Al‑Nashiri i Abu Zubajda - mgliste szanse na wyjście z Guantanamo
Szanse na wyjście z więzienia Guantanamo Al-Nashiriego i Abu Zubajdy, którzy - jak orzekł trybunał w Strasburgu byli torturowani w więzieniu CIA w Polsce - są mgliste, choć żadnego z nich dotąd nie skazano, a drugiemu nawet nie postawiono formalnie zarzutów.
Saudyjczyk Abd al-Rahim al-Nashiri i Palestyńczyk Abu Zubajda mają w Guantanamo rangę więźniów o "wysokiej wartości". To określenie nadano grupie czternastu osadzonych, przywiezionych do amerykańskiej bazy na Kubie w połowie 2006 roku z różnych więzień CIA w ramach prowadzonego przez tę agencję wywiadowczą "Programu zatrzymań terrorystów o najwyższej wartości".
Ale jak dotąd sąd wojskowy nie orzekł, że Al-Nashiri lub Zubajda byli terrorystami. Żaden z dwóch więźniów nie został w ogóle osądzony. Bliższy tego jest Al-Nashiri, w którego sprawie od trzech lat trwa postępowanie przygotowawcze do procesu. Postawiono mu zarzut przygotowania zamachu z 2000 r. na amerykański okręt w Jemenie, w którym zginęło 17 amerykańskich marynarzy, a 39 zostało rannych. Grozi mu kara śmierci. Ale - jak powiedziała PAP jego adwokatka Nancy Hollander - do procesu i wyroku jeszcze długa droga. - Załóżmy, że ostatecznie zostanie skazany na karę śmierć. Ale będzie mógł się kilkakrotnie odwołać, co zajmie długie lata - wyjaśniła.
Zubajda nigdy nie usłyszał nawet formalnego zarzutu, mimo że jego adwokaci od lat o to zabiegają.
- Nigdy nie postawiono mu zarzutów i przewiduję, że nigdy mu ich nie postawią. Europejski Trybunał Praw Człowieka w czwartek przyznał, że jego zatrzymanie jest bezprawne. Ale nie ma sposobu, żeby gdzieś to (uwięzienie Zubajdy) podważyć. Więc siedzi; jest w zawieszeniu - powiedział Joe Margulies, który od 2008 roku reprezentuje Zubajdę.
W amerykańskiej bazie wojskowej Guantanamo Bay na Kubie przetrzymywany jest wciąż 149 osób. Pierwszych więźniów zaczęto sprowadzać w 2002 roku w odpowiedzi na ataki na World Trade Center z 11 września 2001 r. Jak twierdzą władze USA, zamknięci mieli tu zostać najgroźniejsi terroryści na świecie - islamscy ekstremiści, talibowie i działacze Al-Kaidy. Ale spośród 779 osób, które przewinęły się przez bazę, ponad 600 wypuszczono bez postawienia im formalnych zarzutów. Skazano zaledwie siedem, w tym kierowcę Osamy bin Ladena.
Z przetrzymywany wciąż w bazie osób zarzuty usłyszało dotąd sześć, w tym właśnie Al-Nashiri. 78 więźniów wytypowano do odesłania do krajów rodzinnych albo do państw trzecich. Ale nie ma chętnych, by ich przyjąć. A że w większości są Jemeńczykami, nie można ich wysłać do domu, gdzie od lat trwa islamska rebelia. Kolejnych 38 więźniów władze USA uznają za niebezpiecznych, ale nie ma możliwości ich skazania, bo nie ma dowodów albo zostały zdobyte nielegalnie, przy użyciu tortur. Ci zapewne zostaną w Guantanamo najdłużej.
W tej właśnie grupie jest Zubajda. 43-letni Palestyńczyk został aresztowany w Pakistanie w marcu 2002 roku. Początkowo Amerykanie podejrzewali, że jest ważną postacią w Al-Kaidzie, doradcą bin Ladena, który odegrał kluczową rolę w atakach terrorystycznych na ambasady we wschodniej Afryce.
Zdaniem Marguliesa prawdziwym powodem, dla którego Zubajdy nie chcą wypuścić lub osądzić jest obawa, że na jaw wyjdą informacje o prowadzonym przez CIA programie brutalnych przesłuchań, którym Zubajda był poddawany, w tym podtapianiu, pozbawianiu snu, rozbieraniu. - Nikt, kto jest blisko związany ze sprawą Zubajdy, nie wierzy, że jest osobą, o której myślano, że jest, gdy był torturowany. Wycofali się zupełnie z tych zarzutów. Ale właśnie dlatego, że to tak wstydliwe dla nich, to ani go nie uwolnią, ani nie oskarżą - powiedział adwokat.
Wyraził obawę, że jego klient będzie więc osadzony bez skazania w nieskończoność. - Jeśli coś się kiedyś zmieni w jego losie, to nie będzie to wynikało z decyzji prawnej, ale będzie podyktowane polityką, ktoś w końcu uzna, że to nie leży dłużej w interesie USA, by trzymać tych osadzonych w Guantanamo - wyjaśnił.
Adwokaci, jak i organizacje praw człowieka skarżą się na kompletnie dysfunkcjonalny ich zdaniem system wymiaru sprawiedliwości wobec więźniów w Guantanamo. "Wojskowe komisje od początku były złym pomysłem, bo stworzyły osobny system sprawiedliwości, by ominąć zasady, które były testowane ponad 200 lat w USA. Widzimy, że nawet po 13 lat od ataków z 11 września oskarżeni wciąż nie stanęli przed sądem. To w fazie postępowań przygotowawczych do procesu. A gdyby były przed sądami federalnymi, już dawno byłyby zakończone" - powiedziała PAP prawniczka Human Rights Watch Laura Pitter.
Przesłuchania i procesy w komisjach wojskowych przeciągają się, a adwokatom - jak sami przyznają - trudniej bronić klientów niż w sądach federalnych ze względu na rozmaite bariery w komunikowaniu się z więźniami. - Sam dojazd na Kubę jest trudny, samoloty latają rzadko, a loty są bardzo drogie. W praktyce dostęp do klienta jest bardzo ograniczony - powiedział Margulies.
Poza tym adwokaci podejrzewają, że ich rozmowy mogą być podsłuchiwane.
- Odkryliśmy, że rząd mógł nas słuchać, bo czujnik dymu (zainstalowany w pomieszczeniu spotkań) okazał się mikrofonem. Więc muszę założyć, że za każdy razem, jak rozmawiam z klientem, to ta rozmowa jest monitorowana - powiedziała Hollender. - Mówią nam, że rozmowy nie są monitorowane przez departament obrony, ale odmawiają powiedzenia, czy są śledzone przez CIA. Więc przypuszczamy, że w rzeczywistości są monitorowane przez CIA - powiedział z kolei Margulies.
Sześć lat temu Barack Obama obiecał, że zamknie więzienie w Guantanamo w ciągu pierwszego roku od objęciu urzędu prezydenta. Administracja USA tłumaczy, że nie udało się to, bo Kongres zablokował transfer więźniów z Guantanamo do USA, a nie mogą ich wysłać do państw trzecich, bo brakuje chętnych.