Akcja ratunkowa w Beskidach. Wezwała pomoc. Potem kontakt się urwał
W Beskidach trwa akcja ratunkowa. Kilkudziesięciu ratowników poszukiwało kobiety, która we wtorek wybrała się w góry. Szła z Rysianki czerwonym szlakiem w stronę Hali Miziowej. Wezwała ratowników na pomoc, twierdząc, że traci siły. Potem kontakt z nią się urwał.
"Około godziny 14:10 do Centrum Powiadamiania Ratunkowego wpłynęło zgłoszenie od kobiety idącej z Rysianki czerwonym szlakiem w stronę Hali Miziowej. Poinformowała dyspozytora o sporej utracie sił oraz o wątpliwościach, czy dotrze do celu. Po podaniu tylko tych informacji kontakt z kobietą się urwał - poinformowała późnym wieczorem Grupa Beskidzka GOPR
"Policja nie ma możliwości skontaktowania się z nią, gdyż jej telefon nie posiada karty SIM" - zakomunikowali ratownicy GOPR.
Kobiety poszukiwali po polskiej i słowackiej stronie
Goprowcy podali, że w akcję poszukiwawczą, w którą zaangażowanych było ponad 60 ratowników. Zaangażowani byli także policjanci i strażacy. Po stronie słowackiej kobiety szukali ratownicy z Horskiej Slużby.
Kobieta po kilku godzinach została odnaleziona przez policję w "terenie miejskim".
Przeczytaj także: