Alarmujący raport: somaliści islamiści Al‑Szabaab wciąż poważnym zagrożeniem dla krajów Rogu Afryki
• Raport IGAD ostrzega przed rosnącym zagrożeniem ze strony Al-Szabaab
• Somalijscy islamiści mają działać na terenie także pięciu innych państw Rogu Afryki
• Dokument IGAD Jawnia, jak powstrzymano planowany atak, nazywany "weselem", w Etiopii
• Al-Szabaab jednak stoi m.in. za zamachami na centrum handlowe i uniwersytet w Kenii
18.08.2016 | aktual.: 18.08.2016 18:50
Harakat al-Szabaab al-Mudżahidin, organizacja sprzymierzeńców Al-Kaidy z Rogu Afryki, powstała już dekadę temu. Na długo przed tym, jak świat usłyszał o Państwie Islamskim, ale i na długo po tym, jak Somalia wpadła w wir wewnętrznych walk. I choć dziś to nie na Al-Szabaab, ale na Państwo Islamskie patrzy się jak na największe zagrożenie, somalijscy islamiści nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.
Początek
Na początku lat 90. ubiegłego wieku Somalia pogrążyła się w długiej i krwawej wojnie domowej. To właśnie w tym czasie doszło tam do tragicznych wydarzeń z udziałem amerykańskich żołnierzy, na kanwie których powstał później głośny film "Helikopter w ogniu". USA zdecydowały się po nich wycofać swoje wojska z Rogu Afryki. Zresztą, wkrótce także ONZ pożegnało Somalię. A kraj, w którym dwa regiony ogłosiły autonomię, trwała w mniejszym lub większym napięciu, potęgowanym przez klęski naturalne, przez kolejne lata. W 2006 r. otworzyła się kolejna mordercza karta somalijskiej historii. W stolicy, Mogadiszu, kontrolę przejęła Unia Trybunałów Islamskich i ponownie z pełną siłą wybuchły bratobójcze walki. Somalijskie wojska poparły w starciach z islamistami siły Etiopii. A Unia Afrykańska wysłała do kraju, który zaczął być określany jako "upadły", własną misję - AMISOM.
To właśnie w tym tyglu powstało Al-Szabaab, utworzone przez największych radykałów. Zaczęto ich nazywać somalijskimi talibami. Przez lata prowadzili walkę o władzę wewnątrz granic Somalii. Aż do 2010 r., kiedy Al-Szabaab zorganizowało zamach bombowy w stolicy Ugandy, Kampali. Miała to być zemsta za udział w misji AMISOM. W atakach, do których doszło, gdy wiele osób publicznie oglądało mecze piłkarskich mistrzostw świata, zginęło ponad 70 osób. To był pierwszy zagraniczny zamach szaababowców, ale nie ostatni.
Centrum handlowe i uniwersytet
W Somalii, którą poza walkami trawiła susza i głód, Al-Szabaab - formalny sprzymierzeniec Al-Kaidy - zaczęło jednak tracić kolejne tereny. W 2012 r. na lotnisku w Mogadiszu zaprzysiężony został nawet nowy somalijski parlament, do kraju napływała też zagraniczna pomoc. I właśnie wtedy Al-Szabaab postanowiło znów o sobie przypomnieć.
W 2013 r. islamiści zaatakowali centrum handlowe w Nairobi w Kenii (kraj ten dwa lata wcześniej wysłał wojska do Somalii), urządzając najpierw strzelaninę, a potem trzydniowy "spektakl" przetrzymywania i grożenia zakładnikom, przy okazji minując budynek. Zamach przyniósł w sumie ok.70 ofiar. Al-Szaabab to nie wystarczyło. W 2014 r. doszło do całego szeregu mniejszych ataków, które jednak nie były aż tak głośne. Aż do 2015 r., gdy dokonali jeszcze bardziej krwawego zamachu niż w Nairobi. Czterech islamistów targnęło na kampus uniwersytetu w Garissie, gdzie sterroryzowało setki studentów. Szabaabowcy pozwolili uciec muzułmanom, na cel biorąc chrześcijan. Nim powstrzymano terrorystów, zginęło ok. 150 ludzi.
Niepowstrzymani
Somalijskich fanatyków nie było w stanie powtrzymać ani to, że w 2014 r. w ataku amerykańskiego drona zginął ich przywódca Ahmed Abdi Godane (zastąpił go kuzyn, Ahmed Dirie), ani to że ich ojczyzna zaczęła powoli wstawać z kolan. Według Międzyrządowej Organizacji ds. Rozwoju (IGAD) Al-Szabaab jest wciąż bardzo groźne.
"Al-Szabaab to problemem, który nie dotyczy już tylko Somalii, i wymaga skoordynowanej reakcji międzynarodowej" - ocenia IGAD w swoim raporcie. Najbardziej zagrożone działalnością somalijskich terrorystów są oczywiście kraje Afryki Zachodniej, wymienia się przy tym pięć z szęściu państw tworzących IGAD, poza Somalią to: Dżibuti, Etiopia, Kenia i Uganda, a do tej listy dodaje się jeszcze Tanzanię. Szabaabowcy mają tak działać w tych krajach, jak i mieć tam sprzymierzeńców w postaci lokalnych radykalnych organizacji. "Z coraz bardziej rozrastającą się siatką sympatyków w regionie zagrożenie bezpośrednimi akcjami terrorystycznymi, zachęcanie lub inspirowanie do nich przez Al-Szabaab rośnie" - twierdzą autorzy raportu.
Dokument IGAD ujawnia m.in. szczegóły obserwacji dwóch Somalijczyków, podających się za imigrantów, którzy dotarli do Etiopii w 2014 r. i twierdzili, że planują dalszą podróż na Zachód. W - namierzanych przez służby - rozmowach przez telefon i media społecznościowe dyskutowali oni o planach "wesela". A tak, według dokumentu IGAD, Al-Szabaab określa operacje samobójcze. Mężczyzn obserwowano przez kilka miesięcy. Ostatecznie w wyniku tej operacji udało się zapobiec zamachom i przechwycić materiały wybuchowe oraz kilka kamizelek dla terrorystów samobójców.
Raport ostrzega także, że islamiści coraz częściej werbują do swojej działalności kobiety. Kilka takich osób, planujących wyjazd do Somalii, miało zostać zatrzymanych w sąsiednich państwach. A jedną z ważniejszych konkluzji dokumentu IGAD jest kwestia większej współpracy między krajami-członkami w kwestiach bezpieczeństwa i dzielenie się informacjami wywiadowczymi.
Macki IS
W opublikowany dokumencie podkreśla się, że kierownictwo Al-Szabaab pozostaje lojalne wobec Al-Kaidy. Jednak na tym spójnym z pozoru obrazie już od jakiegoś czasu pojawiają się poważne rysy, bo część szabaabowców zaczęła się zwracać w stronę Państwa Islamskiego. Samozwańczy kalifat skierowało zresztą już kilka przekazów-zachęt do wspólnej walki. Według ocen autorów raportu propaganda IS będzie trafiać na podatny grunt wśród niezadowolonych somalijskich islamistów, a także zagranicznych bojowników. Jak uważa IGAD, to czyni bardzo prawdopodobnym scenariusz, że w Al-Szabaab może dojść do rozłamu.
Tym gorzej wróży to regionowi, w którym rozłamowe frakcje mogą zacząć ścigać się o krwawy prym.
W tym roku Al-Szabaab urządziło już kilka zamachów w Mogadiszu, w tym na hotel, gdzie zginęli dwaj parlamentarzyści, oraz na samolot linii Daallo Airlines.