PolskaAfera o Puchatka; "prawnik nie może stać nad artystą"

Afera o Puchatka; "prawnik nie może stać nad artystą"

Po rocznej batalii gdyńscy celnicy zostali zmuszeni do zniszczenia 1790 kurtek z podobizną Kubusia Puchatka. Kurtek, które zamierzali przekazać potrzebującym dzieciom. Powód był prozaiczny - ubrania godziły w interes firmy The Walt Disney Company. Kancelaria prawna reprezentująca firmę w Polsce nakazała zniszczenie odzieży.

Afera o Puchatka; "prawnik nie może stać nad artystą"
Źródło zdjęć: © PAP

26.03.2010 | aktual.: 26.03.2010 19:43

Interes korporacji przesłonił dobro potrzebujących dzieci. Nie pierwszy raz właściciele praw autorskich do Kubusia Puchatka blokują inicjatywy z nim związane. Firma Disneya żąda, by każde użycie postaci sympatycznego misia było z nimi konsultowane. W efekcie wymagają oni zgody nie tylko na korzystanie z wizerunku do celów prywatnych, ale także na wystawianie sztuki na kanwie książki.

O Kubusiu Puchatku, disneyowskich roszczeniach z nim związanych, a przede wszystkim prawie autorskim, które doprowadza do tak kuriozalnych sytuacji rozmawiamy z Jarosławem Lipszycem - poetą, publicystą, byłym dziennikarzem walczącym na rzecz wolnej kultury.

WP: Maciej Molenda: W Gdyni celnicy zostali zmuszeni do zniszczenia kurtek z wizerunkiem Kubusia Puchatka. Jak do tego doszło, że Disney jako właściciel praw autorskich do dzieła, które jest kanonem literatury może blokować każde użycie symboli, nawet w przypadku tak szczytnego celu?

Jarosław Lipszyc: - Problemem nie jest to, że Disney wszedł w posiadanie praw autorskich, lecz nasze prawo regulujące ich zakres. W tym wypadku zresztą zapewne chodzi nie o prawa autorskie, ale zastrzeżone znaki towarowe. Co nie zmienia faktu, że jest dość skandaliczna sytuacja.

WP: - Walcząc o wolną kulturę często powołuje się Pan na 73 art. konstytucji mówiący o dostępie do kultury. Pańscy przeciwnicy jako kontrargument przedstawiają art. 64 (prawo do własności). Czy nasza konstytucja daje jakąkolwiek możliwość wyjścia z zaistniałego impasu?

- Obowiązuje nas nie tylko konstytucja, ale także międzynarodowe traktaty dotyczące praw autorskich i innych praw własności intelektualnej. Część z ich zapisów jest sprzeczna jeśli nie z literą konstytucji, to z jej duchem, poprzez moim zdaniem zbyt daleko idące ograniczenia swobód twórczych. Nie mówię tu o zakazie przekazania kurtek dzieciom - co jest po prostu idiotyzmem - ale na przykład o tym, że w roku 2001 Disney zdjął z desek polskich teatrów 14 przedstawień o Kubusiu, bo nie promowały disneyowskiej wizji tego bohatera literackiego.

Te zdarzenie są nagminne, jednak o nich nie słyszymy: jeśli jakieś wydarzenie się nie odbyło, to nie jest faktem medialnym. Nikt nie napisze o tym, że reżyser miał wspaniały pomysł, ale ze względu na prawa autorskie nie mógł go zrealizować. W pewien sposób umyka nam cała ta sfera kultury, która się "nie wydarzyła". Bezpowrotnie ją tracimy. Nie znamy jednak skali zdarzenia, bo nikt nie chodzi spytać reżyserów, scenarzystów, malarzy etc. jakich pomysłów nie mogli zrealizować.

WP: - Czy warszawska ul. Kubusia Puchatka koliduje z prawami autorskimi Disneya, tym bardziej, że na ulicy znajduje się tabliczka z wizerunkiem Puchatka?

- Nie sądzę, żeby można było zawłaszczyć także imię i nazwisko bohatera, bo prawo autorskie aż tak nisko chyba nie schodzi. Nikt też nie zgłaszał takich roszczeń, a jak wiadomo ostateczną decyzję podejmuje sąd. Nie sądzę jednak, by taki pomysł się pojawił.

WP: - W naszej kulturze często używamy stwierdzeń z zapożyczonych z dzieł Milnego – czy jest to w tym momencie łamanie praw autorskich Disneya? Jak analogicznie wygląda sytuacja odwoływania się w utworach np. filmowych do Kubusia Puchatka.

- Na szczęście w Polsce mamy jeszcze cytat, a do cytowania wciąż mamy prawo. Są jednak zakusy na utworzenie instytucji "dozwolonego użytku", o czym mówił kiedyś podsekretarz stanu przy MSWiA Adam Rapacki. Mam jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie.

- Sytuacja, w której zabroniono by odwołań do innych dzieł oznaczałaby, że każdy twórca operujący cytatem, czy wykorzystujący materiały zastane, musiałby otoczyć się sztabem prawników, ze względu na poruszanie się w sferze ryzyka prawnego. Może znaleźć się w sytuacji, że niechcący naruszy czyjeś prawa.

Taka sytuacja byłaby naprawdę skandaliczna. Prawo autorskie, żeby miało sens musi pozwalać na swobodę twórcom. Twórcy nie mogą się wciąż zastanawiać czy użycie fragmentu tekstu jest cytatem czy już narusza prawo. Nie chcemy modelu kultury, w którym przy każdym twórcy stoi prawnik. Fakt, że dopuściliśmy do takiego rozdęcia prawa autorskiego to poważny problem, z którym musimy sobie poradzić.

Rozmawiał Maciej Molenda, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
kurtkaartystakubuś puchatek
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)