"Albo Janukowycz, albo autonomia"
Zjazd przedstawicieli wschodnioukraińskich regionów, który obradował w niedzielę w Siewierodoniecku, zagroził rozpisaniem na 12 grudnia referendum w sprawie autonomii wschodniej części kraju.
29.11.2004 | aktual.: 29.11.2004 06:47
Informację o separatystycznym referendum zawarto w deklaracji końcowej. Delegaci grożą ogłoszeniem autonomii w przypadku, gdyby ich faworyt Wiktor Janukowycz nie został prezydentem kraju.
"Pozostawiamy sobie prawo przeprowadzenia 12 grudnia referendum, mającego rozstrzygnąć o statusie terytoriów" - napisano w deklaracji końcowej.
W zjeździe brało udział 3,5 tys. delegatów, w większości ze wschodnich, rosyjskojęzycznych regionów.
W czasie zjazdu pojawiały się głosy - m.in. z ust gubernatora Doniecka Anatolija Błyzniuka, by zignorować decyzję Sądu Najwyższego, jeżeli ten w czasie poniedziałkowej rozprawy odbierze zwycięstwo Janukowyczowi.
Premier wygrał 21 listopada z opozycjonistą Wiktorem Juszczenką po kontrowersyjnych wyborach, potępionych jako sfałszowane przez opozycję, i uznanych w uchwale parlamentu za "nieważne".
Wschodnie regiony - głównie obwody doniecki, ługański i charkowski - zagroziły ogłoszeniem autonomii. Nie jest jasne, jakie byłyby jej kompetencje i stopień zależności od Kijowa.
Opozycja nazywa te plany mianem "separatystycznych", zaś prezydent Leonid Kuczma potępia je jako "niekonstytucyjne".
Wschodnie obwody, zwłaszcza zamieszkany przez 10% ludności Ukrainy obwód doniecki, to najbardziej uprzemysłowiona część kraju, gdzie wytwarzana jest znaczna część dochodu narodowego. Tradycyjnie ciążą one ku Rosji; większość ludności jest tam rosyjskojęzyczna i niechętnie nastawiona do polityki językowej ukrainizacji.
Jakub Kumoch