Agencja RBK: Wiktor Janukowycz jest w podmoskiewskim sanatorium należącym do Kremla
Po prawie tygodniu milczenia odezwał się obalony prezydent Ukrainy. Wiktor Janukowycz zwrócił się z oświadczeniem do obywateli Ukrainy, w którym powiedział, że wciąż się uważa za prawowitego prezydenta Ukrainy - poinformowała z Moskwy rosyjska agencja Interfax. Janukowycz przyznał, że poprosił władze Federacji Rosyjskiej o zapewnienie mu osobistego bezpieczeństwa. Rosja przychyla się do prośby Janukowycza - potwierdza agencja Reutera. Według rosyjskich mediów Janukowycz przebywa w należącym do administracji prezydenta FR sanatorium w Barwisze koło Moskwy.
Zobacz także:
Były prezydent Ukrainy oświadczył, iż jest oczywiste, że regiony południowe i południowo-wschodnie Ukrainy nie akceptują bezprawia w kraju.
Janukowycz, który mówi, że wciąż się uważa za prawowitego prezydenta Ukrainy, oświadczył, że "na ulicach wielu miast kraju panoszy się ekstremizm".
"Nie mogę być obojętnym wobec tragicznych wydarzeń w mojej ojczyźnie" - oświadczył Janukowycz.
Zwraca również uwagę na represje stosowane przez zwolenników Euromajdanu wobec członków jego partii. "Niektórzy byli poddani fizycznej przemocy i musieli uciekać z terytorium Ukrainy" - można przeczytać w oświadczeniu. Były prezydent oświadcza, że jakiekolwiek rozkazy wydawane organom bezpieczeństwa, aby włączyły się w rozwiązanie wewnętrznego konfliktu na Ukrainie, będą uznane za przestępstwo. Jednocześnie zwraca uwagę, że opozycja nie wypełniła porozumień zawartych z nim, w obecności ministrów spraw zagranicznych: Polski, Niemiec i Francji.
Prezydentowi Ukrainy Wiktorowi Janukowyczowi zostanie zapewnione bezpieczeństwo na terytorium Federacji Rosyjskiej - poinformowało źródło w strukturach władzy FR, cytowane przez agencję Interfax. Według rosyjskich mediów Janukowycz przebywa w należącym do administracji prezydenta FR sanatorium w Barwisze koło Moskwy.
Nowe władze Ukrainy wysłały za Janukowyczem list gończy. Były prezydent ma być odpowiedzialny za strzelanie do protestujących na ulicach Kijowa i śmierć wielu uczestników Majdanu.
Tymczasem na Krymie, gdzie Janukowycz ma najwięcej zwolenników, od rana jest niespokojnie. Po godzinie 4 rano czasu miejscowego w Symferopolu około 30 osób ostrzelało budynki krymskiego parlamentu i rządu, potem wtargnęło do środka. Świadkowie przejęcia budynku relacjonowali, że napastnicy są świetnie uzbrojeni - mają karabiny maszynowe i granaty. Ukraińskie i rosyjskie media podawały, że akcję zorganizowała prorosyjska samoobrona. Informacje te potwierdził wicepremier Autonomicznej Republiki Krymu. Terroryści wpuścili do zajętego budynku niektórych deputowanych.
Prokurator Generalny Ukrainy wszczął w sprawie zajęcia budynków postępowanie na podstawie artykułu kodeksu karnego, dotyczącego aktów terroryzmu. Wokół parlamentu funkcjonariusze milicji utworzyli kordon bezpieczeństwa. Nie można podejść bliżej niż 150 metrów od budynku.
Na nadzwyczajnej sesji parlamentu Autonomicznej Republiki Krymu (ARK) ma być rozpatrzone przeprowadzenie referendum o rozszerzeniu autonomii republiki; referendum odbyłoby się 25 maja - poinformował szef krymskiego parlamentu Wołodymyr Konstantinow.
Oświadczył, że kwestie te parlament zamierza rozpatrzyć, aby "zadośćuczynić żądaniom ludzi, którzy się burzą i nie widzą dla siebie perspektyw". Zapewnił, że krymski parlament pracuje normalnie mimo tego, co dzieje się na Ukrainie i na samym Krymie.
Kilkuset rosyjskojęzycznych mieszkańców Symferopola na Krymie przerwało kordon milicji pod Radą Najwyższą, zajętą przez uzbrojonych napastników. Protestują przeciw zmianie władzy w Kijowie.
Tymczasem w stronę Symferopola jechało siedem rosyjskich transporterów opancerzonych. Dotarły do miejscowości Ukromnoje. Jak podał Interfax Ukraina, wycofały się po rozmowie z miejscową policją drogową i udały się z powrotem do bazy w Sewastopolu. Armia Federacji Rosyjskiej twierdzi, że pobyt pojazdów w tej okolicy wiązał się jedynie z zaplanowanymi wcześniej manewrami wojskowymi.
P.o. rosyjskiego ambasadora został wezwany do Kijowa. Ukraińskie MSZ chce niezwłocznych konsultacji z Moskwą w sprawie zajść w Symferopolu. Andriejowi Worobiowowi wręczono notę z żądaniem, by rosyjskie wojska pozostały w bazie w Sewastopolu.
Sekretarz generalny NATO jest zaniepokojony sytuacją na Krymie. Anders Fogh Rasmussen napisał na Twitterze, że wzywa Rosję do tego, by "nie podejmowała, żadnych działań, które mogłyby doprowadzić do eskalacji napięć lub wywołać nieporozumienie".
Na Krymie utrzymuje się napięta sytuacja w związku z tendencjami separatystycznymi. Wczoraj przed parlamentem w Symferopolu zebrało się około 10 tysięcy osób - to lojalni wobec Kijowa Tatarzy Krymscy. Z drugiej strony barykady są separatystycznie nastawieni miejscowi Rosjanie. Doszło do bójek. Nowe ukraińskie władze oskarżają Rosję o podgrzewanie nastrojów mających na celu dezintegrację Ukrainy.