Al-Kaida w Warszawie
"Prawdziwe i uaktualnione" informacje na temat planowanych ataków terrorystycznych na Polskę znajdują się nie w Warszawie, lecz w Londynie. Są zgromadzone w pozbawionym okien pomieszczeniu, które można otworzyć tylko za pomocą karty magnetycznej. Jej kody są regularnie zmieniane. Drzwi wiodące do tego pomieszczenia nie mają żadnego oznaczenia, a sama sala znajduje się w budynku centrali brytyjskiego wywiadu MI-6. W pomieszczeniu tym pracuje TAAD - Wydział Oceny Ataków Terrorystycznych.
22.03.2004 | aktual.: 22.03.2004 09:01
Komputery i najnowocześniejsze urządzenia łączności przez całą dobę zbierają informacje napływające i wypływające z innych wydziałów MI-6 oraz z zagranicznych ekspozytur brytyjskiego wywiadu na całym świecie, w tym z Polski. TAAD zajmuje się Polską, bo znalazła się ona wśród pięciu krajów określanych jako cele najwyższego ryzyka - obok Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Izraela i Japonii. O tych celach mówiono kilka dni temu (20 marca) na posiedzeniu komitetu przedstawicieli krajów Unii Europejskiej ds. kryzysowych.
"Zapłata" dla Polski
"Polskę szczególnie powinno martwić to, że grupy najbardziej groźnych dżihadystów działają blisko polskiego wybrzeża oraz na terenie Rosji i w jej sąsiedztwie. Na tych obszarach znajduje się dostatecznie dużo broni masowego rażenia - chemicznej i biologicznej oraz materiałów jądrowych - aby sporządzić "brudną bombę"". Taki wniosek sformułował prestiżowy amerykański Foreign Policy Research Institute (Instytut Badawczy ds. Polityki Zagranicznej). Zagrożenie Polski oceniono jako realne z dwóch powodów. Po pierwsze, Polska w pełni poparła wojnę przeciwko irackiemu reżimowi. Po drugie, utrzymuje w Iraku kontyngent około 2 tys. żołnierzy.
Do niedawna przemowy bin Ladena były gęste od ogólnikowej retoryki. Groźby, które wygłosił w październiku ubiegłego roku (co zapisano na taśmie wideo), były już jednak bardzo przejrzyste. "Niech agresorzy wiedzą - mówił Osama bin Laden - że zachowujemy sobie prawo do udzielenia odpowiedzi wszędzie tam, gdzie uważamy to za stosowne, i w odpowiednim czasie wystąpimy przeciwko państwom, które wzięły udział w niesprawiedliwej wojnie przeciw Irakowi". Polska została wymieniona wśród krajów, które powinny oczekiwać "zapłaty". Analitycy z wydziału TAAD brytyjskiego wywiadu MI-6 uważają, że do zapowiadanego ataku na Polskę zostanie użyta broń chemiczna lub biologiczna.
Polscy konsultanci Al-Kaidy
Tym, co budzi zaniepokojenie zarówno TAAD, jak i amerykańskich służb wywiadowczych są powiązania między ugrupowaniami terrorystycznymi w rodzaju Al-Kaidy a byłymi oficerami polskiego wywiadu (komunistycznego), którzy teraz służą Al-Kaidzie i innym ugrupowaniom jako wysoko opłacani "doradcy" i "konsultanci". Ted Gunderson, były wysoki oficer FBI, uważa, że istnieją wiarygodne dowody na to, iż agenci wywiadów byłego bloku wschodniego, w tym byli funkcjonariusze wywiadu wojskowego PRL, zostali zatrudnieni jako eksperci przez tzw. państwa rozbójnicze oraz ugrupowania terrorystyczne. - Przed upadkiem imperium sowieckiego agenci komunistycznych służb specjalnych blisko współpracowali - w imieniu swych rządów - z takimi ugrupowaniami [terrorystycznymi] jak Hezbollah i Organizacja Wyzwolenia Palestyny. Kiedy na scenie pojawiła się Al-Kaida, po prostu zaoferowali jej swoje usługi - za większe pieniądze. Wedle zasady: "Płacisz, a my ci pokazujemy" - mówi Ted Gunderson.
Norweski Zakład Badań Obronnych (NDRE), jeden z najlepszych w Europie zespołów analityków wywiadu, ostrzegł w ubiegłym tygodniu, że im bardziej Europa odcina się od ataku w Madrycie, tym bliżej jest do następnego ataku. Raporty docierające do TAAD w ubiegłym tygodniu zawierały informacje o rekrutacji prowadzonej przez Al-Kaidę we Francji. "Liczbę rekrutów ocenia się na 35-40 tys. Są oni zorganizowani w jednostkach paramilitarnych, regularnie odbywają ćwiczenia w posługiwaniu się bronią i materiałami wybuchowymi, uczą się taktyki walki i są indoktrynowani. Są kontrolowani przez lokalne i regionalne sztaby podlegające głównemu dowództwu [Al-Kaidy] na obszar Francji" - napisano w raporcie francuskich służb wywiadowczych. Z kolei niemiecki wywiad BND w raporcie nadesłanym do TAAD w Londynie stwierdził, że w Niemczech liczba członków i sympatyków Al-Kaidy może sięgać 30 tysięcy. Ci ludzie, gotowi do przeprowadzenia ataków terrorystycznych, mogą w kilka godzin dotrzeć do Polski.
Atak na Polskę, czyli na Busha
Ataki bombowe w Madrycie dały Al-Kaidzie to, o czym do niedawna mogła tylko marzyć - wpływ na bieżącą politykę państw. Skutki tego mogą być znacznie groźniejsze dla Zachodu niż to, że zabito tylu niewinnych ludzi. Analitycy brytyjskiego TAAD uważają, że atak na Polskę mógłby przynieść podobny rezultat, a wręcz wywołać polityczny i gospodarczy chaos w kraju. Mógłby też dotkliwie uderzyć w Amerykę i prezydenta Busha. Pokazałby, że Stany Zjednoczone nie są w stanie ochronić swoich najbliższych sojuszników. Nie przeceniając polonijnego elektoratu w USA, szanse Busha na ponowny wybór znacznie by zmalały. W tym sensie atak na Polskę bardzo by się Al-Kaidzie opłacił.
CIA potwierdziła, że Polska już była narażona na terrorystyczny atak na wielką skalę. W grudniu 2003 r. polskie służby specjalne otrzymały ostrzeżenie (tzw. czerwony alarm) od swoich hiszpańskich partnerów, że Al-Kaida planuje atak w centrum Warszawy tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Wzmocniono wówczas ochronę lotniska Okęcie, budynków rządowych oraz kościołów. Hiszpańscy oficerowie wywiadu przylecieli nawet do Polski, by pomóc w polowaniu na terrorystów. Efektem tej akcji były aresztowania osób podejrzewanych o planowanie zamachów. Wówczas po raz pierwszy do akcji w kraju użyto oddziału specjalnego Grom.
Gordon Thomas (Publicysta piszący na temat wywiadu, autor książki "Szpiedzy Gideona. Tajna historia Mossadu").
Tłumaczył David M. Dastych