć. Ale dlaczego Emilowi Wąsaczowi mogło zależeć na tym, żeby wyrzucić pana Kotta z Big Banku? I to jest znowu odpowiedź, której ja po prostu nie znam. Nie uwikłana politycznie, poza układami, nie potrafię odpowiedzieć na skomplikowane pytania spiskowej teorii dziejów. Jakby mnie pani spytała, co zrobić, żeby stworzyć
milion miejsc pracy, albo jak oddłużyć służbę zdrowia i skąd wziąć pieniądze, ja na takie pytania potrafię odpowiedzieć. Ale zaprosiłam panią dlatego, że pani zna również pana Talone i wiedziała pani, że nie jest dobrze w prywatyzacji PZU, bo pan Talone - cytuję pani rozmowę - mówi: "Kiedy Kamela zrozumiała, że byłem przygotowany nie finalizować umowy powiedziała: Zrobiłam wszystko, co mogłam aby naprawić sytuacje w PZU i wyczyścić to g... związane z rządem, a ty jesteś w tej sytuacji nie realistyczny. Potem zaczęła płakać". Tak opowiada pan Talone w "Rzeczpospolitej". Tak, to się zgadza. W momencie, kiedy objęłam urząd Ministra Skarbu, sytuacja w PZU była dramatyczna. Były dwa zarządy, dwóch prezesów, niekompletne władze, 11 procesów wzajemnych, umowa zaskarżona w sądzie i pozew złożony o stwierdzenie jej nieważności, brak rady nadzorczej w PZU Życie, niemożliwość odwołania prezesa Wieczerzaka, niemożliwość powołania biegłego rewidenta. Ta sytuacja była dramatyczna. W ten czas siadłam do rozmów z Joao
Talone, po to, żeby wyczyścić wszystkie sprawy, które narosły. Przecież spółce PZU, w której było i jest ubezpieczonych miliony Polaków, groził paraliż decyzyjny. Skutkiem tego, w długim okresie czasu, groziło nie tylko spadek wartości tej firmy, jak i w ogóle upadłość. Nie mogłam do tego dopuścić, musiałam siąść do rozmów z Talone i doprowadzić do tego, żeby wyrównać, wyczyścić wszystkie zaszłości. Proszę pamiętać, ja to dostałam w spadku. No dobrze, ale kto tak narozrabiał w tym wszystkim? No nie było mnie przy narodzinach konfliktu ani kłopotów związanych z PZU, nie byłam przy prywatyzacji, ale faktem jest, że za poprzednika mojego, pana Chronowskiego, najwięcej tych trudnych spraw i kłopotliwych narosło. To wynika z dokumentów i z tym dyskutować trudno. Czy Marek Belka doradzał Eureko, żeby dokupiło 21 proc. akcji PZU? Tego nie wiem, bo wprowadziło mnie to w ogromne zdziwienie. Proszę zauważyć, ciężkie negocjacje o których mówi Talone, dramatyczne sytuacja w PZU, walka o każda złotówkę, którą chciałam
pozyskać dla skarbu państwa z tej prywatyzacji, a przypominam, 51 proc. na giełdę miało być wprowadzone zgodnie z umową z 1999 roku podpisaną przez ministra Wąsacza. I nagle słyszę, po trzy i pół roku, że konsultacje odbywały się poza Ministerstwem Skarbu. Przyjęłam to z przykrością. To znaczy, w ogóle pani nigdy w życiu nie rozmawiała z panem premierem Markiem Belką, przedtem nie premierem, nt. prywatyzacji PZU? Ale z panem premierem, ani byłym ani obecny, nie rozmawiałam i w ogóle z nikim nie konsultowałam negocjacji z panem Talone. Najlepszym na to dowodem są jego zeznania. Przecież nikt, mając średni poziom fosforu w mózgu, nie mówiłby do kogo biega, do kogo chodzi i tłumaczy się z tego, co robi i jak negocjuje warunki ze mną. Przyjęłam to z pewnym niesmakiem, że tak to się wszystko działo. A dlaczego Marek Belka mógł doradzać Eureko, żeby kupiło 21 proc. akcji PZU ? Po co? Tego nie wiem, ale fakt, że jego bliskie kontakty w PZU, jeśli chodzi o Big Bank, gdzie był członkiem rady nadzorczej, są powszechne
znane. Nie jest to ani tajemnicą, ani pan premier tego nie ukrywa. Może faktycznie był głębiej zaangażowany mając kontakty z dawnych lat. W kwietniu 2001 roku podpisała pani z Eureko aneks do umowy prywatyzacyjnej, w której holenderski inwestor miał obiecaną sprzedaż 21 proc. pakietu akcji PZU S.A. Dlaczego? Umowa z 1999 roku przewidywała 51 proc. na giełdzie. Każdy, nawet ten, który warzywniak prowadzi, wie, że jeżeli sprzeda się dużo towaru, to jego cena, jeśli tego towaru jest dużo, musi być mniejsza. Ja nie zrobiłam nic innego, jak zgodnie z regułami ekonomii, ucywilizowałam tą ofertę. Po pierwsze wskazałam inwestora, który i tak już był - Eureko i Big Bank - i powiedziałam, że mają zapłacić największą z dwóch możliwych cen, bez upustów, bez bonusów, bez premii prywatyzacyjnej ( a tak na marginesie, premia prywatyzacyjna przy wprowadzeniu akcji PKO BP, wynosiła aż 20 proc. ;w kontrakcie z Eureko nie było ani złotówki, ani jednego procenta jakichkolwiek upustów). I wprowadziłam jeszcze 5 proc.
