PolskaAkt oskarżenia w sprawie okradania Marynarki Wojennej

Akt oskarżenia w sprawie okradania Marynarki Wojennej

Były szef działu zaopatrywania okrętów logistyki Marynarki Wojennej RP kmdr Henryk W. odpowie przed sądem za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, która, zdaniem prokuratury, najpierw okradała z części do okrętów polskie wojsko, a potem "ustawiając przetargi", za pośrednictwem podstawionych firm z powrotem mu je sprzedawała.

20.07.2006 | aktual.: 20.07.2006 13:54

Prokuratura szacuje, że działalność grupy mogła narazić Marynarkę Wojenną na ok. 15-20 mln zł strat.

Akt oskarżenia w sprawie Henryka W., a także siedmiu innych żołnierzy Marynarki Wojennej RP trafił do Wojskowego Sądu Okręgowego w Poznaniu - poinformował podczas konferencji prasowej ppłk Krzysztof Parulski z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Pozostali oskarżeni to: zdegradowany ze stopnia komandora do stopnia marynarza Jerzy T., który miał być zastępcą szefa grupy, kmdr por. Andrzej M. i kmdr por. Antoni B. oraz czterech innych żołnierzy niższych stopni. Wszyscy, łącznie z aresztowanym tymczasowo kmdr. Henrykiem W., są w rezerwie. Zostali do niej przeniesieni w związku ze śledztwem. Wszystkim grożą kary do 10 lat więzienia. Wojskowi prokuratorzy nie wykluczają kolejnych aresztowań.

Do przestępstwa miało dojść w latach 1999-2002. To kolejny, trzeci już akt oskarżenia w wielowątkowym śledztwie dotyczącym okradania Marynarki Wojennej RP. Do tej pory oskarżono 28 osób, które miały m.in. kraść części, zajmować się ich paserstwem i zarabiać na ich powtórnej sprzedaży wojsku. 18 osób zostało już skazanych. Sąd wymierzył im kary w zawieszeniu, nałożył grzywny od kilku do kilkunastu tys. zł i zobowiązał do "naprawienia szkody" - zwrotu wojsku ukradzionych części. Wartości wielu z tych części jest szacowana na kwoty ponad 100 tys. zł.

Tym razem rozpracowaliśmy to, kto kierował grupą i jaka była struktura "ustawiania" przetargów. To wielowątkowe, skomplikowane i ciągle nie zakończone śledztwo - mówił podczas konferencji prasowej prowadzący śledztwo ppłk Mikołaj Przybył z poznańskiej prokuratury wojskowej.

Według prokuratury mechanizm całego przestępstwa wyglądał tak: osoby z dowództwa Marynarki Wojennej, poprzez np. spisywanie na straty dobrych części lub potwierdzanie ich wykorzystania do remontów, umożliwiały ich kradzież. Członkowie grupy wchodzili w porozumienie z cywilami, właścicielami firm - paserami, którzy przechowywali skradzione mienie, startowali w przetargach i po ich wygraniu sprzedawali je ponownie Marynarce Wojennej a pieniędzmi dzielili się z żołnierzami.

Jak powiedział ppłk Przybył, mechanizm "ustawiania przetargów" polegał na tym, że osoby z dowództwa Marynarki Wojennej RP, które były w grupie przestępczej, podmieniały oferty przetargowe na "swoje", zwlekały z zamknięciem przetargu do czasu, aż firmy chcące sprzedać ukradziony sprzęt się do niego przygotowały i zgłosiły oraz informowały "swoje" firmy o tym, jakie warunki powinny zaproponować, żeby wygrać przetarg.

Wysokość kwot zarabianych przez oskarżonych na sprzedaży części uzależniona była od miejsca w grupie. Osoby na niższym szczeblu otrzymywały je od tych na szczeblu bezpośrednio wyższym, po odpowiednim potrąceniu "marży". Były też przypadki szantażu podwładnych, na przykład, że nie dostaną awansu, jeśli czegoś nie zrobią, albo że zostaną oskarżeni o przestępstwo, jeśli nie podpiszą jakiegoś dokumentu potrzebnego do "załatwienia" sprawy - mówił Przybył.

Jak poinformował ppłk Parulski, w trakcie śledztwa ustalono, że główny oskarżony kmdr Henryk W. ma majątek - m.in. kilka działek budowlanych - którego nie mógł się dorobić będąc żołnierzem. Parulski dodał, że możliwe jest, że aresztowane zostaną kolejne osoby z Marynarki Wojennej.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)