"Agent Tomek - zlinczowany, choć wybitny"
- Nie jestem oszustem, nie dam zamknąć sobie ust. Cały aparat rządowy chce próbuje pozbawić mnie wiarygodności, pokazać mnie jako małego, wystraszonego człowieka - powiedział na konferencji Mariusz Kamiński, b. szef CBA. Zdaniem Kamińskiego nie istniał dokument rządowy dotyczący tzw. tarczy antykorupcyjnej. Kamiński jest nadal funkcjonariuszem Biura i nie może zwoływać konferencji prasowej - poinformowała Małgorzata Matuszak z biura prasowego CBA.
27.10.2009 | aktual.: 27.10.2009 17:16
- Nie jestem funkcjonariuszem CBA, to premier mnie odwołał. Nie obchodzi mnie, że ABW odebrała mi certyfikat dostępu do informacji niejawnych. To działanie bezprawne. mała akcja małych ludzi. Nowy szef CBA pan Wojtunik też nie może mi nic zakazać, bo on nie jest suwerenny. Będę bronił się do końca. Dzisiejsza konferencja to znak niezgody, by nazywano mnie kłamcą. Chciałbym, by mój przekaz trafił do opinii publicznej. Zobaczcie, co się dzieje! - alarmował b. szef CBA.
"Mam nadzieję, że znów będę szefem CBA"
Kamiński podkreślił, że chce się dobrze przygotować do wystąpienia przed komisją śledczą i sądem. - Mam nadzieję, że wrócę na fotel szefa CBA - dodał. Pytany o agenta Tomka, który m.in. "rozpracowywał" sprawę Sawickiej czy Marczuk-Pazury, apelował, by wobec tego funkcjonariusza nie przeprowadzać "moralnego linczu", bo to wybitny, jeden z najlepszych pracowników CBA.
- Premier już w sierpniu mógł podjąć działania prewencyjne ws. afery hazardowej - powiedział b. szef CBA. - Otrzymał pełną informację o aferze hazardowej 55 dni przed dymisjami w rządzie. Mimo że znał stenogramy w stylu "Rysiu, ja to załatwię" nadal podkreślał, że ufa swoim ministrom. Ci panowie zostali odwołani tylko dzięki państwu - zwrócił się do dziennikarzy Kamiński.
- Nie ma dokumentu rządowego, który odnosi się do działań tarczy antykorupcyjnej. CBA ma wiele zasług na polu działań antykorupcyjnych, w grudniu 2008 r. otrzymałem listę 230 przetargów. Nasze informacje były wiarygodne. Przykładem może być projekt budowy boisk "Orlik". Ten projekt miał pomóc wzbogacić się kliku firmom i dopiero po naszej interwencji zwiększono konkurencyjność i cenę budowy tych boisk. Przemawiając w senacie miałem się czym chwalić - podkreślił Kamiński.
Dlaczego Kamiński przetargu stoczniowego nie traktował priorytetowo? - Wyobraźnia mnie zawiodła, za bardzo zaufałem premierowi, ministrowi skarbu i obserwatorom unijnym. Wydawało mi się, że przetarg na stocznie był najmniej zagrożony korupcją. Już w maju rząd wiedział, że nie ma żadnego inwestora katarskiego - tłumaczył b. szef CBA. Dodał, że nie mógł "rozproszyć sił, by kontrolować 230 przetargów".
Kamiński mówił, że CBA zajęła się sprawą sprzedaży majątku stoczni przy okazji działań związanych z prywatyzacją innych zakładów. Według niego nikt bezpośrednio nie zlecał CBA kontroli w sprawie stoczni.