stabilizacyjnej takiej pozycji i znowu odwołam się do PKO BP, tutaj też, żeby zachować maksymalnie możliwą cenę, wprowadzona jest oferta 5 proc. stabilizacyjnych. Bo przecież 50 proc. na giełdzie, to jest bezlitosna i w każdym momencie Eureko, jak i każdy inny inwestor, mógł kupić ile chciał, kiedy chciał, bez kontroli państwa cenowej. I to było dla mnie zagrożenie. Zatem nie zrobiłam nic innego, jak to, czego uczę studentów na ekonomii, zrobiłam maksymalne warunki ekonomiczne z korzyścią dla Skarbu Państwa. Rozumiem, czy wg. pani, rząd powinien podpisać ugodę z Eureko w tej chwili? Po pierwsze, nie będzie to żadna ugoda, będzie to kolejny aneks do prywatyzacji, jeśli chodzi o Eureko. Po drugie, jeśli chodzi o sprzedaż owych 5 proc. dla EBOR-u, to będzie to normalna umowa prywatyzacyjna w trybie zgody Rady Ministrów, więc nie mówmy o ugodzie, bo będzie to normalny, kolejny aneks do prywatyzacji. Czyli ten aneks powinien być podpisany przez rząd? Moim zdaniem, żeby odciąć polityków od PZU trzeba jasnych
reguł, a tą najjaśniejszą, najprostszą, przeźroczystą, pod kontrolą nas wszystkich obywateli, jest wprowadzenie na giełdę. Uważam, że to rozwiązanie było lepsze. Niektórzy uważają, że być może Polska ma szansę na wygranie sprawy przed Trybunałem Arbitrażowym? Ja jestem też tego zdania. Po pierwsze, tego procesu w Trybunale Arbitrażowym przegrać nie można... No to po co podpisywać ugodę, skoro przegrać nie można? Powiem dlaczego nie można tego procesu przegrać. Po pierwsze, nie dotyczy on prywatyzacji, tylko ochrony inwestycji wzajemnych. Po drugie, Eureko nie wydało ani jednej złotówki, bo jeszcze nie ma tej drugiej części prywatyzacji, więc jakie interesy ma chronić ? Po trzecie, prywatyzacja ma się odbyć tylko w ten czas na rzecz Eureko, jeżeli w ogóle rząd polski zdecyduje się na wpuszczenie akcji na giełdę. Zatem mogę powiedzieć, a może moje dzieci, a może moje wnuki i ich pokolenie będą chciały dalej prywatyzować ? Straszenie obywateli karami, których z resztą w pozwie Eureko nie ma, jest pewnego
rodzaju nadużyciem. Stąd uważam, że ten proces można wygrać. Cierpliwie bym poczekała. Czyli nie podpisywać żadnej ugody? Jeszcze raz mówię, nie ma żadnej ugody. Ugoda mogłaby być tylko w sądzie. Tutaj będzie zwykła prywatyzacyjna i nadużycie informacyjne, że ze strachu przed przegraną, sprzedajemy 5 proc. poza trybem publicznym Eborowi i resztę Eureko. A może by tak spokojnie poczekać zobaczyć, co się stanie? A co, wg. pani, powinna wyjaśnić komisja śledcza? Przede wszystkim, komisji śledczej, moim zdaniem, nie będzie i to z dwóch fundamentalnych powodów. Pierwszym powodem jest to, że jest Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej. Przecież powołanie obok takiej samej komisji, w tej samej sprawie, byłoby gigantycznym wotum nieufności do kolegów z Sejmu. Ale jak pani minister wie, Komisja Konstytucyjna zajmuje się tylko członkami rządu konstytucyjnymi, nie osobami typu: Marian Krzaklewski, pan Kasznia itp. itd. Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej zajmuje się sprawą PZU, a w tym obszarze można pytać
każdego o wszystko, więc nie jest tak, że dotyczy tylko konstytucyjnych członków rządu. Poza tym, pani redaktor, czy wyobraża pani sobie jednocześnie dwie komisje śledcze, które będą konkurowały do transmisji telewizyjnych? I trzecią komisję, która natychmiast byłaby powołana, żeby koordynować prace pierwszej i drugiej przed telewizorami? No takiej sprawności organizacyjnej po obecnym sejmie ja się nie spodziewam. Ale jak pani wie, opozycja się już zgadza, żeby powstała komisja śledcza, więc myślę, że jednak powstanie. Tutaj się wyjątkowo różnimy. Dalej twierdzę, że nie powstanie i to z powodów zarówno merytorycznych (Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej), jak czysto politycznej konkurencji przed telewizorem. Przecież nawet najbardziej cierpliwy pracodawca, którym jesteśmy my - społeczeństwo, który daje etat posłom na cztery lata, bez możliwości odwołania nie wytrzyma dwóch, konkurujących ze sobą przed telewizorami, komisji śledczych. Żeby wyjaśnić takie nocne rozmowy, ja myślę, że wszystko przetrzymamy.
Dziękuje bardzo, gościem Radia Zet była była Minister Skarbu, Aldona Kamela-Sowińska