Afera Mariana Banasia. "Prezes PiS mu tego nie daruje"

Po tym, jak Marian Banaś wrócił do pracy w Najwyższej Izbie Kontroli, nie cichną spekulacje, w jaki sposób kierownictwo PiS może się go pozbyć. Według nieoficjalnych informacji, w grę wchodzi kilka rozwiązań, które mają zmusić urzędnika do odejścia ze stanowiska.

Afera Mariana Banasia. "Prezes PiS mu tego nie daruje"
Źródło zdjęć: © East News | THIERRY MONASSE
Sylwester Ruszkiewicz

18.10.2019 | aktual.: 18.10.2019 16:52

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

We wtorkowe przedpołudnie wszystko wydawało się być ustalone. Banaś miał spotkać się z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, który przekazał mu wyraźną sugestię, by podał się do dymisji. Urzędnik miał ogłosić decyzję jeszcze we wtorek. Ale ku zaskoczeniu prezesa i pozostałych polityków PiS wrócił do pracy i wydał oświadczenie, w którym postanowił się bronić.

- Najwyraźniej nic mu nie zaoferowano i nikt nie stanął w jego obronie. Został z niczym – mówi nam osoba znająca kulisy sprawy. I przypomina, że w przeszłości były już takie przypadki, że osoby cieszące się poparciem kierownictwa PiS, wyrzucone z dnia na dzień, szybko zostały zapominane.

Tak było z wieloletnim skarbnikiem PiS Stanisławem Kostrzewskim a także byłym szefem Komisji Nadzoru Finansowego Markiem Chrzanowskim. Ten pierwszy cieszył się ogromnym zaufaniem prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Do czasu. Po tym jak wybuchł między nimi konflikt (nieoficjalnie o rozliczenia sprawozdań finansowych partii), Kostrzewski pożegnał się z posadą skarbnika.

Odsunięci na boczny tor

– Szybko o nim zapomniano, nie dostał na osłodę żadnej posady. Politycy PiS omijali go szerokim łukiem. Dziś w partii nikogo nie interesują jego dalsze losy – mówi nam nasz rozmówca, były współpracownik prezesa Jarosława Kaczyńskiego.

Podobnie z Markiem Chrzanowskim. Po ujawnieniu przez "Gazetę Wyborczą” nagrania jego rozmowy z miliarderem Leszkiem Czarneckim, szef KNF odszedł ze stanowiska. Mimo, iż miał poparcie szefa NBP Adama Glapińskiego i kierownictwa PiS, nie został w żaden sposób zagospodarowany. Dziś na jakąkolwiek posadę w nowym rozdaniu nie ma co liczyć.

- Banaś zdawał sobie sprawę, co będzie jeśli poda się do dymisji, a PiS od niego się odwróci. Zostałby na lodzie. Wykorzystał więc fakt, iż jest praktycznie nieodwoływalny. Zagrał na nosie kierownictwu partii – mówi nasz informator.

Nie oznacza, to że kierownictwo partii na czele z prezesem Jarosławem Kaczyńskim zapomni mu takie zachowania. Co prawda, jak powiedział Joachim Brudziński, "jakikolwiek wpływ na prezesa Najwyższej Izby Kontroli jest ograniczony”, ale są narzędzia, by Banasia do rządzenia NIK-iem zniechęcić.

Syna Banasia na celowniku?

W pierwszej kolejności PiS może uderzyć w bliskich prezesa NIK. - Nie zapominajmy, że jego syn Jakub jest doradcą zarządu państwowego banku Pekao SA. Wystarczy jedna decyzja i stanowisko może stracić – mówi nasz rozmówca.

- Drugi sposób: PiS może zmniejszyć budżet NIK na następny rok. Utrudni to pracę kontrolerów i samej instytucji – dodaje.

- Trzeci haczyk: Banaś nie powoła swoich zastępców. Wiceprezesi NIK powoływani i odwoływani są przez marszałka Sejmu, po zasięgnięciu opinii właściwej komisji sejmowej. Co z tego, że na wniosek prezesa NIK... – wylicza nasz informator.

Z kolei tygodnik "Polityka” sugerował, że PiS mógłby zmienić ustawę o NIK, w taki sposób, że Sejm uznałby, że Banaś stał się trwale niezdolny do pełnienia obowiązków. Jednak w tym przypadku byłoby to, sprzeczne z konstytucyjną pozycją NIK jako niezależnego organu kontroli władzy.

PiS już nie wierzy Banasiowi

Zostaje jeszcze opcja, w której po zakończeniu postępowania przez CBA Banaś jednak zrezygnuje. Mówił o tym Joachim Brudziński, wiceprezes PiS. "Chcę wierzyć, wierzę w to głęboko, że pan prezes Banaś w sytuacji, w której okazałoby się, że są poważne zastrzeżenia i zarzuty, zachowa się tak, jak trzeba" - sugerował Brudziński.

Ale w takie rozwiązanie politycy PiS najwyraźniej już nie wierzą. Na potwierdzenie tej tezy Jerzy Kwieciński, szef resortu inwestycji, rozwoju i finansów ujawnił, że skarbówka szczegółowo kontroluje finanse prezesa NIK. - Te służby robią wszystko, co do nich należy. Zapewniam jednocześnie, że szczególnie osoby z obozu politycznego PiS, są bardziej szczegółowo prześwietlane, niż zwykły Kowalski – powiedział minister Kwieciński w RMF FM.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (1083)