- Mówiąc o tym, że nie ma dokumentu rządowego dotyczącego tarczy antykorupcyjnej w sposób oczywisty miałem na myśli, że nie ma aktu założycielskiego (...), gdyby tarcza antykorupcyjna nie była działaniem ustawowym, tylko czymś nadzwyczajnym, wymagałaby uchwały Rady Ministrów - powiedział Kamiński na konferencji prasowej. Jak dodał "hasło tarczy antykorupcyjnej" pojawiało się tylko w pismach urzędowych, natomiast żadnej uchwały nie było.
W sobotę sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych Jacek Cichocki napisał, że informacje w sprawie "tarczy antykorupcyjnej" będą udostępnione w tym tygodniu. Z przekazanej przez Kolegium notatki wynika, że pierwsze polecenie stworzenia "tarczy" premier Donald Tusk wydał szefom ABW, CBA i SKW na niejawnym spotkaniu Kolegium ds. Służb Specjalnych 8 maja ub. roku. Działania te miały "wyprzedzać decyzje prywatyzacyjne lub rozstrzygnięcia przetargów, m.in. poprzez zidentyfikowanie osób mogących działać na szkodę Skarbu Państwa i odsunięcie ich od procedur, w których uczestniczą".
"Kamiński powinien był poprosić o zgodę CBA"
Małgorzata Matuszak pytana przed konferencją Kamińskiego o ewentualne konsekwencje wobec Kamińskiego zaznaczyła, że na razie za wcześnie o nich mówić. - Jeśli konferencja się odbędzie, zostanie przeanalizowane, czy doszło do naruszenia dyscypliny służbowej i wtedy zapadną decyzje - wyjaśniła.
Jak powiedziała, jeśli Kamiński chciał zwołać konferencję, to jako funkcjonariusz CBA powinien był wystąpić o zgodę do obecnego szefa Biura.
Po konferencji CBA wystosowało komunikat, w którym napisano, że Biuro skupia się na realizowaniu ustawowych zadań, zaś polemika i odnoszenie się na obecnym etapie do przekazanych informacji szkodziłoby interesom służby.
CBA zapewnia, że działania obecnego szefa Biura Pawła Wojtunika nie mają charakteru represyjnego czy ograniczającego aktywność polityczną jego poprzednika. "Wynikają jedynie z mocy ustawy o CBA oraz innych przepisów wewnętrznych i mają na celu zagwarantowanie należytej ochrony informacji niejawnych dotyczących działalności CBA oraz przestrzeganie prawa przez wszystkich funkcjonariuszy" - napisano w komunikacie.
Premier Donald Tusk odwołał Kamińskiego z pełnionej funkcji 13 października. Zarzucił mu m.in., że w kontekście tzw. afery hazardowej - wykorzystał Biuro do celów politycznych oraz posługiwał się insynuacją i kłamstwem. Obowiązki szefa CBA powierzył dotychczasowemu szefowi Centralnego Biura Śledczego Pawłowi Wojtunikowi.
6 października prokuratura w Rzeszowie postawiła Kamińskiemu zarzuty w sprawie tzw. afery gruntowej. Prokuratura uznała, że CBA dopuściło się niezgodnego z prawem stworzenia "fikcyjnej sprawy" ziemi, na potrzeby której wytworzono fikcyjną dokumentację do odrolnienia tej ziemi. Właśnie w związku z tymi zarzutami Wojtunik zawiesił Kamińskiego - jako funkcjonariusza CBA - w pełnionych obowiązkach.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński ma nadzieję, że sąd przywróci Mariuszowi Kamińskiemu certyfikat, gwarantujący mu dostęp do materiałów tajnych. W poniedziałek byłemu szefowi CBA odebrała go Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Poinformował o tym rzecznik rządu Paweł Graś.
Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, ten krok to kolejna represja nie mająca uzasadnienia. Wobec tego prezes PiS ma nadzieję, że sąd przywróci mu certyfikat, tak samo jak Antoniemu Macierewiczowi.
Według prezesa PiS, na czele CBA powinni stać ludzie ideowi, którzy potrafią podejmować radykalne decyzje także wobec osób pełniących władzę.